Sylwester w Zakopanem na nowych zasadach. Nowy burmistrz ujawnia
Nowy burmistrz Zakopanego Łukasz Filipowicz zrezygnował z "Sylwestra Marzeń" TVP, gdyż ma nowy pomysł na imprezę sylwestrową u podnóża Tatr. To, co podoba się góralom, wywołuje sprzeciw niektórych turystów. "Fakt" pojechał do Zakopanego, żeby poznać opinie obu stron. Zdania są mocno podzielone.
— Trzeba zmienić wizerunek Zakopanego. Nie będzie rządów Leszka Doruli, nie ma Jacka Kurskiego w TVP, więc i nie będzie "Sylwestra marzeń" — oświadczył Łukasz Filipowicz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Sylwester Marzeń z Dwójką organizowany był przez Telewizję Polską w Zakopanem od 2016 roku, z przerwą w 2020 roku, kiedy to pandemia koronawirusa pokrzyżowała plany. Organizacja tej imprezy od początku wzbudzała wiele kontrowersji.
Sylwester Marzeń był dość uciążliwą imprezą dla mieszkańców, budząca wiele kontrowersji i w samym Zakopanem budząca skrajne emocje –wyjaśnia burmistrz Zakopanego w rozmowie z "Faktem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Różnice kulturowe mogą zaskakiwać. "Wietnamczycy traktują picie alkoholu jak konkurencję"
Łukasz Filipowicz powiedział dziennikowi, że ma nowy pomysł na huczne powitanie nowego roku u podnóża Tatr. Sylwester będzie się odbywał, tyle że w innej konwencji.
To powinna być impreza lokalna, folklorystyczna, promującą naszych lokalnych artystów. Ale na mniejszą skalę, tak żeby nie była uciążliwa dla mieszkańców – podkreśla Łukasz Filipowicz.
Sylwester w Zakopanem. Opinie mocno podzielone
"Fakt" sprawdził też, co na temat Sylwestra Marzeń sądzą mieszkańcy Zakopanego i turyści. Mieszkańcy miasta i okolicznych miejscowości nie kryją zadowolenia.
Bardzo się z tego powodu cieszymy. Jesteśmy pewni, że turyści i tak przyjadą, a będzie trochę więcej spokoju dla mieszkańców Zakopanego – mówi "Faktowi" Katarzyna i Maciej spod Zakopanego.
– Ci, co mają biznesy na Krupówkach musieli zabijać płytę witryny, bo były rozbijane. Było dużo awantur i dziadostwa. I po co to dziadostwo tu w Zakopanem? Komu potrzebne? Nikomu – przekonuje Adam z Zakopanego i dodaje: – Niech będą imprezy, jak w latach 70., ale w restauracjach.
Ale już kolejny rozmówca "Faktu", turysta, który przyjechał w góry z Radomia, nie jest zadowolony z decyzji nowego burmistrza.
Była to impreza fajna, masowa, na którą przyjeżdżało wielu turystów. [...] Zostawiali na pewno sporo pieniędzy. Owszem, pewnie był jakiś wielki bałagan po tym wszystkim. Tak prawdę powiedziawszy, to jednak chyba więcej było plusów za tą imprezą niż minusów – przekonuje pan Sławomir.