Walencja rok po powodzi. Mieszkańcy domagają się rozliczeń
Rok po powodzi, która pochłonęła życie ponad 220 osób, Walencja wciąż nosi ślady tragedii. Mieszkańcy domagają się od władz odpowiedzialności i konkretnych działań – bo choć woda dawno opadła, przyczyny katastrofy pozostają nierozwiązane, a pomnik ofiar w sercu miasta nadal czeka na odnowienie.
Najważniejsze informacje
- Ponad 220 osób zginęło w zeszłorocznej powodzi w regionie Walencji; w środę odbędzie się państwowy pogrzeb.
- Protestujący obwiniają władze regionalne i centralne; padają żądania dymisji Carlosa Mazona.
- Nierozwiązany pozostaje problem nasypu kolejowego oraz renowacja miejskiego pomnika ofiar.
Pierwsza rocznica powodzi w Walencji upływa pod znakiem narastającej frustracji. W środę miasto organizuje państwowy pogrzeb ofiar z udziałem króla Filipa VI i premiera Pedro Sancheza. Jak opisuje Polska Agencja Prasowa, mimo symbolicznych gestów, mieszkańcy nadal wskazują na nieusunięte przyczyny katastrofy i brak odpowiedzialności politycznej. W La Torre jednej z najmocniej dotkniętych dzielnic życie wróciło do rytmu, ale lęk przed kolejną nawałnicą nie minął.
W Walencji i okolicznych miejscowościach planowane są uroczystości i lokalne upamiętnienia. W przeddzień rocznicy w Torrent odsłonięto „stalowy las” poświęcony dwóm kilkuletnim chłopcom, którzy zginęli w powodzi. Jednocześnie na murach La Torre pojawiają się hasła „20.11. Nie zapomnimy, nie wybaczymy”, odwołujące się do godziny wysłania spóźnionego alertu 29 października 2024 r. Jak relacjonuje PAP, gniew mieszkańców przeniósł się do centrum miasta, gdzie regularnie odbywają się wielotysięczne demonstracje.
Protestujący kierują pretensje zarówno do szefa regionalnych władz Carlosa Mazona (PP), jak i do rządu premiera Pedro Sancheza (PSOE). Według relacji PAP, część mieszkańców domaga się dymisji Mazona, który – jak podkreślają – nie poczuwa się do odpowiedzialności i przerzuca winę na instytucje. Na jednym z transparentów pojawił się napis „Mazon przestępca”, a skrót PSOE rozwinięto jako „Pedro Sanchez was oszukuje”. Polaryzacja polityczna nakłada się na poczucie krzywdy rodzin ofiar i ocalałych.
Koszmarna powódź w Hiszpanii. Skala zniszczeń w Walencji poraża
W rozmowie podczas sobotniej demonstracji jeden z uczestników mówił o zachowaniu Mazona w trakcie kataklizmu. - Kiedy ginęli ludzie, on jadł kolację (...). Powinien za to trafić do więzienia — powiedział w rozmowie z PAP uczestnik protestu, trzymając tabliczkę z napisem „Mazon przestępca”. To głos oburzenia, który od roku wybrzmiewa na ulicach Walencji i nie milknie.
Infrastruktura w ogniu pytań i brak postępów przy pomniku
Jak informuje portal radia Cadena SER, nie usunięto kluczowego problemu w La Torre: biegnący na południe nasyp kolejowy miał pełnić rolę tamy dla napierającej wody i utrudniać jej odpływ, co potęgowało straty. Mimo zobowiązań z końca ub.r. nie widać też finalizacji renowacji centralnego pomnika ofiar powodzi z 1949 i 1957 r. Na placu przy Avenida de Aragon w ostatnich dniach zamiast tablic i wiecznego ognia leżały śmieci oraz potłuczone butelki. Władze miejskie nie odpowiedziały na pytania o postępy prac.
Skalę tragedii potwierdzają liczby: w prowincji Walencja zginęło 229 osób, a trzy uznano za zaginione. Ciało jednej z nich odnaleziono przypadkiem dopiero pod koniec października, niemal rok po zdarzeniu. W La Torre ulice są już czyste, a rzeka Turia płynie spokojnie, ale – jak wynika z relacji PAP – poczucie bezpieczeństwa nie wróciło. Mieszkańcy czekają na decyzje, które realnie zmniejszą ryzyko kolejnych podtopień.
Z Walencji Marcin Furdyna opisał też nastroje w dzielnicach dotkniętych przez żywioł. Nie wszyscy chcą wracać do wspomnień, wielu unika rozmów. Inni domagają się rozliczeń i terminów. W rocznicę tragedii miasto połączy cisza ceremonii i głos demonstracji. Obie strony tej rocznicy – żałoba i protest – domagają się jednego: konkretnych działań i odpowiedzialności za błędy, o których mówią mieszkańcy i lokalne media.