HNM| 
aktualizacja 

Kontrole w NFZ. Dzwonią do przychodni i udają pacjentów

189

Kontrolerzy NFZ dzwonią do przychodni celem zapisania się na badania. Jeśli nie są w stanie dodzwonić się do placówki w ciągu 24h, ta może otrzymać pismo z groźbą otrzymania wysokiej kary za niespełnienie warunków umowy.

Kontrole w NFZ. Dzwonią do przychodni i udają pacjentów
Zdjęcie ma charakter poglądowy/ilustracyjny. (Wikimedia Commons, Rakoon)

O tego typu sytuacjach, które mają mieć miejsce w Polsce, informują lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego. Otrzymali oni zawiadomienia o telefonach od kontrolerów NFZ od poszczególnych POZ-ów na terenie woj. lubuskiego.

Kontrolerzy dzwonią kilkukrotnie do wybranej przez siebie placówki. Jeśli kilka razy nie uda im się dodzwonić, najprawdopodobniej w dłuższych odstępach czasu, to taka placówka otrzymuje potem pismo z groźbą nałożenia kary.

Jeśli nie udaje im się od razu dodzwonić lub umówić na wizytę tego samego dnia, świadczeniodawcy otrzymują pisma z groźbą kar umownych "z tytułu niezapewnienia bieżącej rejestracji świadczeniobiorców" - przekazuje biuro Federacji PZ (federacjapz.pl).

Część internautów cieszy się z pomysłu NFZ, który "nareszcie zrobi coś z przychodniami, do których nigdy nie można się dodzwonić i umówić na wizytę". Jednak, jak przekonują pracownicy przychodni udzielający się w Internecie, tego typu straszenie jest kompletnie niezrozumiałe i nieskuteczne. W końcu w Polsce trwa pandemia koronawirusa, która spowodowała kryzys w funkcjonowaniu służby zdrowia. To, co powinien zrobić teraz NFZ, to wesprzeć POZ-y, a nie straszyć placówki, a raczej ich zarząd, karami.

Gdyby NFZ chciał naprawdę pomóc, mógłby poprawić komunikację między różnymi instytucjami, poczynając od siebie. Urzędnikom NFZ przydałby się staż w rejestracji przychodni POZ, może wówczas zrozumieliby, jak wygląda teraz nasza praca - komentuje sprawę Andrzej Zapaśnik z Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia "Porozumienie Zielonogórskie".

Praca w przychodni jest obecnie niezwykle ciężka - piszą internauci, którzy na potrzebę sytuacji zdradzili, że są pracownikami POZ-ów. Jak przyznają, praca w POZ-ach jest o wiele cięższa dzisiaj, aniżeli miało to miejsce kiedykolwiek w przeszłości. Pandemia sprawiła, że pacjenci biją do placówek drzwiami i oknami, a telefony nie milkną nawet na chwilę. Wystarczy zadzwonić do pierwszego, lepszego POZ-u w Warszawie, aby przekonać się, że nawet poza godzinami szczytu kolejka w oczekiwaniu na połączenie wynosiła będzie około 10 osób.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić