Władze Federacji Rosyjskiej doceniły kobietę z Rostowa, która na wojnie w Ukrainie straciła syna. Odwiedzili ją wojskowi, by przekazać tragiczne wieści. I przywieźli ze sobą prezent. Nie samochód, nie pralkę czy lodówkę. Nie, tym razem podarek był zupełnie inny. Zapłakana matka dostała pustaka z dedykacją wypisaną na jednej ze ścianek.
Rosyjska armia jest zdesperowana na froncie ukraińskim i cały czas ponosi ciężkie straty. A wielką w tym zasługę mają drony Sił Zbrojnych Ukrainy, które niszczą sprzęt oraz ludzi z wielką precyzją. Nie pomagają specjalne konstrukcje ani jednostki do walki radioelektronicznej. Rosjanie mają za to specjalną modlitwę przeciw dronom...
Załoga rosyjskiego czołgu T-72B3M zginęła straszną śmiercią na froncie, w okolicach Krynek (obwód chersoński). Ukraiński dron bojowy namierzył wroga, a potem ruszył do ataku, co zakończyło się efektowną eksplozją. Zdaniem Władimira Putina czołgiści z Rosji wychodzą z takich sytuacji z lekkimi obrażeniami.
Kryzys gospodarczy i problemy z zaopatrzeniem sklepów są dla Rosjan coraz bardziej codziennością, a nie tylko mirażem, jak chciałby Władimir Putin oraz władze na Kremlu. Społeczeństwo rozumie, skąd bierze się taki, a nie inny stan rzeczy i reaguje po swojemu. Oto nowa moda, która narodziła się wraz z obecnymi problemami.
Jak poinformował we wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, armia zwróciła się o zmobilizowanie dodatkowych 450-500 tys. osób. Jest to związane m.in z tym, że ukraińscy dowódcy wojskowi opracowują strategię zwycięstwa w nadchodzącym roku.
W całej Rosji nadal ustawiają się gigantyczne kolejki do sklepów. Żywność stale drożeje, ludzie odczuwają problemy gospodarcze kraju i problemy z zaopatrzeniem. Ostatnio poszybowały ceny jajek, teraz jak szalone drożeją ryby. W rozwiązanie problemu zaangażował się, a jakże, sam prezydent Władimir Putin.
Uciekają, dezerterują, są brani do niewoli bądź po prostu - giną. Rosyjskie wojsko od początku agresji na Ukrainę straciło już wielu żołnierzy, a co za tym idzie - wiele sprzętu, w jaki byli wyposażeni. Dziś posiadaczem ich kamizelek kuloodpornych, spadochronów czy szewronów może być każdy z nas. Wystarczy wziąć udział w licytacji Polskiego Zespołu Humanitarnego.
Siły liczebne ukraińskiej armii topnieją. Wojskowi, którzy dwa lata spędzili na froncie, są wyczerpani. Nowych rekrutów brakuje. Dowodzący ukraińskimi oddziałami twierdzą, że to po części wina mediów. Społeczeństwo zostało wprowadzone w błąd przez niektóre media, twierdzące, że pokonujemy wroga i że zwycięstwo nastąpi w najbliższej przyszłości - mówią.
Petr Pavel, prezydent Republiki Czeskiej, a niegdyś szanowany wojskowy bez ogródek i szczerze wypowiedział się na temat sytuacji na ukraińskim froncie. "Czeka nas zmiana, z którą będziemy musieli sobie poradzić. Nie będzie taka, jak sobie wyobrażamy" - przestrzegł i wezwał europejskie kraje do jedności i wspierania władz w Kijowie.
Władimir Putin po raz kolejny atakuje Zachód. Prezydent Rosji wziął udział w spotkaniu w Ministerstwie Obrony Narodowej. Podczas swoich wystąpień próbował tłumaczyć m.in. dlaczego podjęto decyzję o aneksji Krymu. Padły absurdalne oskarżenia pod adresem Zachodu. Putin wspomniał również o Polsce.
Rosyjscy żołnierze lubią o sobie myśleć jak o "drugiej armii świata". Uważają się za dzielnych, nieustraszonych i groźnych dla przeciwnika. Ale największe zagrożenie sprawiają dziś sami sobie, pijąc na umór i wyczyniając ekscesy w koszarach. Małą próbkę mamy na jednym z materiałów, który wyciekł do sieci.
Brytyjskie ministerstwo obrony podzieliło się kolejną analizą wywiadowczą wojny w Ukrainie. Tym razem dowiadujemy się, że Rosjanom tak bardzo brakuje ludzi, że ślą do walki rannych żołnierzy. W Moskwie nikt nie waha się, by posłać do boju także tych, którzy stracili ręce lub nogi. Byle nie zabrakło, nomen omen, rąk do walki.
Pułkownik GRU Igor Salikow uciekł z Afryki do Holandii i zgłosił się do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. 60-latek zabrał ze sobą żonę i dzieci, zdecydował się opowiedzieć o tym, czego dopuszczają się na froncie jego rodacy. Sęk w tym, że MTK nie wydaje się zainteresowany jego zeznaniami, a Rosjaninowi grozi deportacja.
Rosyjscy żołnierze mają wielkie osiągnięcia nie tylko na froncie, ale też po powrocie do domów. Gwałcą, katują i mordują na potęgę. Według dostępnych informacji, z ręki weteranów zginęło już 27 osób, a w sądach toczy się przeciw nim wiele spraw. Są brutalni, nie mają zahamowań, a wielu z nich to po prostu kryminaliści.
Ukraińskie drony AQ-400 Scythe zaatakowały lotnisko wojskowe w Morozowsku (obwód rostowski) i uszkodziły przynajmniej jeden samolot bombowy Su-34. Rosjanie zaprzeczają, ale na zdjęciach widać zniszczonego bezzałogowca oraz uszkodzoną maszynę. Jest też coś jeszcze, wiadomość od Ukraińców dla wroga.
Rosyjski żołnierz wiedział, że wkrótce zginie na froncie i postanowił zostawić wiadomość dla swoich bliskich. Na jednym z murów w gruzowiskach Marjinki niejaki Roman Rudakow pospiesznie skreślił kilka słów. Kilka godzin później już nie żył, ale jego wpis przetrwał. Ukraińcy nie mają wątpliwości: po co w ogóle przyjechał na wojnę?
"Druga armia świata", jak szumnie nazywają siebie Rosjanie i jak chcą o sobie myśleć, nie przestaje zaskakiwać. Tym razem Ukraińcy pokazali fragmenty podręcznika dla żołnierzy, w którym nakazano im szturmować pozycje wroga z okrzykiem "Ura!" na ustach. Zupełnie jak sto lat temu, gdy Armia Czerwona chciała podbić całą Europę.
Wojna w Ukrainie trwa już niemal dwa lata, a wielu ludzi zadaje sobie pytanie, kiedy konflikt się zakończy. Podpułkownik Denys Prokopienko, jeden z dowódców słynnej Brygady Wojsk Specjalnych "Azow", nie ma złudzeń, że Ukrainę i jej sojuszników czeka długa walka. Jego analiza jest bardzo brutalna.