Białoruś. Lekarz przerywa milczenie. Wstrząsające, co dzieje się w szpitalach

103

Protesty na Białorusi trwają od 9 sierpnia. Lekarz oddziału intensywnej terapii opowiada o tym, jak wygląda pomoc medyczna dla protestujących na Białorusi. Pobicia lekarzy, zakaz wyjazdu karetkami. Nie pomógł nawet Czerwony Krzyż.

Białoruś. Lekarz przerywa milczenie. Wstrząsające, co dzieje się w szpitalach
Yury Sirash (svaboda)

Gdy po ogłoszeniu wyborów Białorusini wyszli na ulice, lekarze wiedzieli, że muszą stanąć na wysokości zadania. Yury Sirash, dyrektor oddziału intensywnej terapii w Szpitalu Ratunkowym w Mińsku opowiada w rozmowie z portalem Svaboda o pracy lekarzy podczas protestów.

W pierwszych dniach demonstracji, poszkodowani byli przewożeni głównie do szpitala wojskowego. Tamtejsi medycy mieli doświadczenie z obrażeniami bojowymi zadawanymi granatami, pałami, czy postrzałami. Teraz wszyscy medycy ze sobą współpracują i starają się nieść pomoc na miarę możliwości.

Ambulans może wezwać tylko OMON. Lekarze mają zakaz wyjazdów do protestujących. Lekarze, którzy próbowali pomagać na własną rękę byli bici i aresztowani. Nie pomogły nawet odznaki Czerwonego Krzyża, których władze nie chciały respektować.

Yury Sirash w rozmowie z Svabodą opowiada również o pacjentach, którzy przychodzą do niego po opuszczeniu aresztu. Mają całe posiniaczone ciała od pobić, nieopatrzone obrażenia, które często doprowadzają pacjentów do krzyku z bólu.

Lekarze stają na wysokości zadania. Władze sprawnie utrudniają możliwość pomocy medycznej. Coraz więcej z nich zostaje aresztowanych, a rąk do pracy brakuje. Sami ranni również coraz częściej boją się korzystać z pomocy.

Zobacz także: Białoruś. Aleksander Łukaszenka pozuje z karabinem. "Widok zatrważający, pytanie o poczytalność"
Autor: MMC
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić