Grupa Wagnera rozpoczęła dużą kampanię mającą na celu rekrutację najemników, którzy mają zostać wysłani do Afryki. To pierwszy taki duży pobór po śmierci Jewgienija Prigożyna i zmianach, które rosyjskie władze wprowadziły w jednostce. Wygląda na to, że dziś znów jej potrzebują.
Sobowtór Jewgienija Prigożyna miał zginąć na wojnie w okolicach Robotyne. Donosi o tym portal Ukrainska Pravda, powołujący się na rosyjskie media.
Brytyjski MON przeanalizował dane dotyczące losów najemników z Grupy Wagnera. Ci nie tylko walczyli na Ukrainie, ale także podjęli próbę zamachu stanu w Rosji latem ubiegłego roku. Kreml podjął decyzję w sprawie ich przyszłości. Wygląda na to, że Władimir Putin dopiął swego.
Jewgienij Prigożyn doczekał się pierwszego w Rosji pomnika. Oligarcha, zwany przez lata "kucharzem Putina", który stworzył Grupę Wagnera i kierował oddziałem, zginął 23 sierpnia 2023 roku w Kużenkinie (obwód twerski) w katastrofie lotniczej. I to tam stanął obelisk, który go upamiętnia. Dla wielu Rosjan był wzorem i bohaterem.
Żołnierzom Grupy Wagnera, prywatnej armii Jewgienija Prigożyna, która miała dać Rosji sukces w ukraińskiej wojnie, niewiele zostało po śmierci przywódcy i zmianach na szczytach dowództwa. Miały być zaszczyty, nagrody i lepsze życie po powrocie do kraju, a jest niedola oraz rozpacz. Tak jak u jednego z najemników, który został bez pracy i wsparcia.
Grupa Wagnera nie przestała istnieć, ale Władimir Putin dopiął swego. Podporządkował oddział swej woli, a jego dowódcy musieli wykazać się wiernością wobec prezydenta Rosji. Po śmierci Jewgienija Prigożyna stało się jasne, że najemników czekają wielkie zmiany. Nadal mogą walczyć dla kraju na całym świecie, ale już na nowych zasadach.
Grupa Wagnera miała przestać istnieć po śmierci Jewgienija Prigożyna, ale znów wraca do gry. Jak informuje portal Suspilne, oddział ma nowego dowódcę i ponownie werbuje najemników. Rekrutacja prowadzona jest na Uralu, ale wkrótce może objąć całą Rosję. Wagnerowcy mogą wrócić do walki na froncie, choć już na zupełnie nowych zasadach.
Hitem Halloween w Rosji, w co być może trudno uwierzyć, stała się maska przedstawiająca Jewgienija Prigożyna. Ktoś wpadł na pomysł, jak zarobić na śmierci oligarchy i byłego "kucharza Putina", a przy okazji wykorzystać estymę, jaką twórca Grupy Wagnera cieszył się w kraju.
Według informacji Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) część najemników Grupy Wagnera wróciła na front i walczy w okolicach Bachmutu z ukraińską armią. Jak się okazuje, zostali oni przydzieleni do różnych jednostek rosyjskiej armii i nie będą mieli okazji pojawić się w boju jako jeden związek zbrojny. Grupa Wagnera po śmierci przywódców ma zostać zlikwidowana.
Dmitrij Syty, 34-latek mieszkający w Republice Środkowoafrykańskiej, został następcą Jewgienija Prigożyna i kieruje jego interesami w Afryce. Zaczynał jako tłumacz na usługach Grupy Wagnera, dziś kieruje działaniami najemników i dba o interesy formacji oraz zaopatrzenie Rosji w diamenty, złoto i drewno - twierdzą dziennikarze "The Wall Street Journal".
Rosyjska Duma Państwowa ma głosować nad nową ustawą dotyczącą armii. Projekt zakłada włączenie grup ochotniczych i prywatnych firm wojskowych do Rosgwardii, czyli wojsk podległych rosyjskiemu MSW. Rodzi to pytania o najsłynniejszą z takich grup - wagnerowców.
Wpływy Rosji w Afryce są ogromne, a na Kremlu wszyscy wiedzą, że to zasługa Grupy Wagnera i Jewgienija Prigożyna. Ten nie żyje, a jego bojownicy nadal stacjonują w kilku krajach kontynentu. W Moskwie głowią się dziś, jak przejąć interesy wagnerowców w Afryce i ocalić interesy kraju. Zanosi się na twardą walkę o dzieło byłego "kucharza Władimira Putina".
Ukraiński wywiad wojskowy nie ma pewności, że Jewgienij Prigożyn faktycznie nie żyje i że to on zginął na pokładzie samolotu, który 24 sierpnia 2023 roku rozbił się w obwodzie twerskim w Rosji. Przedstawiciele HUR nadal czekają na niezbity dowód śmierci oligarchy i wroga Władimira Putina.
Jewgienij Prigożyn, nieżyjący już dowódca Grupy Wagnera i przez lata zaufany człowiek Władimira Putina, ostrzegał swoich rodaków przed tym, co może stać się na froncie. W nieznanym dotąd szerzej materiale wideo, który pojawił się w sieci, mówi o trudnej sytuacji oraz o "zbliżającej się katastrofie".
Prezydent Rosji wraca do aktywności medialnej i społecznej, ale nie chce odpowiadać na trudne pytania. Zamiast informować rodaków o porażkach armii na froncie, mówi o swojej młodości i pracy, którą kiedyś podejmował.
Rodzina Jewgienija Prigożyna, zaczęła walczyć o jego rozległe imperium biznesowe, zanim zginął w katastrofie lotniczej. Internetowy kanał informacyjny Możem Objasnit przekazał także, że część gigantycznego majątku została ukryta.
Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, stwierdził w wyemitowanym w piątek 1 września wywiadzie, że elity w Rosji wiedzą już, że "Putina trzeba usunąć". Jak mówi, stało się to oczywiste po śmierci Jewgienija Prigożyna.
Śmierć Jewgienija Prigożyna wstrząsnęła Rosją pod koniec sierpnia, ale oligarcha nawet zza grobu pociąga za sznurki i tworzy propagandę. Właśnie pojawiło się w sieci fałszywe wideo, którego twórcy podszywają się pod telewizję BBC. I przekonują, że Prigożyna nie było na pokładzie rozbitego samolotu i że żyje.