Rosyjska propaganda jest w tak dobrej formie, jak armia Władimira Putina na froncie. Tym razem zaliczyła wpadkę "relacjonując" walki w okolicach Biełgorodu. Rosjanie chwalili się, że zabili dywersantów z Ukrainy, ale internauci szybko ich zdemaskowali. Pokazali swój własny płonący pojazd, a materiał po prostu... ukradli ukraińskiej armii.
Od momentu rozpoczęcia wojny w Ukrainie, propaganda rosyjska działa z podwójną siłą. Jednym z charakterystycznych symboli dla Rosjan stała się literka "Z". Najpierw pojawiła się na czołgach, a potem zwykli Rosjanie zaczęli umieszczać ją na innych przedmiotach. Teraz pojawiła się nawet na parasolce używanej jako rekwizyt w spektaklu.
Rosyjska propaganda raz straszy, innym razem znów śmieszy, ale zawsze budzi ciekawość oraz zdumienie. Tak samo było tym razem, gdy pokazano Rosjanom, jak żyje się na co dzień w Wielkiej Brytanii. Cóż, ta wizja z jednej strony jest śmieszna, ale z drugiej przerażająca. Dlaczego? Bo na Kremlu uznali chyba, że mogą swoim rodakom pokazać dowolną brednię.
W rosyjskich szkołach trwa akcja indoktrynowania dzieci. Młodzi mieszkańcy Moskwy, Petersburga, Soczi i wielu innych miejscowości muszą słuchać m.in. pieśni pochwalnych na temat działań armii na ukraińskich ziemiach. Dowodzi tego smutne i skandaliczne nagranie opublikowane w sieci.
Jak dowiedziała się "Ukraińska Prawda", Rosjanie na okupowanym Krymie uczą ukraińskie dzieci rzucania granatów i usuwania min-pułapek. To nie pierwsza sytuacja, aby Rosjanie pokazują dzieciom wojenne ćwiczenia.
Prokremlowski propagandysta Władimir Sołowjow, który prowadzi program w rosyjskiej telewizji państwowej Rossija 1, jest święcie przekonany o sile armii Władimira Putina. Do tego stopnia w nią wierzy, że zaczął grozić... Niemcom. Radzi naszym zachodnim sąsiadom, aby opuścili Berlin.
Władimir Putin po raz kolejny oświadczył, że Ukraina nie istnieje i został zmuszony do "rozmontowania machiny". Według Putina, władze Ukrainy nie zamierzały realizować "porozumień mińskich", a także zaczęły wciągać całe swoje terytorium do NATO, ignorując protesty Rosji.
Wybory w Stanach Zjednoczonych odbędą się 5 listopada 2024 roku, ale już zaczyna się kręcić machina, dzięki której Demokraci oraz Republikanie wyłonią swoich kandydatów i rozpoczną walkę w kampanii. Rosjanie zerkają uważnie na USA i mają swoich faworytów w wyścigu o władzę. Nikt nie ukrywa, że wynik głosowania będzie niezwykle ważny dla losów ich kraju.
Rosyjski propagandysta Anton Krasowski mówił o imperium rosyjskim i nie omieszkał dodać, że w jego skład wchodzi także Warszawa. Bo to "rosyjskie miasto".
Komu przeszkadzają dynie oraz święto Halloween, które stało się w ostatniej dekadzie popularne na całym świecie? Na przykład białoruskiej propagandzie, która zabrała się z zapałem za zwalczanie symboli, które przywędrowały do Mińska z Zachodu. Celem została jedna z kafejek w mieście, bo na jesień udekorowała lokal dynami. Te mają zniknąć, tak uważają krzykacze Moskwy.
Czy rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu wie, o czym mówi publicznie czy zwyczajnie nie potrafi powstrzymać się w kłamstwie? Tak, by pokazać władze na Kremlu i ich decyzje w jak najlepszym świetle? Tego nie wiemy. Ale wiemy za to, że zaufany Władimira Putina nieźle popłynął. Opowiadał o wyimaginowanych sukcesach swojej armii na froncie.
Rosyjskie władze wydały mediom polecenie na temat materiałów opisujących żołnierzy, zwłaszcza tych wracających z frontu ukraińskiego. Dziennikarze mają pisać o nich pozytywnie, podkreślać że są "uprzejmi i wrażliwi" oraz mają pomijać zbrodnie, których żołdacy dopuszczają się w kraju. O sprawie napisał portal Meduza.
Rosyjska propaganda robi wszystko, by wystraszyć Zachód i odwieść tamtejsze społeczeństwa od dalszego wspierania Ukrainy. Jednym z czołowych propagandystów jest Władimir Sołowjow, który ma teraz marzenie przeprowadzić wywiad z najważniejszymi dla niego przywódcami na świecie. Jednym z nich jest przywódca Iranu.
Ukraińskie służby wywiadowcze od dekady polowały na Darię Duginę oraz Władlena Tatarskiego, którzy wspierali propagandę agresorów i których zlikwidowano jak setki osób powiązanych z Rosją, a aktywnych w Ukrainie. "The Washington Post" odsłonił kulisy pracy agentów, którzy mają pomóc Kijowowi w wygraniu wojny z najeźdźcami.
Jewgienij Szatanowski, zbuntowany były bliski współpracownik Władimira Sołowjowa, podkreśla, że na koniec rządów Władimira Putina musimy jeszcze poczekać. Rosjanin uważa, że na miejsce Putina w Rosji pojawi się ktoś wyjątkowo słaby. Wskazał potencjalnego następcę "cara", nie omieszkał wulgarnie go obrazić.
Wojna w Ukrainie trwa już ponad sześćset dni, a Rosjanie są bardzo daleko od zakończenia jej sukcesem. To nie przeszkadza im jednak zerkać w stronę innych państw i snuć wizje kolejnych wojen. Tym razem propaganda Kremla na celownik wzięła kraje, których niepodległość uwiera w Moskwie wielu, w tym samego Władimira Putina.
Rosyjskie programy propagandowe otrzymały nowe instrukcje? Teraz porównują Ukrainę do Hamasu. Co najmniej dwa programy przedstawiły już tę narrację, w tym Władimir Sołowjow, który prowadzi program w rosyjskiej telewizji państwowej Rossija 1.
Rosyjska państwowa telewizja "Russia Today" skontaktowała się z pochodzącym z Rosji izraelskim żołnierzem. Dziennikarze liczyli na komentarz w związku z atakami Hamasu na Izrael, ale się przeliczyli. Z programu na żywo widzowie dowiedzieli się, żeby "poszli sobie..." (następnie padło niecenzuralne słowo).