Chciał rozjechać kota? Kierowca się broni. Jest nagranie
W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać, jak samochód osobowy z impetem kieruje się w kierunku kota przebiegającego przez jezdnię. Czy kierowca auta chciał przejechać zwierzę? On sam twierdzi, że "kot się zatrzymał, dlatego odbił w lewo". Nie wszyscy mu jednak wierzą.
Kontrowersyjne nagranie pojawiło się na profilu "Bandyci Drogowi" na Facebooku. Widać na nim kierowcę samochodu osobowego, który — na pierwszy rzut oka — próbuje przejechać przebiegającego przez jezdnię kota.
Czytaj także: Pies na smyczy przy aucie. Wstrząsające nagranie
Wideo wstrząsnęło internautami, którzy domagali się natychmiastowego ukarania osoby, która prowadziła samochód marki audi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pirat drogowy za kierownicą autobusu we Wrocławiu. Rozkład jazdy ważniejszy od przepisów
Głos zabrał sam zmotoryzowany, który skontaktował się z administratorami profilu "Bandyci Drogowi". Przedstawił on swoją wersję zdarzeń. Twierdzi on, że nie chciał rozjechać zwierzęcia, a wręcz przeciwnie.
Czytaj także: BMW wjechało w Kię. Pieszy ratuje się w ostatniej chwili
Kot się zatrzymał, dlatego kierowca odbił w lewo. Dlatego też od razu hamował. Chciał uniknąć zderzenia! - poinformowali administratorzy profilu "Bandyci Drogowi", którzy sprostowali pierwotną wersję.
O prawdziwości wersji kierowcy może świadczyć fakt, że na nagraniu widać, jak kierowca hamuje przed odbiciem kierownicą w lewo, w kierunku kota. W pewnym momencie zapalają się wyraźnie światła "STOP".
Nie wszyscy internauci przyjęli to jednak do wiadomości. Wielu komentujących uważa, że "to próba wybielenia się".
Wciskanie ciemnoty. Słaba próba wymigania się, gdy po rejestracji łatwo ustalić, kto szarżował na drodze. Na nagraniu widać, że kot pędził bez zatrzymywania. Na powiększonym kadrze widać doskonale przebieg sytuacji - napisała jedna z komentujących wpis osób.
Cała sytuacja ostatecznie zakończyła się szczęśliwie. Kot zdążył zbiec z jezdni.