Palą za sobą domy i uciekają. Trwa exodus Ormian

Tysiące mieszkańców Górskiego Karabachu opuszcza swoje domy i ucieka z terenów zajmowanych przez wojska Azerbejdżanu. Ormianie palą za sobą swoje domy. Nie chcą, aby dostały się w ręce Azerów.

Ormianie palą za sobą domy i uciekają z Górskiego KarabachuOrmianie uciekają z Górskiego Karabachu. Palą za sobą własne domy
Jan Manicki

Arsen wciąż ma na sobie strój maskujący, w którym walczył z azerskimi żołnierzami zaledwie tydzień temu. Mężczyzna wchodzi do domu swojej siostry i podkłada ogień pod znajdującym się na środku jadalni stołem. Służąca za podpałkę tektura zajmuje się bardzo szybko.

Dom nie chce jednak tak łatwo spłonąć. Arsen rozbija więc okna na parterze przy pomocy krzesła i drze prześcieradła, starając się, aby ogień przedostał się do wszystkich zakątków mieszkania. Wkrótce pożar ogarnia cały dom.

Będą tu już jutro rano. Azerowie. Walić ich. Niech tu zamieszkają, jeśli będą chcieli – rzuca mężczyzna.

Tuż obok płonącej chałupy, unosi się cienka strużka szarego dymu. To dogasający dom Arsena. Mężczyzna podpalił go na samym początku.

Palą za sobą domy. "Będą musieli budować własne od postaw"

Ormianie uciekają się do polityki spalonej ziemi. W tym przypadku jest ona realizowana całkiem dosłownie. Mieszkańcy Górskiego Karabachu nie pozostawiają za sobą niczego, co może okazać się przydatne dla Azerów.

Na mocy porozumienia pokojowego Ormianie muszą opuścić dużą część Górskiego Karabachu. Zegar odlicza czas do przekazania terytorium Azerbejdżanowi. Tak wyglądać ma realizacja wynegocjowanego przy udziale Rosji traktatu o zakończeniu wojny między Armenią i Azerbejdżanem.

35-letni Arsen odmawia podania nazwiska. Mężczyzna podkreśla, że nie chce, aby w jego domu mieszkali wrogowie. Podobnie jak on, myślą także inni Ormianie.

Charektar to mała wioska położona w górach w dystrykcie Karwaczarr. W sobotę spalono tam co najmniej sześć domów, czyli prawie połowę wioski. Wszystko co cenne, wywożone jest ciężarówkami.

Będą musieli budować własne domy od podstaw – stwierdza Arsen.

Trwa exodus Ormian. "Koszmar to nie jest odpowiednie słowo"

Niektórzy Ormianie postanowili w sobotę po raz ostatni odwiedzić swoją rodzinną wioskę. Przyglądali się temu, jak ich domy stają w płomieniach. Jedna kobieta na widok palących się chałup zalała się łzami.

Arsen twierdzi, że o podpisanym porozumieniu pokojowym dowiedział się od innych bojowników. Mieli do niego zadzwonić. Kazali mu zabrać z domu wszystkie kosztowności.

Powiedzieli mi: idź do domu i weź wszystko co masz. Azerowie wkroczą na to terytorium 15 listopada – wspomina mężczyzna.

Arsen planuje wraz z żoną i czwórką dzieci wyjechać do Armenii. Tam mają wynająć mieszkanie. Zapytany o to, dlaczego on i inni mieszkańcy obawiają się zostać, odpowiada, że Azerowie prawdopodobnie ich zabiją.

Czy kiedykolwiek widziałeś mieszkających razem Ormian i Azerów? Zostawiamy tutaj wszystkie nagrobki naszych bliskich. Koszmar to nie jest odpowiednie słowo – powiedział.

Palą za sobą domy. Ormianie uciekają z Górskiego Karabachu

Górski Karabach to enklawa należąca formalnie do Azerbejdżanu. Dotychczas była kontrolowana przez Ormian, którzy w 1992 roku ogłosili niepodległość Republiki Górskiego Karabachu. Ponowne walki o to terytorium rozpoczęły się 27 września.

Armenia i Azerbejdżan wzajemnie oskarżały się o rozpoczęcie konfliktu. W ciągu sześciu tygodni po obu stronach sporu zginęło co najmniej kilkuset żołnierzy. Teraz kraje podpisały porozumienie mające położyć kres wojnie.

Głównym mediatorem w trakcie rozmów pokojowych była Rosja. Wcześniejsze próby zawieszenia broni w Górskim Karabachu nie przynosiły rezultatu, w związku z czym Moskwa postanowiła wysłać na miejsce swoich żołnierzy. Mają oni pilnować przestrzegania porozumień.

Górski Karabach. Armenia odda część terytorium. Protesty na ulicach

Premier Armenii Nikol Paszinian ocenił, że podpisane porozumienie zapewni krajowi pokój i uratuje życie wielu obywateli. Oddanie części terytorium Górskiego Karabachu nie spodobało się jednak Ormianom. Setki osób wyszły na ulice stołecznego Erywania.

Demonstranci domagają się przede wszystkim dymisji premiera Pasziniana. Uważają, że decyzja szefa rządu o zakończeniu walk o Górski Karabach była niewłaściwa. Podczas środowych protestów w Erywaniu zatrzymano kilka osób.

Obejrzyj także: Wojna o Górski Karabach. "Konflikt odgrzewa Putin"

Wybrane dla Ciebie
Granica z Białorusią. Przedłużono strefę buforową
Granica z Białorusią. Przedłużono strefę buforową
Mikołaje okładali się przy owocach. Sceny w sklepie w Baku
Mikołaje okładali się przy owocach. Sceny w sklepie w Baku
Od ofiary do oszustki. Emerytka zamieszana w przekręt na 1,4 mln zł
Od ofiary do oszustki. Emerytka zamieszana w przekręt na 1,4 mln zł
Dramat w powietrzu. Niemiec zmarł w samolocie
Dramat w powietrzu. Niemiec zmarł w samolocie
Rasistowski atak z użyciem broni pneumatycznej. Jest wyrok
Rasistowski atak z użyciem broni pneumatycznej. Jest wyrok
Krzyżówka językowa. Tylko mistrz poradzi sobie z wszystkimi hasłami
Krzyżówka językowa. Tylko mistrz poradzi sobie z wszystkimi hasłami
Żołnierz chciał się poddać. Rosjanie zaczęli egzekucję
Żołnierz chciał się poddać. Rosjanie zaczęli egzekucję
Łatwy sposób na czyste ramy okienne. Odzyskają biały kolor
Łatwy sposób na czyste ramy okienne. Odzyskają biały kolor
Europejscy liderzy ostrzegają Zełenskiego. Chodzi o Putina
Europejscy liderzy ostrzegają Zełenskiego. Chodzi o Putina
Tragiczny wybuch pieca w Częstochowie. Nie żyje starsza kobieta
Tragiczny wybuch pieca w Częstochowie. Nie żyje starsza kobieta
Plaster na dłoni Trumpa. Jego rzeczniczka zabrała głos
Plaster na dłoni Trumpa. Jego rzeczniczka zabrała głos
Kupił czekoladę na jarmarku. Aż się zagotował, gdy ją otworzył
Kupił czekoladę na jarmarku. Aż się zagotował, gdy ją otworzył