Sezon urlopowy się rozkręca, z nadbałtyckich kurortów otrzymujemy kolejne "paragony grozy", które pokazują, że za "przysłowiową" rybkę trzeba w tym roku słono zapłacić. Co na to Polacy? Pytamy, czy wysokie ceny zniechęciły ich do wyjazdu na wakacje.
Jedna z czytelniczek Wirtualnej Polski postanowiła zamówić posiłek z restauracji w Krynicy Morskiej (woj. pomorskie). Gdy otworzyła menu i zobaczyła cenę najdroższej pizzy, była w szoku. Okazało się, że za pozycję z owocami morza należy zapłacić aż 84 złote.
Znany youtuber Tomasz Strzelczyk, który wziął udział IV edycji programu Masterchef Polska wybrał się nad polskie morze, by sprawdzić za ile można zjeść świeżą rybę i tradycyjne gofry. Kwoty jakie Strzelczyk zapłacił za obiad i deser będą dla wielu sporym zaskoczeniem.
Wiele osób, które decydują się na urlop nad polskim morzem, skarży się na wysokie ceny w restauracjach. Nasz czytelnik udowodnił jednak, że nad Bałtykiem są miejsca, w których można dobrze zjeść za naprawdę niewielkie pieniądze.
21 zł za gofra, 50 za parking, a kiełbasa z grilla droższa od kalmarów – to jedne z jaskrawszych przykładów cen, jakie można w tym roku spotkać nad Bałtykiem. Sporą dyskusję w komentarzach wywołał zaprezentowany 15 maja paragon naszej czytelniczki. Koszt obiadu w smażalni nad morzem okazał się dla niej kubłem zimnej wody. Czy dała się naciągnąć? Postanowiliśmy to czym prędzej sprawdzić.
Na Facebooku opublikowano zdjęcie rachunku za burgera. Klientka zawarła na nim bardzo szczegółową instrukcję dla osoby, która miała jej go dostarczyć.
Australijska kawiarnia znalazła się pod ostrzałem internautów po opublikowaniu nietypowego paragonu. Notatka pracowników została uznana za rasistowską.
Kelnerka z USA pokazała paragon. Dopisek, który zostawił klient, oburzył ją i innych kelnerów.
Amerykański aktor Tom Selleck włączył się w akcję dawania kelnerom hojnych napiwków. Obsługa restauracji nie mogła uwierzyć własnym oczom. O całej sprawie poinformował serialowy kolega Sellecka. To nasza #DziennaDawkaDobregoNewsa!
Nad morzem ceny potrafią być naprawdę wysokie. Czasami za drobny kawałek flądry i niewielką porcję frytek musimy wydać nawet 80 zł. Czytelnik udowodnił nam jednak, że są miejsca w Kołobrzegu, gdzie zapłacimy o wiele mniej i to za o wiele więcej!
Przykry incydent spotkał jednego z klientów restauracji, który zdecydował się zamówić w niej czekoladowy deser. Mężczyzna poprosił, by nie dodawać do niego bitej śmietany. Pracownik upokorzył go komentarzem, który przypadkowo wydrukował na paragonie.
Kryminalni z Przymorza zatrzymali sprzedawczynię jednego ze sklepów. Kobieta usłyszała łącznie 22 zarzuty dotyczące oszustw. Teraz grozi jej do 8 lat więzienia.