Niesie się nagranie z Podlasia. "Takich nie ma co żałować"
Kierowca osobówki na drodze wojewódzkiej nr 665 w miejscowości Guty (woj. podlaskie) zdecydował się na wyprzedzanie na przejściu dla pieszych. Nie wiedział jednak, że tuż za nim jedzie policyjny radiowóz. Funkcjonariusze natychmiast zareagowali.
Kanał "Stop Cham" regularnie publikuje nagrania z kamer samochodowych, dokumentując zachowania kierowców. Tym razem pojawił się materiał z Podlasia, pokazujący groźną sytuację drogową.
Do zdarzenia doszło na drodze wojewódzkiej nr 665, w miejscowości Guty w powiecie grajewskim. Kierowca samochodu osobowego postanowił wykonać manewr wyprzedzania dokładnie na przejściu dla pieszych - miejscu, gdzie bezpieczeństwo pieszych powinno być bezwzględnym priorytetem, a kierowcy mają obowiązek zachować szczególną ostrożność i ustąpić im pierwszeństwa.
Brawurowa jazda na "hulajnodze". Zrobił to na oczach policjantów
Na nagraniu z samochodowej kamery wyraźnie widać, że kierujący zlekceważył te przepisy. Nie przypuszczał jednak, że tuż za nim porusza się nieoznakowany policyjny radiowóz. Funkcjonariusze błyskawicznie zareagowali - włączyli sygnały świetlne i dźwiękowe, po czym po kilku chwilach zatrzymali kierowcę do kontroli.
Policjanci podkreślają, że wyprzedzanie bezpośrednio na pasach lub tuż przed nią to jeden z najbardziej niebezpiecznych manewrów na drodze. Wystarczy, że zza wyprzedzanego pojazdu nagle wyjdzie pieszy - a konsekwencje mogą być tragiczne.
Nagranie, które szybko trafiło do internetu, wywołało szeroką dyskusję wśród internautów. "Takich nie ma co żałować" - napisał jeden z użytkowników. Inny stwierdził krótko: "I bardzo dobrze". "Pół kilometra prostej drogi, gdzie można bezpiecznie wyprzedzić, ale nie - trzeba akurat na przejściu dla pieszych" - napisał internauta.
Przepisy ruchu drogowego są w tym zakresie jednoznaczne - wyprzedzanie na przejściu dla pieszych lub bezpośrednio przed nim jest surowo zabronione. Za takie wykroczenie grozi mandat w wysokości 1500 zł oraz 15 punktów karnych. W przypadku recydywy kara może wzrosnąć do 3000 zł.