Nie milkną echa po śmierci Aleksieja Nawalnego, lidera rosyjskiej opozycji. 47-letni prawnik spoczął na cmentarzu Borysowskim w Moskwie. Ludzie wciąż o nim pamiętają i zastanawiają się nad faktyczną przyczyną jego śmierci. Według CNN, po zabójstwie hakerzy pobrali dane o tysiącach więźniów z systemu Federalnej Służby Więziennej. Czy tajemnica zostanie rozwiązana?
Anton Heraszczenko, doradca ukraińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, udostępnił w mediach społecznościowych nagranie, na którym rosyjska propagandystka Margarita Simonjan odpowiada na pytanie brytyjskiego dziennikarza. Ten zagadnął o wybory w Rosji, tego się jednak nie spodziewał.
Rosyjska policja aresztowała kolejnego podejrzanego o "współudział" w piątkowym zamachu terrorystycznym w Moskwie. Jest nim pochodzący z Kirgistanu 32-letni Aliszer Kasimow. Mężczyzna oskarżony został o wynajęcie mieszkania jednemu z terrorystów, którego nawet nie widział na oczy. Jest jednak winny - orzekły władze w Rosji.
Pojawiły się nowe informacje w sprawie ataku na Crocus City Hall pod Moskwą. Agencja Reutersa, powołując się na swoje źródła, wskazuje, że za zamachem może stać Sanaullah Ghafari, znany też jako Shahab al-Muhajir. 29-letni przywódca afgańskiego oddziału tzw. Państwa Islamskiego jest ścigany, Amerykanie płacą za jego głowę 10 milionów dolarów.
W piątek w Crocus City Hall w Krasnogorsku pod Moskwą doszło do zamachu terrorystycznego, w którym zginęło już ponad 160 osób, a blisko 200 zostało rannych. Teraz do sieci trafiło nagranie ukazujące moment schwytania jednego z terrorystów przez rosyjskie służby. Materiał jest bardzo brutalny.
Amerykanie przekonują, że już na kilka tygodni przed zamachem w Krasnogorsku pod Moskwą ostrzegali Rosjan przed potencjalnym zagrożeniem. Kreml miał zignorować te ostrzeżenia. Inną wersję zdarzeń przedstawił właśnie Anatolij Antonow - ambasador rosyjski w Waszyngtonie. Jak twierdzi, Rosja nie otrzymała od Stanów Zjednoczonych żadnych ostrzeżeń.
W piątek w Krasnogorsku pod Moskwą doszło do krwawego zamachu terrorystycznego. Z rąk zamachowców z Państwa Islamskiego zginęło ponad 130 osób, ale bilans ofiar wciąż rośnie. Rosjanie twierdzą, że złapali już dwóch domniemanych sprawców. Jednego z nich zdążyli nawet "przesłuchać".
Rośnie tragiczny bilans krwawego ataku w Krasnogorsku nieopodal Moskwy. Najnowsze dane mówią o ponad stu ofiarach śmiertelnych. Media obiegły dramatyczne nagrania z miejsca zdarzenia, tymczasem na platformie X pojawiło się zdjęcie rosyjskiej dziennikarki, relacjonującej sytuację... z uśmiechem na ustach.
W piątek pod Moskwą doszło do ataku terrorystycznego. Z rąk napastników zginęło co najmniej już ponad sto osób, a bilans ofiar cały czas rośnie. Portal Meduza - niezależne od władz medium - dotarł do ludzi, którym udało się uciec z miejsca zamachu. Opowiadają, co działo się podczas masakry i jak zdołali ocalić swoje życie. Relacje są wprost wstrząsające.
Dwóch potencjalnych terrorystów z Moskwy zostało schwytanych - podał deputowany do rosyjskiej Dumy Aleksander Hinsztejn. Podejrzani zostali zatrzymani podczas ucieczki gdzieś w obwodzie briańskim, w zachodniej Rosji. Kreml podaje, że w wyniku obławy schwytano już 11 osób. Oto, co domniemani zamachowcy mieli przy sobie.
Nie milką echa piątkowego zamachu terrorystycznego pod Moskwą. Internet obiegło mnóstwo materiałów wideo z Circus City Hall, który zaatakowali zamachowcy. Na jednym widać, jak rosyjskie służby "starają się utrzymać porządek" na miejscu zamachu, bijąc jak popadnie przypadkowych przechodniów.
Rosyjska Federalna Służba Nadzoru dodała "międzynarodowy ruch społeczny LGBT" do listy organizacji terrorystycznych i ekstremistycznych. "Najprawdopodobniej aresztowania działaczy staną się masowe i łatwiej je będzie uzasadnić" - martwią się aktywiści, którzy pozostali w kraju.
Fundacja Aleksieja Nawalnego poinformowała, że rosyjski sąd odrzucił skargę złożoną przez matkę zmarłego opozycjonisty. Nawalna skarżyła się, że kolonia karna "Wilk Polarny" nie zapewniła jej synowi właściwej opieki medycznej. Wniosek oddalono, podając jeden z najbardziej kuriozalnych powodów.
Rosyjska propaganda świętuje wyborcze "zwycięstwo" Władimira Putina i zaczyna komunikować się ze światem w swoim, niezwykle agresywnym stylu. Tym razem dostało się też papieżowi Franciszkowi, o którym propagandyści nie mają najlepszego zdania. "A któż to jest?" - pytają lekceważąco i wyśmiewają głowę kościoła.
W niedzielę zakończyły się wybory prezydenckie w Rosji. Wielu Rosjan swój głos oddawało poza granicami kraju. W kolejce przed rosyjską ambasadą w Berlinie pojawiła się Julia Nawalna. Zachowanie wdowy po opozycjoniście zwróciło uwagę internautów.
Władimir Putin został ponownie wybrany prezydentem Rosji, a jego wyniki w Jekaterynburgu, Ałtaju czy Buriacji są wprost fantastyczne. Tak dobre, że aż ciężko uwierzyć, że prawdziwe. Choćby w tej ostatniej republice decyzje władz na Kremlu wzburzyły ludzi kilka razy w ostatnich latach, a Putin uzyskał tam 87,51 procent głosów. Cud nad urną? Niewątpliwie.
Wynik wyborów prezydenckich w Rosji od samego początku jest przesądzony, a kolejne lata na Kremlu spędzi Władimir Putin. Mimo to Rosjanie na całym świecie gromadzą się, aby oddać swój głos w wyborach. Do awantur doszło w Australii, gdzie starli się ze sobą zwolennicy i przeciwnicy Władimira Putina.
Tomasz Leszczyński mieszka w Estonii. W rozmowie z Onetem podzielił się swoimi doświadczeniami z życia z dala od Polski. Zwrócił uwagę na specyficzną sytuację demograficzną kraju, gdzie rosyjskojęzyczna mniejszość stanowi około jednej czwartej populacji. Mimo to estońskie władze utrzymują stanowczą politykę antyrosyjską.