Łukasz Maziewski,Mateusz Lubczański| 
aktualizacja 

Skandal w resorcie infrastruktury. Dymisja ważnego dyrektora

29

Z resortu infrastruktury wyciekły do prywatnej firmy pytania egzaminacyjne na prawo jazdy. O ile baza pytań jest jawna, to pytania pojawiły się w handlującej nimi firmie przed wprowadzeniem ich do bazy ministerstwa. W resorcie może dojść do trzęsienia ziemi. Już odwołany został dyrektor jednego z departamentów, a sprawę wycieku może zbadać prokuratura.

Skandal w resorcie infrastruktury. Dymisja ważnego dyrektora
Skandal w resorcie infrastruktury. Lecą głowy (autokult, Marcin Łobodziński)

Sprawę opisał szczegółowo jako pierwszy dziennikarz Łukasz Zboralski. Twórca portalu Bezpieczeństwo Ruchu Drogowego24 wskazał, że zanim w ogólnodostępnej bazie ministerstwa pojawiły się nowe pytania, to wcześniej zaczęła je udostępniać firma prywatna.

Zanim tak się jednak stało, radio RMF i Zboralski opisali inny problem: wprowadzenia do bazy pytań z błędami. Kiedy zorientowano się w pomyłce, wadliwe pytania zostały wycofane. Jest jednak "ale".

Część osób zdających egzaminy na prawo jazdy oblała je. Właśnie ze względu na błędy w pytaniach. Ministerstwo twierdzi, że 20 osób nie zdało egzaminu przez błędny test. Teraz resort infrastruktury próbuje to odkręcać, i WORD-y (Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego), w których były na egzaminach błędne pytania, mają nieodpłatnie dopuścić możliwość ponownego zdania egzaminu. Ja uważam, że resort powinien zapłacić ośrodkom za te egzaminy - mówi o2.pl Zboralski.

Także Mateusz Lubczański z serwisu Autokult.pl dodaje, że wpadka Ministerstwa Infrastruktury (MI) jest poważna. Tym bardziej, że jak mówi dziennikarz, istnieje komisja ds. recenzowania pytań na egzaminy na prawo jazdy. Do tego jednak wrócimy w dalszej części tekstu.

Zobacz także: Potrącił dziecko na pasach. Lubuska policja publikuje nagranie i apeluje do kierowców

Część II: wyciek pytań

To jednak nie był koniec. Niedługo po awanturze z błędnymi pytaniami, na stronie internetowej jednej z firm zajmujących się sprzedażą testów przygotowujących do egzaminów na prawo jazdy pojawiły się pytania. Tym razem jednak sprawa jest poważniejsza, bo firma udostępniła je przed tym, jak pojawiły się one w oficjalnej bazie resortu infrastruktury. A to już sytuacja budząca podejrzenia. Tym bardziej, że firma zarabiała na sprzedaży testów.

Tu pojawia się znowu wspomniana wcześniej komisja.

Urzędnicy ministerialnego Departamentu Transportu Drogowego sami pisali prawo, na mocy którego powstała komisja układająca pytania, sami pisali rozporządzenie dotyczące wynagrodzeń członków tej komisji i sami zasiedli potem w tej komisji, zarabiając na tym i zatrudniając na niejasnych warunkach ekspertów zewnętrznych - mówi dalej Zboralski.

Jakby tego było mało, Mateusz Lubczański przypomina, że resort Andrzeja Adamczyka chciał niedawno... utajnić pytania egzaminacyjne.

To byłby tragiczny krok dla egzaminów i dla osób zdających na prawo jazdy. Ale na razie się z tego wycofano, ewidentnie było to sondowanie środowiska i klimatu wokół zmian przepisów - uważa Lubczański.

Sprawa jest rozwojowa. Są też pierwsze konsekwencje. W wyniku kontroli, z MI został zwolniony dyrektor Departamentu Transportu Drogowego, Bogdan Oleksiak. To on miał być pomysłodawcą feralnej komisji ds. pytań egzaminacyjnych. Prawdopodobnie pożegnają się też z pracą dwaj inni urzędnicy: przewodniczący komisji Łukasz Mucha i sekretarz - Tomasz Piętka.

W czwartek Ministerstwo Infrastruktury oficjalnie poinformowało, że wszczęte zostało wobec nich postępowanie dyscyplinarne. Minister Adamczyk miał również złożyć zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić