Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Były polski dyplomata zbanowany na Facebooku. Poszło o Ukrainę

Były dyplomata, dziennikarz i analityk ds. Rosji i Białorusi Witold Jurasz został zbanowany na Facebooku. Poszło o wojnę na Ukrainie. Administracja Facebooka tłumaczyła, że były szef polskiej placówki w Mińsku szerzył wobec Rosjan, opowiadających się za wojną w Ukrainie "mowę nienawiści".

Były polski dyplomata zbanowany na Facebooku. Poszło o Ukrainę
Wpis Witolda Jurasza, poświęcony mordowi Rosjan na ukraińskich cywilach w Buczy, skończył się banem (PAP, PAP/Główna Dyrekcja Policji Narodowej w Kijowie)

Poszło o jedno z najbardziej przerażających zdarzeń obecnej wojny. Po odkryciu rosyjskich zbrodni wojennych na cywilach w Buczy, Jurasz, często udzielający się w sprawach związanych z Rosją, Białorusią i Ukrainą napisał, iż "pamiętając o dobrych Rosjanach, pamiętać powinniśmy też jednak o tym, że tacy Rosjanie są mniejszością".

Jak tłumaczy, poprzez "dobrych Rosjan" rozumie tych, którzy sprzeciwiają się agresji na Ukrainę. Facebook uznał, że wpis naruszył standardy platformy społecznościowej. Za to autor został ukarany najpierw 24-godzinną blokadą publikacji. Jurasz zaprotestował, ale karę musiał odbyć.

Skontaktował się jednak z obsługą portalu. Otrzymał odpowiedź, że pisząc o "dobrych" i "złych" Rosjanach miał zaatakować obywateli tego kraju ze względu na ich pochodzenie. Wraz z 24 godzinnym zakazem pisania czegokolwiek dostał też i drugą karę - tzw. 30-dniowego "shadow bana". Oznacza to możliwość pisania i komentowania na Facebooku, ale treści te są przez algorytm tak pozycjonowane, że praktycznie nikt ich nie widzi

Sytuacja jednak przybrała nieoczekiwany obrót. Po protestach ze strony byłego dyplomaty, nałożona na niego kara potrwała... trzy dni. Jurasza nie poinformowano jednak o zmniejszeniu wymiaru nagany.

Facebook pozwalając, by przedstawiciele władz Rosji mogli swobodnie kłamać na Facebooku w sytuacji, w której zwykli Rosjanie nie mogą korzystać z Facebooka zachowuje się tak jakby nie przymierzając Radio Wolna Europa pozwoliła prowadzić program Jerzemu Urbanowi w czasie, gdy władze PRL zagłuszały Wolną Europę - mówi w rozmowie z o2.pl dziennikarz.

Przekonuje zarazem, że post, który wywołał tyle zamieszania, został zgłoszony moderacji przez rosyjskie trolle. Bo tego, jak mówi, obawiają się ci, którzy zajmujący się walką informacyjną po stronie rosyjskiej.

Uderzają nie w tych, którzy nazywają ich "kacapami", "hołotą", albo "ruskimi k....", ale w ludzi, którzy krytykując Rosję i Rosjan za popieranie władz Rosji równocześnie nie generalizują i nie obrażają całego narodu rosyjskiego. To pokazuje bardzo wyraźnie jak należy o nich pisać, skoro tego właśnie się boją - podsumowuje Jurasz.

Irytuje się zarazem, że w innej, niż on sytuacji jest wielu ludzi, nie potrafiących poradzić sobie z machiną algorytmów i uznaniowego traktowania przez władze Facebooka. Bycie relatywnie rozpoznawalnym dziennikarzem i ekspertem daje mu pewną przewagę w starciu z korporacją, jaką jest dziś globalna platforma społecznościowa.

Zobacz także: Relacja z ulic Kijowa. "Wielu odchodzi, ale są też tacy, którzy chcą pozostać"
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić