Koszmar w szpitalu. "Czekałam codziennie aż zaczną coś robić"
24-letnia kobieta przeleżała cztery dni w szpitalu, zanim lekarze podjęli decyzję o lekarskim cięciu. Dziecka nie udało się już uratować. Zrozpaczeni rodzice oskarżają zespół medyczny ze szpitala w Stalowej Woli. Sprawą zajęła się już prokuratura.
Kobieta trafiła do szpitala w Stalowej Woli już po terminie porodu - 22 maja. Od początku mówiła, że źle się czuje. Pani Sara podkreśla w rozmowie z dziennikarzami "Interwencji" stacji Polsat News, że lekarze zrobili jej USG. Okazało się, że miała za mało wód płodowych i została zatrzymana na oddziale.
Dzień po przyjęciu do szpitala lekarze starali się wywołać naturalny poród. Dwa dni po przyjęciu na oddział (24.05) kobieta otrzymała leki na wywołanie porodu. Zdenerwowanie kobiety i jej bliskich zaczęło rosnąć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szok na porodówce. 25-latka urodziła dziewięcioraczki
Czekałam codziennie, aż zaczną coś robić. Pytaliśmy, czy nie będzie cesarki, skoro nic się nie dzieje, czy zaczną coś robić, skoro jest po terminie - mówi w rozmowie z dziennikarzami Polsat News zrozpaczona kobieta.
Czytaj także: Tragiczny wypadek w Holandii. Nie żyje 43-letni Polak
W sobotę rano (25.05) lekarze zrobili kobiecie badanie KTG. Najpierw personel stwierdził, że wszystko jest w najlepszym porządku (chociaż pani Sara podkreśla, że nie czuła ruchów dziecka). Ostatecznie jednak, około godziny 19, zmieniono zdanie. Niestety, dziecko było już martwe.
Rodzina mówi o zaniedbaniach. Kuriozalne tłumaczenia szpitala
Bliscy pani Sary mówią wprost: to wina szpitala. W ich opinii lekarze zbyt długo czekali na cesarskie cięcie. Po zdarzeniu personel starał się wytłumaczyć tragiczny finał sprawy, szukając po części winy w osobie ciężarnej kobiety.
Po wszystkim było szukanie winnego: a może córka pali, a może pije, a że wada serca… I już było zrzucanie winy na kogoś - opisuje sprawę pan Tadeusz, ojciec pani Sary.
Ostatecznie sprawą zajęli się śledczy. Zebrane akta trafiły już do prokuratury w Tarnobrzegu. Sam szpital nie chciał zabrać głosu w materiale "Interwencji". Przesłał tylko krótkie oświadczenie.
Dyrekcja SPZZOZ Powiatowego Szpitala Specjalistycznego w Stalowej Woli zapewnia, że pozostaje w kontakcie ze służbami w celu wyjaśnienia sprawy. Jednak ze względu na trwające postępowanie prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Tarnobrzegu, do czasu jego zakończenia Szpital nie będzie udzielał informacji dotyczących szczegółów sprawy - przekazała dyrekcja placówki.