Na Kasprowy Wierch w adidasach. Ratownicy TOPR musieli ściągać młodych turystów

18

Plan był ambitny, ale – siłą rzeczy – niemożliwy do realizacji. Grupa nastoletnich sportowców, nie zważając na trudne warunki pogodowe, wybrała się na Kasprowy Wierch... w sportowym obuwiu i dresach. Nie obyło się bez interwencji ratowników TOPR.

Na Kasprowy Wierch w adidasach. Ratownicy TOPR musieli ściągać młodych turystów
Młodzi sportowcy utknęli na Kasprowym (Facebook, Pixabay, kondradkaszuba)

W sobotę, 27 stycznia w Tatrach obowiązywał trzeci (znaczny) stopień zagrożenia lawinowego. Warunki były bardzo trudne – opadom śniegu towarzyszył silny wiatr osiągający prędkość 100 km/h. Ale nawet to nie przestraszyło turystów, którzy zaplanowali wycieczkę w góry. Ratownicy TOPR znów mieli pełne ręce roboty.

Podczas śnieżycy na Kasprowy Wierch wybrała się grupa nastoletnich sportowców (najstarszy z nich, według "Tygodnika Podhalańskiego", miał 17 lat) pod "opieką" trenera. Mimo ekstremalnie trudnych warunków, nastoletni turyści poszli w góry w sportowym obuwiu i dresach, bez stosownego sprzętu.

Na facebookowym profilu Tatromaniak zamieszczono relację turysty, który spotkał tę grupę w górach:

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Szturm turystów na Tatry. "To nie są goście, którzy przylecieli specjalnie na narty"
Podchodzę pod stację meteo na szczycie i widzę grupę nastolatków - siedzą wciśnięci w drzwi, piją herbatę. Wyglądają marnie, ale mówią, że wszystko ok i pytają czy ich mogę sprowadzić. Wszyscy w dresach, cienkich rękawiczkach, adidasach, jeden gość w stopkach! – opisuje mężczyzna.

Z jego relacji wynika, że trener młodych sportowców nie chciał wzywać ratowników TOPR. "Mówię ich trenerowi, że dzwonię po TOPR, bo nie dadzą rady, pozabijają się na tym lodzie. Dziewczyny nie chciały ruszyć, bo nic nie widziały. Ale on na to, żeby nie dzwonić" – czytamy.

Trwa ładowanie wpisu:facebook

Ostatecznie nastolatków ogrzano w dyżurce TOPR na szczycie, a potem bezpiecznie sprowadzono do schroniska na Hali Gąsienicowej.

Samotny turysta utknął pod Ciemniakiem

W sobotę ratownicy TOPR przystąpili też do innej, znacznie bardziej skomplikowanej akcji. Samotny turysta utknął pod Ciemniakiem w rejonie Czerwonych Wierchów. Ze względu na silny wiatr i ograniczoną widoczność mężczyzna nie był w stanie samodzielnie wrócić na dół, w dodatku miał rozładowany telefon.

Jak relacjonuje zakopiańska "Wyborcza", na pomoc wyruszyło aż 25 ratowników. Wiedzieli jedynie, że turysta wykopał jamę śnieżną w rejonie Mułowej Przełęczy i tam czekał na pomoc.

Autor: APOL
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić