Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Chińska inwestycja w Gdyni groźna dla Polski? "To budzi niepokój"

1580

Rozstrzyga się przyszłość Portu Gdynia i tego, kto będzie jego partnerem: Chiny czy sojusznicy z NATO. Gdyby Polska postawiła na Chiny, mogłoby to oznaczać większą, strategiczną zmianę w polskich sojuszach oraz problemy z partnerami NATO.

Chińska inwestycja w Gdyni groźna dla Polski? "To budzi niepokój"
Chińska inwestycja w Gdyni groźna dla Polski? "To budzi niepokój" (Getty Images, Wolfgang Steche/ VISUM)

Obecnie toczą się dwa bardzo istotne przetargi, organizowane przez port. Po pierwsze: na wybór od maja 2023 dzierżawcy i zarządcy usług przeładunku kontenerowego na Nabrzeżu Helskim. Kluczowe znaczenie ma fakt, że Nabrzeże Helskie w Gdyni od lat stanowiło zaplecze dla transportu wyposażenia amerykańskiej armii.

To przez Gdynię płynie do Polski wojskowy sprzęt i żołnierze. Po drugie: na budowę i oddanie na 30 lat Portu Zewnętrznego Gdynia, który ma być głównym portem przeładunku, offshoru i handlową wizytówką Gdyni.

Niepokój partnerów

Od lutego 2021 trwa przetarg na partnera budowy i prowadzenia przez 30 lat Portu Zewnętrznego w Gdyni. Port Zewnętrzny wg planów wchłonie w dużym stopniu dotychczasową działalność przeładunkową i handlową Portu Gdynia. Ofertę na budowę w systemie partnerstwa państwowo-prywatnego i operowanie całością przez 30 lat złożyły 4 firmy. Trzy z nich są bezpośrednio lub pośrednio firmami chińskimi. Jedną z nich jest obecny już w Gdyni od 16 lat chiński CK Hutchison.

Sytuacja ta budzi niepokój partnerów Portu Gdynia. Temat podnoszony jest przez przedstawicieli armii amerykańskiej, dla której Gdynia jest głównym portem przeładunkowym sprzętu. Sytuację komplikuje także bliskie sąsiedztwo terenów przeładunkowych, których dotyczy zainteresowanie Chińczyków, z PGZ Stocznią Wojenną w Gdyni, w związku z planami uczestnictwa stoczni w rozbudowie i tworzeniu projektów dla sił zbrojnych państw NATO.

Zobacz także: Tajemnice gdyńskich torpedowni. Hitler testował tu swoją tajną broń

"Jest takie ryzyko"

W ubiegłym roku CK Hutchinson, czyli właściciel chińskiego operatora w Gdyni, został zablokowany przez Amerykanów jako partner dużej inwestycji w Izraelu. Istnieje prawdopodobieństwo, że firmy amerykańskie i powiązane z nimi w przypadku oddania Gdyni operatorowi chińskiemu mogą wycofać się również ze współpracy z Polakami.

Istotą jest przyszłość, bo pytanie dotyczy tak naprawdę wyboru politycznego. Przekazanie wprost zarządzania w ręce chińskie budzi obawy. Powinno się kilka razy zastanowić, bo to decyzja wyboru politycznego, strategicznego. Jeśli rząd chce dokonać takiego wyboru orientując się na Chińczyków, to kwestie ekonomiczne są ważne, ale wybór inwestora w kwestii tak strategicznej kwestii powinien brać pod uwagę naszą obecność w NATO i Unii Europejskiej. W tym kręgu należałoby szukać inwestorów i wykonawców, o ile nie znajdzie się wykonawca polski – mówi o2.pl były szef ABW, gen. Krzysztof Bondaryk.

Wtóruje mu były wiceszef SKW i ekspert Fundacji Stratpoints – płk Maciej Matysiak. Oficer wskazuje na dwojaki rodzaj zagrożeń, płynący z tego kierunku. Z uwagi na wysokie znaczenie portu w Gdyni, mocne wejście w ten teren Chińczyków dawałoby im wgląd w to, co dzieje się na Bałtyku i wschodniej flance NATO. Tym bardziej istotne, że dwa lata temu na duże inwestycje chińskie nie zgodzili się Litwini z ich portem w Kłajpedzie.

W zagrożeniach bieżących jest np. zagrożenie wywiadowcze. Trzeba założyć, że w firmie obsługującej byliby przedstawiciele chińskiego wywiadu, zarówno cywilnego jak i wojskowego. Łatwo mogliby ocenić np. ile i jakiego konkretnego sprzętu przechodzi przez port. Musimy brać pod uwagę możliwość współpracy chińsko-rosyjskiej. Łatwo byłoby przytkać Chińczykom port, gdyby doszło np. do zaostrzenia konfliktu na Ukrainie. Przyjmijmy, że Amerykanie chcą przerzucić więcej wojsk do Europy, do Polski, a nie mogą, bo w porcie – załóżmy – dochodzi do strajku robotników, zatkania czy kłopotów z przeładunkiem, które unieruchamia wejście do portu, choćby na kilka kluczowych dla przerzutu wojsk dni. I co wtedy? – mówi płk Matysiak.

Z kolei Cezary Cierzan, dyrektor Biura Projektów Morskich PGZ i były wiceprezes Stoczni Wojennej, na nasze pytanie o niebezpieczeństwo wglądu Chińczyków w to, co dzieje się w Stoczni Wojennej odpowiada krótko, że "jest takie ryzyko".

Według ustaleń o2.pl, sprawa budzi zainteresowanie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Do działania prawdopodobnie weźmie się także jej wojskowa "siostra" – SKW, odpowiedzialna za ochronę terenów wojskowych. A port w Gdyni to główny polski port włączony w sieć NATO (Standing NATO).

W środę zaś, do Stanów Zjednoczonych leci szef MON, Mariusz Błaszczak. Jak na rozpychanie się w Europie Chińczyków zareaguje NATO, którego USA wciąż jest najpotężniejszym członkiem? Źródło o2.pl zbliżone do polskiej dyplomacji wskazuje, że sprawa "wymaga podjęcia szerokiej dyskusji na ten temat w gronie samego NATO". Nieoficjalnie słyszymy, że chłodno na obecność Chińczyków zapatruje się też Kancelaria Premiera.

Warto dodać, że raport o chińskich inwestycjach w Europie przygotował też prestiżowy think-tank German Marshall Fund of the United States. A jego szefowa właśnie trafiła do Departamentu Stanu USA. Będzie odpowiadać za tematy związane z Europą. Potencjalne wejście Chińczyków do Gdyni zostało w raporcie określone jako "ryzyko".

Chińczycy zawsze traktowali Polskę jako okno do Europy. Wejście do Polski może im ułatwić dostęp do surowców i ich transport. Zwiększanie ich obecności w Polsce wiąże się ze zwiększeniem obecności ich technologii w Polsce. Pojawienie się Chińczyków i ich tańszej technologii może spowodować, że mogą oni zdominować obszar cyberprzestrzeni, wdrażając technologie nie do końca przez nas kontrolowane. Ponieważ przyszłe konflikty będą się odbywały głównie w cyberprzestrzeni, to pełna wiarygodność, transparentność i możliwość kontroli tych technologii będą miały kluczowe znaczenie. Tego rodzaju decyzja powinna być skonsultowana z naszymi sojusznikami w NATO i UE - mówi o2.pl były szef WSI, gen. Marek Dukaczewski.

Skąd Chińczycy w Gdyni?

W 2005 roku, poza kontrolą Zarządu Portu Gdynia chiński potentat CK Hutchinson, poprzez swoją spółkę z Luksemburga wykupił długi spółki Wolny Obszar Gospodarczy SA. Została ona utworzona wcześniej przez bankrutującą Stocznię Gdynia. Za sumę 21 mln złotych stał się właścicielem 98 proc. procent akcji spółki która miała aportem wniesione tereny, budynki, sprzęt.

Kluczowy jest fakt, że wspomniany WOG SA był posiadaczem na zasadzie dzierżawy wieczystej ok. 20 ha w ścisłym porcie Gdynia i ponad półkilometrowej długości dostępu do Nabrzeża Bułgarskiego. Tym samym firma chińska stała się właścicielem strategicznie ważnej dla Polski nieruchomości na prawie 100 lat! Po wykupieniu resztówki czyli udziałów zarządu WOG chińska firma stała się jedynym właścicielem strategicznego terenu i jako GTC/Hutchison rozpoczęła dzielność konkurencyjną wobec partnera Portu Gdynia.

Istotnym jest, że przez ostatnie lata dodatkowo "chińska" część portu jest rozbudowywana także z funduszy unijnych, ponieważ graniczy bezpośrednio z terenami należącymi do przedsiębiorstwa Port Gdynia. Oznacza to, że jeśli Chińczycy wygrają teraz przetargi, to nie tylko przejmą kolejny port, ale także za jego rozbudowę zapłacić może Unia Europejska.

Port wewnętrzny

Sytuację w Gdyni dodatkowo komplikuje fakt, że w maju 2023 roku kończy swoją 20-letnią działalność operator (zarządca) przeładunków - filipińskie ITSIC/ BCT, globalny partner armii amerykańskiej. W sierpniu 2021 ruszył wreszcie znacznie opóźniony przetarg na dzierżawę terenu zarządzanego przez BCT. Dodatkowo nowy operator na powiększonym terenie miałby pełnić rolę terminalu offshore.

Terminale instalacyjne offshore jest kluczowy dla budowy morskich farm wiatrowych, które już od 2025 roku mają zacząć zapełniać lukę związaną z brakiem mocy. Powstała ona w związku z koniecznością zamykania elektrowni węglowych. Jakiekolwiek opóźnienia grożą niedoborami mocy, a w konsekwencji – blackoutami (zaciemnieniami). Brak świadczenia usług dla operatorów offshore przez Gdynię (a ją wskazał rząd jako realizującą te zadania) zagraża bezpieczeństwu energetycznemu.

W wspomnianym przetargu zapewne weźmie udział filipiński BCT (dotychczasowy operator portu) oraz chiński konkurent w Gdyni czyli już opisane wyżej Hutchson (GTC). W związku z bardzo krótkim czasem na złożenie ofert wątpliwy jest udział kogokolwiek innego, zwłaszcza, że wymagane są też kompetencje w pracy z turbinami dla elektrowni wiatrowych, a te przez ostatnie 20 lat realizował w Polsce głownie BCT.

Co na to NATO?

Wygrana chińskiego Hutchinson oznacza powiększenie już należącego terenu i działalności operacyjnej o teren wykorzystywanych aktualnie przez BCT. Nieznane są kompetencje Hutchinson w zakresie offshore. Wymagałoby to nowych uzgodnień z producentami, a to oznacza kolejne opóźnieniu. To z kolei grozi dużymi opóźnieniami w realizacji przez Orlen, PGE. Polenergia już zapowiada korzystanie z Bornholmu.

Komplikuje też współpracę z partnerami NATO. Spodziewane są zastrzeżenia ze strony armii amerykańskiej, która może wrócić w tym momencie do korzystania z portów niemieckich albo krajów bałtyckich. Byłoby to dla Polski dużym problem wizerunkowym. Dodatkowo rozszerzenie terenów Chińczyków oznaczałoby to bezpośrednie sąsiedztwo z jednostką specjalną Formoza, która ćwiczy na terenach i sprzęcie udostępnianej przez BCT oraz ze Stocznią Wojenna PGZ. Żaden operator chiński nie jest certyfikowany przez NATO.

W kontekście polityki NATO należy pamiętać, że współpraca z armią i rządem USA wymaga spełnienia szeregu kryteriów bezpieczeństwa. Ponadto, podejmując taką współpracę, należy bezwzględnie przestrzegać regulacji sankcyjnych wprowadzonych względem Chin. Jednym z warunków współpracy jest złożenie jednoznacznych i wiążących zapewnień o braku wykorzystania chińskiej technologii i urządzeń przy prowadzeniu działalności. W konsekwencji wykorzystanie portu zewnętrznego na potrzeby współpracy z USA będzie ograniczone lub wręcz wyłączone w przypadku wyboru partnera chińskiego.

Wysłaliśmy w tej sprawie zapytania do nadzorującego Port resortu Insfrastruktury oraz do reosortu Aktywów Państwowych.

Ogon smoka

Od wielu lat firmy chińskie agresywnie starają się pozyskać dostęp do portów zagranicznych. Jest to element strategii ChRL realizowanej w ramach strategicznego projektu Belt and Road Initiative (BRI). Równocześnie, w przypadku portów, chińskie siły zbrojne (Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza – CALW), a szczególnie marynarka wojenna, wobec braku sieci baz zamorskich opiera swoje operacje na współpracy z chińskimi przedsiębiorstwami państwowymi lub komercyjnymi podmiotami z Chin.

Chińczycy mają w swoich rękach port w izraelskiej Hajfie i greckim Pireusie. Duże aktywa mają również w Genui, Dunkierce, Hawrze czy Marsylii. Gdyby udało im się wejść w port w Gdyni czy Kłajpedzie, ogon chińskiego smoka zacząłby niebezpiecznie zaciskać się dookoła Europy.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić