Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Burza po słowach Kosiniaka-Kamysza. O co chodziło szefowi MON? Ekspert wyjaśnia

Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz przyznał, że ma spakowany plecak ewakuacyjny. Po tych słowach na szefa MON spadła lawina krytyki politycznej. Czy słusznie? - Wyobraźmy sobie, że uciekamy w środku nocy z płonącego domu. Łapiemy telefon i co dalej? - mówi w rozmowie z o2.pl były żołnierz wojsk specjalnych Robert "Eddie" Pawłowski, który wyjaśnia, czym jest plecak ewakuacyjny.

Burza po słowach Kosiniaka-Kamysza. O co chodziło szefowi MON? Ekspert wyjaśnia
Burza po słowach Kosiniaka-Kamysza. O co chodziło szefowi MON? Ekspert wyjaśnia (GETTY, NurPhoto)

Słowa wicepremiera wywołały dużą falę krytyki, szczególnie ze strony opozycji. Na głowę szefa MON posypały się gromy i oskarżenia o tchórzostwa. Tyle że z tchórzostwem nie ma to nic wspólnego. Przygotowanie takiego plecaka to raczej wyraz zdrowego rozsądku.

Zaraz po wybuchu wojny na Ukrainie pojechaliśmy zawieźć pomoc humanitarną i wtedy przygotowałem plecak ewakuacyjny, z którym tam pojechałem i on do dzisiaj jest spakowany - mówił wicepremier w rozmowie z "Radiem ZET".

Eksperci, z którymi rozmawiał portal o2.pl, przypominają, że "zagrożenie" to nie tylko wojna. Kapitan rezerwy marynarki Robert "Eddie" Pawłowski, były żołnierz wojsk specjalnych, mówi, że wystarczy pożar w domu lub mieszkaniu, sytuacja kryzysowa, jak wybuch gazu czy katastrofa naturalna.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: SERE tylko dla odważnych. Kurs o tym, jak przetrwać w dziczy

Co trzeba spakować do plecaka ewakuacyjnego? Oficer radzi

Oficer mówi w rozmowie z o2.pl, iż sam taki plecak również ma spakowany od dawna. Nie w obliczu tego, co dzieje się w Ukrainie. Tego rodzaju środki profilaktyczne nie pojawiły się "wczoraj" czy wraz z wybuchem wojny.

Wyobraźmy sobie, że uciekamy w środku nocy z płonącego domu. Łapiemy telefon i co dalej? Dlatego warto mieć taki plecak, w który pakujemy wszystko to, co niezbędne, by przetrwać tydzień. Nie musi to być wielki, wojskowy plecak. Wystarczy taki o pojemności maksymalnie 40 litrów - mówi Robert "Eddie" Pawłowski.

Co zatem sam spakowałby do takiego plecaka? Kapitan Pawłowski robi dość długie wyliczenie. Przede wszystkim bielizna i odzież. Kurtka, spodnie, lekkie buty. Na co najmniej trzy dni. Następnie woda i żywność. Minimum 1,5 litra na osobę na dobę. Można zapakować np. batony energetyczne, produkty liofilizowane, coś, co doda nam energii.

Należy przy tym pamiętać, że żywność i woda mają swój termin przydatności do spożycia i trzeba to monitorować na bieżąco. Warto spakować także najpotrzebniejsze kosmetyki - mydło, szczoteczkę i pastę do zębów.

Warto mieć przy sobie pewną ilość gotówki. Na przykład 300 zł. Rozmienione na 100 zł, dwa razy 50 zł, trzy dwudziestki i cztery dziesiątki. Bo nie każdy i nie zawsze będzie miał wydać, a pieniądze się przydadzą zawsze, choćby po to, żeby kupić kawę - mówi "Eddie".

Do tego latarka. Najlepiej, jak mówi żołnierz, czołówka. Ponieważ nie krępuje rąk i jest wygodniejsza. Rzecz jasna z zapasowym źródłem energii. Do tego ładowarki do telefonów i powerbanki. Przyda się też multitool - prosty, ale dobrze byłoby, aby był to wytrzymały i mocny. Może być, jak opisuje, ręcznik, najlepiej z mikrofibry, bo taki szybko schnie i zajmuje mało miejsca.

Ważne są także użytkowane leki, jeśli ktoś ich używa (na alergię, astmę, serce itp.) oraz dla naszego zwierzaka domowego, jeśli takiego mamy. Powinny być zdublowane i należy je zabezpieczyć przed wilgocią - owinąć folią lub nawet workami na śmieci. Do tego czapka, bo chłodno może być nawet latem.

W skład takiego plecaka powinny też wchodzić dokumenty. Choćby poświadczone notarialne akty własności, aby w razie czego móc udowodnić, że to faktycznie nasze mieszkanie czy dom. Oczywiście zalaminowane albo w torebkach żyłkowanych - w każdym razie takie, by nie dostała się do nich wilgoć.

Okulary korekcyjne, jeśli ich używamy. Można mieć ogrzewacze chemiczne. Coś przeciwdeszczowego. Niekoniecznie parasol, bo może być nieporęczny i zawadzać, chyba, że naprawdę mały i składany. Ale robotę zrobią nawet 120-litrowe worki na śmieci, z wycięciami na głowę i ramiona - opowiada kapitan.

Na koniec zaś dodaje, że nie wystarczy mieć przygotowany plecak. Trzeba też mieć nawyk, by w razie sytuacji kryzysowej go założyć, więc nie może być zagrzebany gdzieś na dnie szafy. Powinien być w zasięgu ręki i warto przećwiczyć sobie kilka razy, jak go zakładamy i wychodzimy. Tak, aby weszło to w nawyk.

Nie na dobę!

O tym, że zagrożenia otaczają nas z każdej strony, niezależnie od tego, czy jest stan pokoju, kryzysu czy wojny, przypomina również Damian Duda, ratownik bojowy na Ukrainie i prezes fundacji "W Międzyczasie". Damian Duda twierdzi, że musimy być przygotowani, by opuścić teren zamieszkania, przenieść się w inne miejsce. I warto mieć przy sobie to, co zapewni nam przetrwanie w takiej podróży.

"Rodowe srebra odpadają"

Nie może to być torba na 24 godziny. Jeśli dojdzie do kryzysu, to zanim uruchomione zostaną mechanizmy obrony i ochrony ludności cywilnej państwa, mogą minąć nawet trzy doby, więc tego rodzaju "plecak" zapakujmy na np. 72 godziny. Wspólnym mianownikiem jest zagrożenie, zaburzone poczucie bezpieczeństwa.

Jak przekonuje Duda, survivalowcy mówią o kilku obszarach, które pozwolą nam na egzystencję. Przede wszystkim zatem - źródło ognia. Zapałki, zapalniczka - niekoniecznie trudniejsze w użyciu krzesiwo. Oczywiście w hermetycznie zamykanym pojemniku. Następnie woda. Tyle, by pozwoliła nam nawodnić organizm przez jakiś czas, ale nie może być nadmiernym obciążeniem.

Potem mamy potrzebę schronienia. Dobrze mieć zatem choćby płachtę namiotową lub wodoodporną plandekę. Oczywiście skonfigurowana pod liczbę osób.

Podstawowe kosztowności i podstawowe źródło gotówki. Ale to nie może ani nas obciążać, ani wpędzić nas w kłopoty, więc rodowe srebra raczej więc odpadają. Ale biżuteria to co innego - opowiada Duda.

W drugiej grupie potrzeb są kwestie związane z odpoczynkiem. Dlatego warto mieć śpiwór lub karimatę. Podobnie jak kapitan Pawłowski wymienia ubrania - kurtkę, nakrycie głowy, buty. Ani w wojskowym kamuflażu, ani w ostrych, rzucających się w oczy, jaskrawych kolorach.

Narzędzia, czyli nóż wielofunkcyjny ze stałym ostrzem, dobrze osadzony w uchwycie i narzędzie wielofunkcyjne typu multitool oraz np. mały toporek. Przy czym trzeba pamiętać, że będziemy to nosić na plecach, więc nie chomikujmy przedmiotów ponad miarę.

Następnie najważniejsze dokumenty, tożsamości, akty własności nieruchomości jak i innych aktywów, potwierdzenie wykształcenia. Najlepiej zdublowane: w formie cyfrowej na pendrivie i zalaminowane lub zafoliowane, ale wydrukowane. Warto mieć mapy - aktualne! Nici i igły. Kompas/busolę i nadajnik GPS. Niewielkie radio, bo w razie konfliktu warto mieć źródło informacji. Oczywiście banki energii, aby utrzymać kontakt ze światem. Mocna linka, zwój sznurka, linki paracord, taśma klejąca i inne elementy, pozwalające nam wytwarzać lub naprawiać przydatne przedmioty - wymienia ratownik.

Na koniec zaś przypomina, że równie ważny jest trening. Możemy zabrać ze sobą choćby sprzęt do uzdatniania wody, ale musimy umieć go używać. To samo dotyczy zresztą każdego elementu wyposażenia, który będziemy mieć ze sobą. Radzi, by wybrać dobry plecak, nie obciążający zanadto, ale pozwalający na w miarę szybkie poruszanie.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić