"Nie mają wątpliwości". Nowe fakty ws. śmierci Bartka z Lubina

331

Bartek S. zmarł w Lubinie po interwencji policji. Rodzina mężczyzny twierdzi, że funkcjonariusze zamęczyli go na śmierć. Świadkowie nagrywający interwencję mieli słyszeć, jak przyciśnięty kolanami do ziemi 34-latek walczy o każdy oddech.

"Nie mają wątpliwości". Nowe fakty ws. śmierci Bartka z Lubina
34-letni Bartosz S. zmarł po interwencji policji

Do wstrząsających ustaleń na temat śmierci 34-letniego Bartka z Lubina dotarli dziennikarze "Faktu". Świadkowie zdarzenia zeznali, że słyszeli, jak mężczyzna się krztusił. W trakcie gdy policjanci dociskali go do ziemi kolanami, miał mieć kłopot ze złapaniem powietrza.

"Jak u Igora Stachowiaka". Mocne słowa adwokata o działaniach policji

Mocne nagrania z policyjnej interwencji trafiły do internetu. Funkcjonariusze utrzymują jednak, że nie zrobili Bartkowi krzywdy. Jak twierdzi "Fakt", wiele wskazuje na to, że winę za śmierć 34-latka będą chcieli zrzucić na ratowników medycznych – którzy również nie reanimowali mężczyzny.

Pełnomocnicy rodziny Bartka S. poprosili o opinię biegłych lekarzy. Wydaje się ona jednoznaczna. Mężczyzna miał umrzeć w wyniku uduszenia.

Konsultowaliśmy przypadek z osobami z branży zajmującymi się chorobami i zgonami. Nie mają wątpliwości, że doszło do zaduszenia, gdy osoba nie ma możliwości brania oddechu i dochodzi do śmierci mózgu – mówi dr Wojciech Kasprzyk, cytowany przez "Fakt".

Adwokat obawia się, że biegli będą chcieli zrzucić wszystko na narkotyki, które zażywał Bartek. Miały one wywołać silne pobudzenie, które w połączeniu ze stresem związanym z interwencją mogło doprowadzić do śmierci.

To tak zwany zespół excited delirium. Podobnie biegli udowadniali w sprawie Igora Stachowiaka, ale w obu przypadkach nic takiego nie miało miejsca – mówi Kasprzyk w rozmowie z "Faktem".

Wraz z pozostałymi pełnomocnikami Kasprzyk wystąpił o opinię w sprawie do Pomorskiego Centrum Praw Człowieka. Jego zdaniem policjanci naruszyli szereg przepisów. W szczególności te, dotyczące postępowania z osobami pod wpływem narkotyków i chorych psychicznie, które sami ustanowili.

Tak się składa, że sekcję robi ten sam zakład medycyny sądowej co w przypadku Stachowiaka. Jeśli podobnie u Bartka niczego konkretnego nie wykażą, można mówić o skandalu – podkreśla Kasprzyk.

"Mówi, co mu ślina na język przyniesie". Oświadczenie policji

Pełnomocnicy rodziny Bartka poinformowali także, że policja zniszczyła dowody. Kilkanaście godzin po tym rzecznik komendy głównej policji wydał nowe oświadczenie.

Pan adwokat od samego początku chce zaistnieć i mówi, co mu ślina na język przyniesie – napisał w sieci insp. Mariusz Ciarka.

Rzecznik podkreślił w oświadczeniu, że ustalenia dr Wojciecha Kasprzyka są oderwane od rzeczywistości i nierzetelne. Ponadto adwokat ma "swoimi insynuacjami obrażać funkcjonariuszy". - Jest wielu policjantów, których obdarzam szacunkiem. Zarzuty kieruję pod adresem konkretnych osób – odciął się Kasprzyk.

Obejrzyj także: Głogów. Brutalna interwencja policji. Jednoznaczny komentarz Jarosława Sellina

Autor: JKM
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić