Podpalił swojego kolegę. Ofiara umierała w katuszach

40

To koniec głośnej sprawy z Krakowa. Marek K. w 2020 roku z premedytacją podpalił swojego kolegę. Obrażenia były tak rozległe, że poszkodowany zmarł kilka miesięcy później w szpitalu. Marek K. najbliższe 25 lat spędzi w więzieniu.

Podpalił swojego kolegę. Ofiara umierała w katuszach
25 lat za podpalenie kolegi. Zakończył się proces Marka K. (Policja)

Do tragedii doszło 18 stycznia 2020 roku w Krakowie. Według ustaleń prokuratury, dwaj mężczyźni wspólnie pili alkohol. W pewnym momencie między podejrzanym a pokrzywdzonym doszło do awantury, podczas której mężczyźni grozili sobie nawzajem i wyzywali się.

W pewnym momencie sprawca wykrzyknął do pokrzywdzonego: "ja cię spalę", po czym wstał, wyszedł z pokoju do korytarza, gdzie znajdował się pięciolitrowy pojemnik z benzyną. Po powrocie do pomieszczenia wylał zawartość pojemnika na pokrzywdzonego.

Potem podejrzany zapalał i gasił zapalniczkę oraz wymachiwał nią tuż przed siedzącym naprzeciwko niego pokrzywdzonym, a następnie przechylił się w jego kierunku i go podpalił, po czym zamknął na klucz drzwi wejściowe do domu.

Podpalenie spowodowało u mężczyzny masywne oparzenia 25 proc. powierzchni skóry II i III stopnia. Jak podkreśla "Gazeta Krakowska", w chwili zdarzenia powodowało wstrząs i bezpośredni stan zagrożenia utraty życia, a w dalszej kolejności spowodowało wielonarządową niewydolność w szczególności mózgu, nerek oraz przewodu pokarmowego. Obrażenia były na tyle duże, ze mężczyzna zmarł drugiego kwietnia 2020 roku.

Koniec procesu Marka K. Zapadł ostateczny wyrok

Proces Marka K. skończył się przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie prawomocnym wyrokiem 25 lat więzienia. Sprawca za swój czyn odpowiadał w warunkach recydywy. Ma też zapłacić 40 tys. zł zadośćuczynienia za wyrządzoną krzywdę.

Podejrzany oblewając pokrzywdzonego benzyną, a następnie podpalając, musiał co najmniej zdawać sobie sprawę, że swoim działaniem zada pokrzywdzonemu ogromny ból i cierpienie, a w konsekwencji śmierć - podkreśla prokuratura.
Zobacz także: Sklepy bez obsługi. Przyjmą się w Polsce? "Mamy kilkadziesiąt tys. klientów"
Autor: JAR
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić