Gdzie znajdują się obecnie żołnierze Grupy Wagnera, którzy po nieudanym puczu Jewgienija Prigożyna mieli opuścić Rosję pod koniec czerwca? Tego do końca nie wiadomo, choć mówi się w Moskwie, że mają "wakacje". Wydaje się jednak, że to tylko zasłona dymna, a najemnicy szykują jakąś niespodziankę.
W internecie pojawił się apel, jaki do Władimira Putina nagrała rodzina zabitego w trakcie puczu Jewgienija Prigożyna mieszkańca Rostowa. Żona i matka zmarłego błagają o pomoc prezydenta Rosji, bo jedyny żywiciel rodziny został zabity przez rosyjskie wojsko. "Czy jesteśmy gorsi od innych?" - pytają rozpaczliwymi głosami kobiety.
Grupa Wagnera była olbrzymim wsparciem dla wojsk Władimira Putina w trakcie w wojny w Ukrainie. Teraz jednak gdy brakuje cennego wsparcia, armia rosyjska wpadła na nowy pomysł. Chodzi o bojowników Ramzana Kadyrowa.
Pojawienie się Grupy Wagnera na Białorusi wywołało natychmiastową reakcję z polskiej strony. Rządzący zapowiedzieli, że na granicę trafi dodatkowe wojsko, a oprócz tego - 500 policjantów. Takie deklaracje niepokoją doświadczonych wojskowych, w tym gen. Romana Polko, doradcę prezydenta ds. obronnych.
Przeniesienie Grupy Wagnera na Białoruś może być dobrą okazją dla krajów zachodnich, by wzmocnić kontyngent wojskowy w rejonie Bałtyku, a w efekcie przejąć kontrolę nad Obwodem Królewieckim - ostrzega kremlowska propaganda. Zdaniem "ekspertów", chcą to wykorzystać Polska oraz Litwa, a NATO ma agresywne plany wobec samej Rosji.
Czystki w Grupie Wagnera? Bardzo możliwe, że reżim Władimira Putina dokonuje powoli zemsty za nieudany pucz, do którego doszło 23 i 24 czerwca. Wybór teraz jest prosty — wejście w skład regularnej armii albo więzienie. To złamanie pierwotnego porozumienia.
Anton Heraszczenko, doradca ukraińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, udostępnił w mediach społecznościowych nagranie, na którym rosyjska propagandystka wyraziła swojej zaskoczeni stwierdzeniem Władimira Putina, który kilka dni temu przekazał, że Grupa Wagnera finansowana jest przez państwo.
- Władimir Putin jest skrajnie wrażliwy na zdradę i fakt, że przynajmniej na razie wygląda na to, że Jewgienij Prigożyn został puszczony wolno, jest reputacyjnym ciosem dla rosyjskiego przywódcy - stwierdził Iwan Fomin, rosyjski politolog, ekspert amerykańskiego think-tanku CEPA. Dodał, że nagła śmierć Prigożyn nie byłoby niespodzianką.
Rosyjskie media zaklinają rzeczywistość na wszelkie sposoby. Tym razem na ich celowniku znalazła się Litwa, która zdaniem propagandystów, powinna obawiać się... żołnierzy z grupy Wagnera. Pojawiły się groźny, dotyczące rzekomego ataku.
Wciąż niejasna jest przyszłość Jewgienija Prigożyna. Po buncie z 23 maja miał wyjechać na Białoruś. W kraju Aleksandra Łukaszenki odnawiane są obiekty mieszkalne, co pokazują zdjęcia satelitarne. Odbywają się też wystawy, mające przybliżyć "działalność" wagnerowców.
Grupa Wagnera przenosi się na Białoruś i będzie stacjonować blisko polskiej granicy. Czy mamy się czego obawiać? Z pewnością, bo grupa najemników potrafi bardzo zaszkodzić i jest formacją, która nie podlega niczyjej kontroli. Polskie służby pracują nad tym, by zabezpieczyć nasze granice - tak zapewnia Stanisław Żaryn, zastępca ministra koordynatora służb specjalnych.
Kilka tysięcy najemników Jewgienija Prigożyna zostało przewiezionych na Białoruś. Ukraiński wywiad uważa, że po przybyciu prawdopodobnie będą prowadzić działania dywersyjne, m.in. aby sprowokować lub skompromitować ukraińskie wojsko.
Żołnierze w jednostkach Putina byli zmuszani do publicznego poparcia działań prezydenta po nieudanym buncie sił Jewgienija Prigożyna w Rosji - pisze portal "Wot Tak". Dowódcy mieli namawiać do "obrony przed wagnerowcami".
Czy Władimir Putin ma nowy "oddział"? Na Twitterze pojawiło się nagranie kobiet i mężczyzn w starszym wieku, którzy mówią o konieczności poprawy reputacji rosyjskiego prezydenta i zaangażowaniu na jego cześć. Siła militarna "nowej armii Putina" nie będzie jednak zbyt imponująca.
Przebywający na wojnie żołnierz armii Putina omówił z żoną pucz Jewgienija Prigożyna, którego bali się wszyscy Rosjanie. Kobieta w przechwyconej rozmowie stwierdziła, że była przekonana, że "zaczęła się wojna domowa". Z kolei Rosjanin wspiera wagnerowców.
Emocje po "puczu" Jewgienija Prigożyna opadają. Trwają podsumowania i analizy. Były dowódca wojsk USA w Europie - gen. Ben Hodges, przekonuje, że Zachód musi przekalkulować ocenę polityki Putina i jego pozycji. - Zobaczyliśmy starego, przestraszonego, emerytowanego agenta KGB, który wydaje się nie mieć kontroli nad całością Rosji - podkreśla w rozmowie z portalem o2.pl. Generał mówi także, co może czekać samego Prigożyna.
Rosyjska żandarmeria zatrzymała w Syrii dowódców prywatnej Grupy Wagnera - pisze gazeta "Kommiersant". Ponadto związani z rosyjskimi władzami funkcjonariusze przeszukiwali biura wagnerowców w syryjskich miastach Deir ez-Zor, Hama i Damaszku.
Według sekretarza prasowego Pentagonu - Patricka Rydera, oddziały grupy Wagnera nadal znajdują się na terytorium Ukrainy. Ryder dodał, że Stany Zjednoczone nie wprowadziły żadnych zmian w rozmieszczeniu wojsk amerykańskich z powodu wydarzeń w Rosji.