Po powrocie zastał w swoim domu "problem". Nie może się go pozbyć
Filippe Scalora utknął za granicą podczas pandemii koronawirusa. Kiedy w końcu wrócił do domu, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Okazało się, że w jego mieszkaniu rozgościł się nieznajomy mężczyzna. Co gorsza, nieproszony gość zaczął generować wysokie koszty. Pod nieobecność właściciela nabił rachunek za prąd i ogrzewanie na 8 tys. funtów.
41-letni mieszkaniec Londynu opisał swoją historię w rozmowie z brytyjskimi mediami. Filippe Scalora twierdzi, że w grudniu 2019 roku wyjechał do Australii odwiedzić rodziców. Z powodu ograniczeń w podróżowaniu, przez dłuższy czas nie mógł wrócić do Wielkiej Brytanii.
Pierwszy sygnał, że coś jest nie tak, pojawił się jeszcze w momencie, gdy mężczyzna przebywał za granicą. Okazało się, że ktoś w jego imieniu wygenerował rachunek za media na 8 tys. funtów (ok. 44 tys. zł). Wkrótce nadeszła wiadomość, że spółdzielnia mieszkaniowa, od której mężczyzna wynajmował mieszkanie, postanowiła przydzielić je komuś innemu.
Prowadzą agroturystykę na Mazurach. Oto czym się zajmują
Nieznajomy był w moim mieszkaniu, nabijał rachunki i spał w moim łóżku. W międzyczasie zostałem bezdomny, wydając fortunę na hotele – opisuje rozgoryczony 41-latek.
Poprosiła go o odesłanie kluczy. Pod jego nieobecność zakwaterowała w mieszkaniu inną osobę
Kiedy Filippe Scalora utknął w Australii z powodu pandemii koronawirusa, postanowił skontaktować się ze spółdzielnią mieszkaniową Clarion. Pracownica firmy poprosiła mężczyznę o odesłanie kluczy. Poinformowała go także, że po powrocie zostanie mu przydzielone nowe mieszkanie.
41-latkowi sytuacja nie wydała się specjalnie podejrzana. Poprosił przyjaciela o zabranie z mieszkania jego rzeczy.
Na początku nie martwiłem się zbytnio. Usłyszałem, że moje obecne mieszkanie zostanie wynajęte innej osobie. Powiedziałem pracownicy, że wrócę, a ona zapewniła mnie, że wtedy zostanę przeniesiony do innej dostępnej nieruchomości – podkreśla mężczyzna.
Kiedy jednak 41-latek w końcu mógł do Londynu, wszystko wywróciło się do góry nogami. Podczas rozmowy z innym pracownikiem Clarion, mężczyzna usłyszał, że firma nie wie nic o przydzieleniu mu nowego mieszkania.
Dowiedziałem się, że pracownica Clarion dorabiała sobie na boku, wynajmując moje mieszkanie prywatnie – podkreśla mężczyzna.
Pracownica wynajmowała na czarno mieszkania. Spółdzielnia wszczęła śledztwo
Śledztwo w sprawie wszczęła sama spółdzielnia mieszkaniowa. Podkreślono, że prowadzone jest dochodzenie w sprawie oszustwa.
Clarion stosuje podejście zerowej tolerancji wobec przekrętów związanych z najmem i obecnie toczy się postępowanie karne w tej sprawie. Dla dobra śledztwa nie możemy ujawniać szczegółów – napisano w oświadczeniu.
Nieproszony gość cały czas jednak okupuje mieszkanie mężczyzny. Tymczasem Filippe Scalora musi mieszkać w kolejnych hotelach.
Chcę tylko odzyskać moje mieszkanie i żeby ten koszmar się już skończył – podsumowuje 41-latek.
Obejrzyj także: Wynajmuje apartament z cudownym widokiem. "To jest wyrok śmierci"