Śmiertelne pobicie w centrum Krakowa. Partnerka 34-latka apeluje o pomoc
34-letni Marcin za kilka miesięcy miał zostać tatą. Na początku czerwca mężczyzna zmarł w szpitalu po tym, jak został brutalnie pobity. Okazuje się, że kamera, która obejmuje miejsce pobicia, feralnego dnia była zepsuta. Teraz partnerka 34-latka apeluje o pomoc.
Dramatyczne wydarzenia rozegrały się ponad miesiąc temu, ale sprawa dopiero teraz ujrzała światło dzienne. 2 czerwca, późnym wieczorem, w rejonie placu Na Groblach, znaleziono ciężko pobitego mężczyznę. Zauważył go przechodzień spacerujący z psem. Mężczyzna leżał w wejściu do windy prowadzącej do podziemnego parkingu.
Pobitego 34-latka przewieziono do szpitala, ale jego życia nie udało się uratować. Zmarł 8 czerwca. Obrażenia mężczyzny wskazywały na brutalne pobicie.
Prowadzą agroturystykę na Mazurach. Oto czym się zajmują
Policja zatrzymała dwie osoby podejrzane o udział w tym zdarzeniu. To mężczyźni w wieku 41 i 43 lat. Obecnie przebywają w areszcie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pobicie w centrum Krakowa. Poszukiwani świadkowie zdarzenia
Do brutalnego pobicia doszło w centrum Krakowa, nieopodal Wawelu. To miejsce, w którym - nawet w godzinach wieczornych - nie brakuje przechodniów. Okazuje się jednak, że kamera monitoringu znajdująca się w tym rejonie, nie zarejestrowała przestępstwa. Partnerka 34-latka, która jest w ciąży, apeluje więc o pomoc.
Policja powiedziała nam, że kamera, która obejmuje miejsce pobicia jest zepsuta. Apelujemy, aby osoby, które były świadkami pobicia, albo były 2 czerwca około godz. 22 na placu Na Groblach, zgłaszały się na policję -mówi dziewczyna ofiary w rozmowie z "Gazetą Krakowską".
Kobieta podkreśla, że przez dwa dni nie miała z partnerem nim kontaktu, co było bardzo niepokojące.
Czytaj także: Atak na nastolatka w parku. W akcji śmigłowiec LPR
Na co dzień co chwilę się ze mną kontaktował telefonicznie. Od dwóch dni nie mogłam się jednak do niego dodzwonić. Marcin pracował niedaleko miejsca pobicia w sklepie. Ale tego dnia miał wolne. Z tego co wiem, jeden z zatrzymanych często kupował w sklepie, gdzie pracował Marcin. Nie wiem jednak, jaki był powód napaści - zaznacza rozmówczyni "GK".
Policja początkowo nie znała tożsamości ofiary. Dopiero po przeszukaniu okolicy znaleziono portfel Marcina. Ktoś wrzucił go do doniczki przy jednej z restauracji. Dokumenty były w środku, ale brakowało pieniędzy.
Świadkowie zdarzenia i osoby, które posiadają wiedzę na jego temat, proszone są o kontakt z komisariatem policji pod numerem telefonu: 47 83 52 914. Policja zapewnia anonimowość osobom, które zgłoszą się z informacjami.
Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym grozi kara od 2 do 15 lat pozbawienia wolności.
Źródło: "Gazeta Krakowska", "Super Express"