Rafał Strzelec
Rafał Strzelec| 
aktualizacja 

"Nie zamykamy lokali". Gigantyczny wpływ żołnierzy NATO na Orzysz

136

Wybuchy, huk z dział i helikoptery nad głowami nikomu tutaj nie przeszkadzają. Przeciwnie - odkąd żołnierze NATO przyjechali do Orzysza, ludzie są zachwyceni. - Kiedy w innych miejscowościach na Mazurach sezon się kończy, my nie zamykamy lokali czy miejsc noclegowych - mówi o2.pl burmistrz Zbigniew Włodkowski.

"Nie zamykamy lokali". Gigantyczny wpływ żołnierzy NATO na Orzysz
Na poligonie w Orzyszu regularnie odbywają się ćwiczenia żołnierzy NATO (Getty Images, Omar Marques)

Mieszkańcy - w sumie ok. 5 tys. osób - już się przyzwyczaili do widoku żołnierzy na ulicach i do regularnych ćwiczeń na poligonie. Nad ich głowami regularnie co prawda latają śmigłowce, ale burmistrz Orzysza podkreśla, że obecność wojska daje poczucie bezpieczeństwa.

Wszyscy martwią się sytuacją międzynarodową. Zdajemy sobie sprawę, że napięcie rośnie. To, że jest Grupa Bojowa NATO daje pewną stabilizację psychiczną i poczucie, że nie jesteśmy sami na tej rubieży wschodniej - mówi nam Włodkowski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Potężne uderzenie w konwój. Pojazdy Rosjan wybuchały jeden po drugim

We wtorek 12 marca minęło 25 lat, odkąd Polska dołączyła do NATO. W Orzyszu jednak tego dnia świętowania nie będzie. - Postanowiliśmy przesunąć świętowanie na lipiec na 30. rocznicę powstania 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej. Będzie to ogromne wydarzenie, w którym uczestniczyło do tej pory nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. Odbędzie się również 4. edycja Walki Czołgów w której także biorą udział amerykańscy żołnierze - powiedział burmistrz.

Batalionowa Grupa Bojowa NATO jest obecna w Orzyszu od 2017 roku. Jej trzon stanowią Amerykanie, ale są także Chorwaci, Rumuni i Brytyjczycy. Batalion współpracuje ze wspomnianą przez burmistrza 15 Giżycką Brygadą Zmechanizowaną.

"Kupują wszystkiego po trochu"

Tymi, którzy szczególnie cieszą się z obecności żołnierzy NATO, są lokalni przedsiębiorcy. Wojskowi są ich bezpośrednimi klientami.

- Nie jest tak, że przychodzą często do naszego lokalu, ale od czasu do czasu do nas zajdą. Kupują wszystkiego po trochu. Głównie to, co im się spodoba z wyglądu. Drożdżówki, eklerki, różne rodzaje ciast, pączki - wylicza pracownik lokalnej cukierni.

Nie przeszkadza mu huk dział czy latające helikoptery. - W końcu Orzysz to wojskowa stolica Polski - śmieje się.

Z panią Małgorzatą, właścicielką jednej z restauracji, udaje nam się porozmawiać akurat w chwili, gdy pracuje nad przygotowaniem posiłków dla wojskowych. - Zamówili catering na sobotę - mówi w rozmowie z o2.pl.

- Ich obecność jest odczuwalna, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Tym bardziej, że mamy dzięki temu klientów niezależnie od sezonu - dodaje restauratorka. I wymienia, co lubią wrzucić na ząb żołnierze NATO. - Pizzę, makaron z krewetkami, oczywiście pierogi, stek z polędwicy, lubią także sałatki. Jedzą wszystko - podkreśla.

Dyrektorka szkoły w Orzyszu: "Przyjeżdżają wozami bojowymi"

Zespół Szkół Ogólnokształcących w Orzyszu ma klasę wojskową. Nie dziwi zatem fakt, że żołnierze z Batalionowej Grupy Bojowej zaglądają do tejże placówki co jakiś czas, a uczniowie sami czasem odwiedzą ich na poligonie czy w ośrodku w Bemowie Piskim.

- Żołnierze przyjeżdżają, żeby szkolić młodzież w zakresie pierwszej pomocy na placu boju. Niedawno, bo 7 marca, nasi uczniowie pojechali na wymagające zawody Iron Panther, gdzie rywalizowali między innymi z wojskowymi z NATO czy z 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej - mówi dyrektorka placówki Wioletta Organiściak.

- W lutym mieliśmy uroczystość ślubowania, w którym żołnierze Batalionowej Grupy Bojowej uczestniczyli jako goście. Planujemy kolejną odsłonę integracyjnego turnieju sportowego - dodaje.

- Zawsze jest ten element ekscytacji. Tym bardziej, że żołnierze przyjeżdżają do nas w mundurach i wozami bojowymi. Zawsze można wówczas popatrzeć, pooglądać, wejść do środka - zaznacza.

Trwa ładowanie wpisu:facebook

- To są bardzo komunikatywni, otwarci ludzie. Dzięki temu nasi uczniowie mogą podszlifować swój język angielski. Żołnierze też czasem nauczą się nowego słowa - "pierogi" czy "bigos" - śmieje się dyrektorka ZSO w Orzyszu. - W okresie przed świętami Bożego Narodzenia mamy taki zwyczaj, że członkowie batalionu przychodzą do nas i robimy sobie dzień kultury. Opowiadają o zwyczajach świątecznych w swoich krajach, pokazują prezentacje. Nasza współpraca jest naprawdę bardzo fajna - podkreśla Wioletta Organiściak.

Gospodarz "narzekał, że helikoptery wyganiają mu turystów"

A problemy? Burmistrz zaznacza, że mało kto narzeka na żołnierzy, a jeśli już, to raczej mieszkańcy mniejszych miejscowości.

Czasem jest tak, że są uwagi mieszkańców okolicznych wsi, które sąsiadują z poligonem. Byłem w Wierzbinach, gdzie jeden z gospodarzy narzekał właśnie, że helikoptery latające nad jego posesją wyganiają mu turystów. Nagle po chwili nadleciały trzy śmigłowce. Ludzie jednak wiwatowali, machali żołnierzom - mówi Zbigniew Włodkowski.

- Powiedziałem mu, że powinien im dopłacić za ich obecność. Często tłumaczę, że mieszkańcy miast także powoli przyzwyczajają się do huku tramwajów za oknami - oznajmił burmistrz.

- U nas nie ma żadnych napięć społecznych, żadnych ekscesów - podkreślił.

Rafał Strzelec, dzienikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić