Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 

Putin wojuje, Europa patrzy ze strachem. Rosja połknie Białoruś?

Hiszpański dziennik "El Pais" dowodzi, że na szczycie Rady Europejskiej 24 maja znowu podniesiony został temat możliwej aneksji Białorusi przez Rosję. Czy obawy takie są realne i nasz wschodni sąsiad może być "połknięty" przez Rosję? Czy po okresie napięcia w marcu i kwietniu bezpieczna jest Ukraina?

Putin wojuje, Europa patrzy ze strachem. Rosja połknie Białoruś?
Białoruś jak Krym? Coraz więcej mówi się o tym, że Putin chce zaanektować kraj Łukaszenki (Getty Images)

Na ustalenia "El Pais" ze szczytu Rady Europejskiej powołuje się "Rzeczpospolita". Zdaniem hiszpańskich źródeł incydent z zatrzymaniem samolotu linii Ryanair w Mińsku wzmógł obawy, że Rosja wykorzysta tę sytuację do przyśpieszenia wchłaniania Białorusi.

Hiszpańska gazeta cytuje szefa rządu jednego z europejskich krajów. Miał on wyrażać obawy, że zatrzymanie samolotu Ryanair "może być środkiem, którego Rosja użyje, by przejąć kontrolę nad Białorusią". Pojawił się również wątek dalszego rozszerzenia - nie tylko o Białoruś, ale o Donbas. Putin miałby bowiem tylko czekać na popełnienie błędu przez prezydenta Ukrainy i ruszyć z ofensywą na Donbas.

Co ciekawe, tezy takie mieli wysuwać nie tylko premierzy krajów bezpośrednio przez Moskwę zagrożonych. Czy to możliwe? Twierdzenia tego rodzaju wydają się być oderwane od realnego spojrzenia na rzeczywistość Rosji, Białorusi i Ukrainy.

Zobacz także: Polska proponuje sankcje wobec Białorusi

Wojna i spokój

Zacznijmy od Białorusi. Po krótkim momencie wiosną, gdy relacje między obydwoma krajami były nieco bardziej napięte, obecnie wszystko zdaje się wracać do znanego z ostatnich lat status quo.

Scenariusz "twardej aneksji" Białorusi i wschodniej Ukrainy przez Rosję jest bardzo mało prawdopodobny, przy czym oba przypadki należy analizować oddzielnie - mówi w rozmowie z o2.pl Anna Dyner, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Przekonuje, że Władimir Putin i rządzona przez niego Rosja spotkałaby się w takiej sytuacji nie tylko z kolejnymi sankcjami, ale problemami generowanymi przez konieczność utrzymania zajętych terenów.

A te widać jak na dłoni np. na zajętym 7 lat temu Krymie. Odcięcie półwyspu od połączeń lądowych z Ukrainą, konieczność zapewnienia pracy i płacy mieszkańcom czy poruszany wielokrotnie problem zaopatrzenia ludności w wodę to tylko pierwsze z brzegu przykłady kosztów, jakie musi ponosić Rosja.

Twarda ekonomia

Już w kilka miesięcy po zajęciu Krymu zaczęły zamykać się banki. Swoje filie, jak pisał wtedy portal Obserwator Finansowy, miał na półwyspie ponad 80 banków; ukraińskich i światowych. Ukraińska centrala odcięła też wtedy dostępy do terminali obsługujących karty płatnicze, znikały bankomaty.

3,6 mld dolarów pochłonęła budowa Mostu Krymskiego. Licząca 4,5 km przeprawa przez cieśninę kerczeńską wpłynęła co prawda pozytywnie na życie gospodarcze mieszkańców Krymu, nie sprawiła jednak, by dało się całkowicie zatrzymać olbrzymie dotacje finansowe z budżetu Federacji Rosyjskiej.

Mówimy tu tylko o liczącym 27 tys. km kw. kawałku kraju. A jak wyglądałoby to w przypadku aneksji liczącej 207 tys. km kw i 9,5 mln ludności Białorusi? Jeśli w 2014 r. koszty aneksji Krymu szacowane były przez Ośrodek Studiów Wschodnich na 82 mld dolarów, ile wynosiłyby koszty aneksji dziesięciokrotnie większej Białorusi?

Zwycięska wojna do wyborów?

Warto też pamiętać, że jesienią w Rosji odbędą się wybory parlamentarne. Sytuacja polityczna w tym kraju nie jest dla Władimira Putina tak łaskawa, jak była siedem lat temu przy okazji Krymu.

Wbrew temu, co mówi o2.pl osoba związana z jedną z międzynarodowych organizacji bezpieczeństwa, trudno rozpatrywać kwestię tych wyborów w powiązaniu z pojawiającą się teorią "zwycięską wojną", która mogłaby podnieść poparcie Putina.

Wojny nie organizuje się ani nie przeprowadza w trzy miesiące. W przypadku interwencji wojsk rosyjskich w Syrii, która rozpoczęła się sześć lat temu, było to poprzedzone długotrwałą kampanią propagandową w rosyjskich mediach. Obecnie nic takiego w rosyjskich mediach się nie dzieje.

Warto pamiętać o tych działaniach i doniesieniach dookoła Rosji, Białorusi i Ukrainy w kontekście podgrzewania atmosfery przed nadchodzącym spotkaniem Bidena i Putina w Genewie - dodaje nasz rozmówca.

Przekonuje, że Putin chce sobie zapewnić spokojną reelekcję. Przyznaje jednocześnie, że od ubiegłego roku, od wyborów prezydenckich na Białorusi, instytucje międzynarodowe faktycznie baczniej przyglądają się sytuacji w tym kraju.

Nie jestem przekonany, by faktycznie doszło do fizycznej aneksji Białorusi. Jest to scenariusz brany pod uwagę, ale nie ma paranoi - słyszymy w odpowiedzi na nasze pytanie.
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić