30-letni mężczyzna, który groził byłej partnerce uszkodzeniem ciała i pozbawieniem życia, jest już w rękach policji. Prokurator dodatkowo zastosował wobec niego dozór policyjny polegający na osobistym stawiennictwie w sopockiej komendzie, zakazie kontaktowania się i zbliżania do pokrzywdzonej.
Bliscy 23-letniego Kuby, który został wepchnięty pod pociąg w Sopocie domagają się sprawiedliwości. Młody mężczyzna został zamordowany przez nieznanego mu 20-letniego Maksymiliana S. - Nie dajemy sobie z tym rady - mówi wujek ofiary. Równocześnie trwa zbiórka na rzecz dziadków chłopaka.
W sieci wybuchła burza po publikacji wideo na TikToku, które pokazuje, w jakim stanie turyści opuścili wynajętą kwaterę w Sopocie. Nagranie, które obejrzano już ponad 350 tysięcy razy, wywołało gorącą dyskusję na temat kultury osobistej gości.
Blisko dwa tygodnie temu na peronie sopockiego dworca doszło do tragicznego wypadku. 23-letni Jakub Siemiątkowski został zepchnięty na tory przez 20-latka, w wyniku czego zginął pod kołami pociągu. Teraz przyjaciele zmarłego chcą pomóc finansowo jego rodzinie.
Przy kościele w Sopocie stoi znak B-1, który zakazuje ruchu w obu kierunkach. Wyjątkiem są osoby posiadające specjalne zezwolenie wydawane przez parafię. Aby zaparkować w pobliżu kościoła, muszą każdorazowo uzyskać zgodę proboszcza.
Ponad 100 km/h pędził po Sopocie 35-letni mieszkaniec województwa łódzkiego. Wariacki rajd po mieście zakończyli dopiero funkcjonariusze drogówki, którzy chwilę po godzinie 22 w czwartek 22 sierpnia zatrzymali pirata drogowego. Dostał 3 tys. zł., 13 punktów, a jego prawo jazdy zostało zatrzymane.
Maksymilian S., oskarżony o zabójstwo Jakuba Siemiątkowskiego na peronie w Sopocie, twierdzi, że działał w wyniku prowokacji. Obrona przedstawia incydent jako nieszczęśliwy wypadek, podkreślając, że oskarżony nie miał zamiaru zabijać. Prokuratura bada sprawę.
W sobotę na sopockim dworcu doszło do tragicznego zdarzenia, w wyniku którego zginął młody mężczyzna. 23-letni Kuba został wepchnięty pod nadjeżdżający pociąg przez pijanego 20-latka, którego wcześniej nie znał. Bliscy Jakuba w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" ujawnili, że chłopak w dzieciństwie przeżył niewyobrażalną tragedię.
W sobotni poranek (17 sierpnia) 23-letni Kuba, wracając z Sopotu po turnieju tenisowym, zginął tragicznie na dworcu. Pod pociąg wepchnął go nietrzeźwy 20-latek. Znajomi namawiali Kubę na powrót taksówką, ale młody mężczyzna postanowił wrócić sam koleją.
W sobotni poranek 23-letni Kuba z Gdańska został wepchnięty pod pociąg na dworcu w Sopocie przez 20-letniego Maksymiliana S. Bliscy zmarłego mężczyzny walczą o sprawiedliwość, sprawca jest w rękach służb. Wujek Kuby w rozmowie z "Faktem" wyjawił, że rodzina ma konkretną prośbę.
Użytkowniczka TikToka zamieściła krótkie wideo z Sopotu, w którym ujawnia ceny w tej znanej nadmorskiej miejscowości. Najbardziej zaskakujące w jej nagraniu są jednak koszty wypożyczenia leżaków, które mogą wprawić w osłupienie.
Turyści oblegają w ostatnich tygodniach polskie plaże, gdyż pogoda tego lata naprawdę dopisuje. Nie każdy jednak potrafi się zachować w odpowiedni sposób. W Sopocie aferę wywołało zachowanie chłopca, który w obecności dziadków miał oddać mocz do morza.
Policjanci z Trójmiasta zatrzymali 48-latka poszukiwanego od 2012 roku listem gończym. Mężczyzna przyjechał do Sopotu, by wziąć ślub. Wiedzieli o tym policjanci i go zatrzymali. Zgodnie z wyrokiem Sądu Rejonowego w Gdyni poszukiwany trafił do aresztu, by odbyć karę 5 miesięcy pozbawienia wolności.
Zamiast weselnych gości z kwiatami, pana młodego powitali policjanci z kajdankami. 48-latek, który na własny ślub przyjechał z Niemiec do Sopotu nie tak wyobrażał sobie ten dzień. Okazało się, że od 12 lat był poszukiwany listem gończym. "Grill był odpalony, rodzina była na miejscu, ale poszukiwanemu nie dane mu było z nimi świętować" - relacjonują policjanci.
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, które wywołało wiele emocji wśród użytkowników sieci. Film pokazuje molo w Sopocie i duże ilości mułu i zanieczyszczeń na brzegu morza, po których chodzą mewy. Tuż obok przechadzają się liczne grupy turystów. Internauci zastanawiają się, czy to sinice, czy niegroźne glony.
Była niedziela, godzina 8:21 rano, gdy kamera nad Bałtykiem uchwyciła sopockie molo i pokazała niezwykły widok. Mimo ciemnych chmur, ulewnego deszczu i porywistego wiatru, jeden z turystów odważnie spacerował po molo z parasolem, nie zważając na niesprzyjającą pogodę.
Na plaży w Sopocie pojawił się różowy dym, wzbudzając poruszenie wśród turystów. Wideo trafiło na TikToka, gdzie wywołało krytyczne komentarze i zarzut brak szacunku dla innych plażowiczów. Przyczyna pojawienia się dymu nie jest znana. Może był to wieczór panieński lub tzw. "gender reveal"?
Pewna użytkowniczka TikToka podzieliła się nagraniem z Sopotu. Na krótkim filmiku widać, jak turyści radzą sobie z zakazem kąpieli w morzu. Trzeba przyznać, że znaleźli dość nietypowe rozwiązanie.
Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.
Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się tutaj.