Chinka chciała mieć psa. Po 2 latach okazało się, co jej sprzedano

131

Chinka Su Yun mieszkająca w prowincji Yunnan od dawna chciała mieć psa. Podczas wakacji zajrzała do sklepu zoologicznego, gdzie jej serce błyskawicznie skradł puchaty szczeniaczek. Właściciel zapewniał, że to pies rasy mastif tybetański. Zauroczona kobieta bez wahania zabrała go ze sobą do domu.

Chinka chciała mieć psa. Po 2 latach okazało się, co jej sprzedano
Rodzina myślała, że ma w domu mastifa tybetańskiego (Facebook)

Bliscy Su Yun momentalnie pokochali nowego członka rodziny. Słodki szczeniak miał wyrosnąć na dużego, puszystego psa. Rasa zazwyczaj osiąga około 82 kilogramy 71 centymetrów wzrostu. Wkrótce jednak zwierzę zaczęło wykazywać nietypowe zachowania, które wzbudziły w rodzinie pewne podejrzenia.

 Nietypowy pies zaskakiwał właścieli

Pies miał wprost nienasycony apetyt. Codziennie pochłaniał "pudło owoców i dwa wiadra makaronu" - donosi The Independent. Kiedy skończył dwa lata, ważył już ponad 110 kg i mierzył metr wysokości. Urosły mu też olbrzymie kły, które przestały przypominać już psie zęby.

Wtedy Yun zaczęła kwestionować, czy jej pies jest rzeczywiście mastifem tybetańskim. "Im bardziej rósł, tym bardziej wyglądał jak niedźwiedź" - powiedziała Yun chińskim mediom. Właściciele obawiali się, że mimo swojego przyjaznego usposobienia, ogromne zwierzę mogłoby zrobić komuś krzywdę. 

Pies okazał się dzikim drapieżnikiem

Yun w końcu postanowiła skonsultować się z weterynarzem. Niestety, to był ostatni raz kiedy widziała swojego ulubieńca. Od specjalisty dowiedziała się bowiem, że zwierzak nie jest psem, ani nawet nie jest spokrewniony z tym gatunkiem. Rodzina była zszokowana gdy okazało się, że ich pupil to w rzeczywistości zagrożony wyginięciem niedźwiedź himalajski.

Weterynarz zrobił szczegółowy wywiad z właścicielką, po czym po zwierzę przyjechała policja. Niedźwiedź został objęty opieką w ośrodku ratunkowym Yunnan Wildlife Rescue Center i podobno ma się dobrze. Co ciekawe to nie pierwszy raz, gdy niedźwiadek jest mylony z psem. W marcu mężczyzna z tej samej prowincji wychował niedźwiedzia po znalezieniu go w lesie, wierząc, że jest to bezpański kundel. 

Niedźwiedź tybetański nierzadko jest sprzedawany na czarnym rynku i może kosztować krocie. Substancja chemiczna znajdująca się w jego żółci jest stosowana w tradycyjnej medycynie chińskiej w leczeniu szeregu dolegliwości. Niestety hodowla niedźwiedzi dla ich żółci jest legalna w Chinach i często wiąże się z przetrzymywaniem zwierząt w nieludzkich warunkach oraz bolesnym wydobywaniem substancji.

Autor: SSŃ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić