Przyszli na SOR. "Byli przerażeni jak małe dziewczynki"

W ostatnich dniach od jednego z czytelników otrzymaliśmy list, w którym opisał on sytuację, jaka miała miejsce na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Jak wskazuje, przyniosła ona uśmiech i rozrywkę dla innych pacjentów. Pokazuje jednak również problemy, z jakimi muszą na co dzień zmagać się ratownicy medyczni.

Czy wyciągnięcie kleszcza może sprawiać komplikacje?Czy wyciągnięcie kleszcza może sprawiać komplikacje?
Źródło zdjęć: © lublin112.pl

Cała sytuacja miała miejsce nie tak dawno w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym Nr 4 przy ul. Jaczewskiego w Lublinie. Był to weekend, godziny w okolicach południa, kiedy to do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego weszło dwóch młodych mężczyzn ubranych w sportowe stroje.

Każdy, kto miał okazję odwiedzić tego typu miejsce wie doskonale, że zazwyczaj panuje tam spory ruch. Nie inaczej było tego dnia. Szereg osób z różnego rodzaju schorzeniami czy też urazami oczekiwało na swoją kolej przyjęcia przez lekarza. Do tego co chwila podjeżdżały karetki pogotowia ratunkowego z kolejnymi pacjentami.

Zachowanie owej dwójki wskazywało, że wychowywali się w środowisku patologicznym i aspołecznym. Słownictwo wyjęte wprost z rynsztoka jak też agresywne roszczenia kierowane do pracowników medycznych "urozmaiciły" czas oczekiwania. Jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że owe osoby są przerażone jak małe dziewczynki przez kleszcza, który wgryzł się w jednego z nich – wskazuje pan Ryszard.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"W Polskę na weekend". Alternatywa dla Ustki czy Łeby. Mierzeja Wiślana nas zachwyciła

Pełniący dyżur ratownicy medyczni starali się wytłumaczyć przestraszonym mężczyznom, że Szpitalny Oddział Ratunkowy, zgodnie z nazwą, zajmuje się ratowaniem życia, a nie wyciąganiem kleszczy. Ci jednak mieli spory problem ze zrozumieniem tego żądając udzielenia im pomocy.

Panika w ich oczach i powtarzanie: "Kto weźmie odpowiedzialność jak dostanę boreliozy", zaczęły budzić uśmiechy na twarzach umęczonych pacjentów – dodaje nasz czytelnik.

Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z przedstawicielami środowiska medycznego i jak nas zapewniono, sytuacja ta nie jest odosobnionym przypadkiem. Praktycznie na co dzień ratownicy muszą zmagać się z osobami, które przychodzą na SOR lub też wzywają karetkę pogotowia ratunkowego do bardzo błahych przypadków.

Jeżeli chodzi o kleszcze, obecnie sezon na te pajęczaki jest w pełni. Wszystko dlatego, że wiele osób wybiera się na spacery do parków czy też lasów, a tam najłatwiej o ich ukąszenie.

Co więcej, niewiele osób jest przezornych i po powrocie do domu sprawdza, czy jakiś kleszcz nie znajduje się na ubraniu czy też ciele. To w połączeniu z faktem, iż w jego ślinie znajdują się substancje znieczulające sprawia, że dostrzega się go wówczas, kiedy zdąży już wbić się w skórę.

Medycy podkreślają, że jeżeli jest taka możliwość, kleszcza można usunąć samodzielnie. Są do tego również specjalne przyrządy i preparaty. Oczywiście można się z tym zgłosić do lekarza, ale nie do szpitala.

W lekkich przypadkach udajemy się do swojego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Kiedy jest noc, lub są to dni wolne od pracy, korzystamy z ambulatorium nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. W przypadku urazu i poważniejszego stanu wtedy kierujemy się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Natomiast w sytuacji zagrożenia życia wzywamy pogotowie ratunkowe – wyjaśnia nam jeden z lubelskich ratowników medycznych.

Tymczasem wciąż nie brakuje osób, które nie są w stanie dostosować się do tego schematu. Jak dodają ratownicy, o takich przypadkach można by napisać książkę. Na SOR potrafią bowiem przychodzić osoby z bólem głowy, gdyż skończyły im się leki, a ostatnio miejsce to odwiedziła kobieta, która chciała sprawdzić, czy lekarze ze szpitala wydadzą taką samą diagnozę, jak jej lekarz rodzinny.

Podobnie jest z wzywaniem pogotowia ratunkowego. Ty wymieniane są drobne powierzchowne skaleczenia, złe samopoczucie, bóle menstruacyjne, a nawet awantury rodzinne, kiedy to pojawiają się żądania, aby odwieźć kogoś do Szpitala Neuropsychiatrycznego.

Szczególnie podkreślić warto również wezwanie ratowników do porodu. Na miejscu okazało się, że osoba zgłaszająca wezwała karetkę do suki, która oszczeniła się w wiacie śmietnikowej. Wiele osób też błędnie uważa, że wezwanie karetki sprawi, iż na SOR-ze zostaną obsłużeni bez kolejki. Ratownicy w tego typu sytuacjach często też słyszą… bo mi się należy.

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Krzyżówka z wiedzy ogólnej. Tylko mistrz odkryje wszystkie hasła
Krzyżówka z wiedzy ogólnej. Tylko mistrz odkryje wszystkie hasła
Rodzinny spacer zmienił się w dramat. Dzieci pochylały się nad ojcem
Rodzinny spacer zmienił się w dramat. Dzieci pochylały się nad ojcem
Policja przyłapana. "To będzie podwójna kara". Ostra reakcja
Policja przyłapana. "To będzie podwójna kara". Ostra reakcja
To on szuka "złotego pociągu". Właśnie się ujawnił
To on szuka "złotego pociągu". Właśnie się ujawnił
Szedł obok placu zabaw. Nagle taki widok. "Prawdziwy hit sezonu"
Szedł obok placu zabaw. Nagle taki widok. "Prawdziwy hit sezonu"
Premier Indii mówił o pokoju. Spójrzcie na twarz Putina
Premier Indii mówił o pokoju. Spójrzcie na twarz Putina
Pojawił się w centrum Wrocławia. Kierowcy musieli omijać go łukiem
Pojawił się w centrum Wrocławia. Kierowcy musieli omijać go łukiem
Portugalia zaostrza przepisy deportacyjne dla nielegalnych imigrantów
Portugalia zaostrza przepisy deportacyjne dla nielegalnych imigrantów
8 miliardów funtów na wsparcie Ukrainy? Brytyjczycy mają plan
8 miliardów funtów na wsparcie Ukrainy? Brytyjczycy mają plan
Miał już dość. Ujęcie sprzed Lidla. Wywiesił karteczkę
Miał już dość. Ujęcie sprzed Lidla. Wywiesił karteczkę
Wyż z Rosji nadal nad Polską. Należy spodziewać się opadów
Wyż z Rosji nadal nad Polską. Należy spodziewać się opadów
Zaginęła 15-latka z Konstantynowa Łódzkiego. Jest nowy trop
Zaginęła 15-latka z Konstantynowa Łódzkiego. Jest nowy trop