"To nie jest scenariusz Czarnobyla". Mówią o skutkach decyzji USA
Stany Zjednoczone przeprowadziły atak na trzy kluczowe obiekty nuklearne w Iranie. Skutki militarne tych nalotów są poważne, jednak eksperci podkreślają, że nie należy obawiać się katastrofy na miarę tej z Czarnobyla.
Prezydent Donald Trump zarządził uderzenie na ośrodki wzbogacania uranu w Fordow, Natanz i Isfahanie, po tym jak inspektorzy Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) potwierdzili, że Iran dysponuje materiałem bliskim poziomu militarnego.
Zdaniem ekspertów, zagrożenie skażeniem radioaktywnym na dużą skalę jest niewielkie.
To nie jest scenariusz Czarnobyla - napisał na platformie X były agent MI6 i ekspert ds. bezpieczeństwa nuklearnego Aimen Dean. - Nie mamy tu do czynienia z gorącym paliwem jądrowym w trakcie rozszczepienia. To uran w różnych stadiach wzbogacenia. Nawet zniszczenie wirówek czy rozprzestrzenienie materiału wzbogaconego nie wywołałoby katastrofalnego, długotrwałego efektu skażenia - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oto prawdziwy cel Izraela. "Deklaracje często skrywają coś więcej"
Zaatakowane ośrodki nie były reaktorami, lecz instalacjami wzbogacającymi uran, zlokalizowanymi głęboko pod ziemią.
Nie ma zagrożenia promieniotwórczego, ponieważ wszystko znajduje się pod ziemią - podkreślił Alex Plitsas z amerykańskiego ośrodka analitycznego Atlantic Council, cytowany przez nypost.com.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) w oficjalnym komunikacie potwierdziła, że nie odnotowano wzrostu promieniowania w okolicach zaatakowanych instalacji. Irańskie Krajowe Centrum Bezpieczeństwa Jądrowego również zaznaczyło, że nie ma zagrożenia dla osób mieszkających nawet w pobliżu tych obiektów.
Nie ma powodów do paniki - wskazano w oświadczeniu, które cytuje agencja AP.
Eksperci reagują na ruch USA
Eksperci potwierdzają, że uran w swojej wzbogaconej formie jest niebezpieczny głównie w kontakcie bezpośrednim - poprzez wdychanie lub połknięcie cząstek. - Promieniowanie z uranu nie przenosi się daleko - powiedziała w rozmowie z BBC prof. Claire Corkhill z Uniwersytetu w Bristolu.
Zagrożenie dotyczy więc głównie osób znajdujących się w najbliższym sąsiedztwie bombardowanych ośrodków - dodała.
Podobnego zdania jest prof. Simon Middleburgh, ekspert ds. materiałów jądrowych z Bangor University:
Gdyby doszło do wycieku uranu sześciu fluorkowego (UF6), znajdującego się w wirówkach, mielibyśmy do czynienia z poważnym incydentem chemicznym. Ale nie z katastrofą nuklearną - zapewnił, cytowany przez nypost.com.
Prof. Jim Smith z Uniwersytetu w Portsmouth, jak zauważa nypost.com, również wykluczył ryzyko poważnego skażenia środowiska.
Katastrofa w Czarnobylu: co się stało?
Katastrofa w Czarnobylu miała miejsce 26 kwietnia 1986 roku w elektrowni jądrowej w Prypeci na terenie ówczesnego ZSRR (dzisiejsza Ukraina). W wyniku nieudanego testu bezpieczeństwa w reaktorze nr 4 doszło do eksplozji i pożaru, który uwolnił do atmosfery ogromne ilości radioaktywnego materiału.
Bezpośrednio po tym zdarzeniu 31 osoby, a skażenie objęło znaczną część Europy, powodując długoterminowe skutki zdrowotne i środowiskowe, przez co katastrofa ta uznawana jest za najpoważniejszy wypadek jądrowy w historii.