Koniec "psiej grypy". Szybko się zaczęła i jeszcze szybciej wygasa
Wygasa policyjny protest, potocznie określany jako "psia grypa". Po podpisaniu w piątek porozumienia między największymi mundurowymi związkami zawodowymi wygląda na to, że wilk będzie syty i owca cała. Mundurowi mają obiecane podwyżki, a szef NSZZ Policji Rafał Jankowski wciąż będzie szefem.
Po mniej więcej dwóch tygodniach głośnych zapowiedzi i akcji "Lucyna", która polegała na braniu zwolnień lekarskich przez funkcjonariuszy, protest policji wygasa. Krótkotrwały bunt policjantów zakończył się w piątek podpisaniem porozumienia. Od 1 stycznia 2022 r. mundurowi podlegli MSWiA dostaną podwyżki.
Czytaj też: Podwyżki dla policjantów! Ile teraz zarobią?
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Zgasło, nie ma poparcia. Młodym odpowiada. Nikt już nie interesuje się tym, co jest, tylko tym, co obiecano - mówi o2.pl doświadczony policjant z Warszawy.
Dlaczego protest wybuchł szybko i jeszcze szybciej zgasł? Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Przede wszystkim zaś wydaje się, że... wcale nie był to protest przeciwko ministerstwu. A obiecane podwyżki, choć z pewnością będą miłym dodatkiem, nie były najważniejszym punktem zapalnym.
Policjanci zrezygnowani
Protest objął przede wszystkim województwa południowe i zachodnie. Wschód kraju, z nielicznymi wyjątkami jak Lublin, pozostał raczej wstrzemięźliwy wobec akcji protestacyjnej.
Z rozmów z policjantami coraz jaśniej wynika, że akcja była obliczona na odwołanie szefa NSZZP Rafała Jankowskiego. To się jednak nie udało. Jankowski stanowisko zachował, a teraz może mówić o sukcesie, bo mundurowi dostaną podwyżki. I to niemałe. Zapisane w porozumieniu 667 zł brutto oznacza około 500 zł więcej "na rękę".
Ale nie we wszystkich budzi to entuzjazm. "Najważniejsze, że im dziesiątego wpływa 2500 dziadkowego" - pisze jeden z protestujących. Chodzi o dodatek dla funkcjonariuszy będących w okresie przedemerytalnym. To od początku było solą w oku protestujących.
Złość budzi także nie do końca uregulowana sprawa kursów i egzaminów na wyższe stanowiska służbowe. Do końca miesiąca mają być zaś wypłacone środki za wypracowane nadgodziny, zaległe nagrody i premie kwartalne. Wygląda na to, że z bitwy o swoje stanowisko Jankowski wyjdzie zwycięsko.