W Rosji w ostatnich latach nasiliły się publiczne nawoływania do zmuszania społeczeństwa do pracy na potrzeby wojny, co przypomina podejście sowieckie - donosi brytyjski wywiad. Propaganda namawia, by Rosjanie poświęcili się aby wesprzeć wojnę.
W sieci pojawił się dokument, który rzekomo miał zostać wydany przez marszałka województwa podkarpackiego. Według niego wprowadzono zakaz przebywania na terenie trzech powiatów. Jednak Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, informuje, że akt prawny jest fałszywy. Wszystko co zostało w nim zawarte mija się z prawdą. "Jest to element rosyjskiej operacji dezinformacyjnej" - podkreślono.
Poniedziałkowy atak Korpusu Ochotniczego Rosji na Biełgorod pokazał, że administracja Władimira Putina i rosyjskie wojsko nie radzi sobie nawet z ochroną własnego terytorium. W sukces, już nie tylko "operacji specjalnej" w Ukrainie, wątpią nawet propagandyści Kremla. Jeszcze niedawno byli przekonani, że ich krajowi nie może zagrozić nikt i nic na świecie.
Rosyjski propagandysta Anton Krasowski powiedział, że nie zmienił zdania co do konieczności "topienia i palenia ukraińskich dzieci". Po tej wypowiedzi zaczął otwarcie się śmiać, choć wcześniej przepraszał za swoje skandaliczne słowa.
Czołowego rosyjskiego propagandystę Władimira Sołowjowa oburzyło, że do Rosji wróciła piosenkarka Ałła Pugaczowa. Niegdyś uwielbiana przez Rosjan artystka jest teraz wrogiem publicznym numer jeden, ponieważ otwarcie skrytykowała wojnę w Ukrainie i wyjechała z kraju.
Dzień Zwycięstwa, upamiętniający zakończenie II wojny światowej, zbliża się wielkimi krokami. Rosjanie desperacko potrzebują spektakularnego sukcesu, który byłby wodą na młyn rosyjskiej propagandy. Sęk w tym, że w tym roku można raczej mówić o świętowaniu w cieniu porażki. A zatem co wydarzy się 9 maja?
Rosyjskie władze przygotowują przestrzeń informacyjną dla swoich obywateli z zamiarem "zmniejszenia szoku" po sukcesach Sił Zbrojnych Ukrainy - pisze Instytut Badań nad Wojną (ISW). W tym celu Kreml przygotował instrukcje dla propagandystów, jak należy pokazywać zbliżającą się kontrofensywę.
Studenci uczelni wyższych w mieście Perm (Rosja) proszeni są o udział w ankiecie, której autorzy pytają o ich stosunek do Władimira Putina i tzw. operacji specjalnej w Ukrainie (czyli wojny). Co ciekawe, badanie nie jest anonimowe.
Antypolska propaganda od najmłodszych lat uderza w Białorusinów. Nauczyciele w szkołach opowiadają o "złych Polakach", którzy "zamordowali tysiące Białorusinów", a teraz "budują na granicy płot". Opowiadają też, że bolszewicy "pokazali Polsce, gdzie jest jej miejsce".
Rosyjskie przedszkolaki recytują do kamery prowojenne wierszyki. Na jednym z filmików dziecko opowiada o czci dla poległych żołnierzy, a na drugim - o "wspólnej obronie wielkich granic Rosji". Propaganda uderza więc w najmłodsze pokolenia. Bez dwóch zdań - ten widok niepokoi.
Rosyjscy propagandyści i tzw. dziennikarze wojskowi otrzymali paczki z popiersiami podobnymi do tego, które zabiło propagandowego blogera Władłena Tatarskiego. Przerażeni przedstawiciele kremlowskich mediów zaczęli masowo zgłaszać sprawy na policję.
Rosyjska propaganda uważa, że podtopione dzielnice Kijowa i okolic, to skutek "kary biblijnej". Według Rosjan powodzie są spowodowane popełnionymi przez Ukraińców rzekomymi "grzechami". Propaganda nie precyzuje jednak, jakie to grzechy.
W centrum okupowanego Melitopola w Wielkanoc zainstalowano ekran, na którym pokazywano orędzie zabitego rosyjskiego propagandysty Władlena Tatarskiego. Tzw. dziennikarz mówił o "zmartwychwstaniu dowódców z Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej".
Rosyjskie propagandowe media pokazali nagranie, na którym rosyjski żołnierz chwali się "zdobyciem czołgu Leopard", które trafiają do Ukrainy z krajów zachodnich. Nie mógł jednak pokazać go dziennikarzom, bo, jak zapewnia, "pojazd został celowo zatopiony".
Dziennikarze francuskiej rządowej telewizji odwiedzili obóz rosyjskich żołnierzy, którzy przebywają w Ukrainie. Później France 24 wyemitowała podniosły materiał o przygotowaniu do bitwy i opowiedziała o "wrogiej" ukraińskiej kontrofensywie.
Nawet propagandzie puszczają nerwy? Naczelny rosyjski propagandysta Władimir Sołowjow w jednym z najnowszych wystąpień wyraził swoje niezadowolenie z tego, jak w jego postępuje się w sprawie rekrutacji i zarządzania wojskiem.
Propagandysta Władimir Sołowjow nie przestaje grozić Ukrainie i innym krajom. Wykorzystuje ulubione narzędzie propagandy - broń nuklearną. Jego zdaniem, tylko ona pomoże utrzymać ukraińskie miasta pod rosyjską okupacją.
W Rosji zaczynają się niepokoić doniesieniami, że nowa ukraińska kontrofensywa może zbliżać się wielkimi krokami. Prokremlowski prezenter telewizyjny Władimir Sołowjow zastanawia się czy armia Putina jest na to gotowa, a kolejny propagandysta ostrzega, że Ukraina może zaatakować także rosyjskie miasto.