Ukraińcy z Doniecka boją się przymusowej mobilizacji do rosyjskiego wojska. O tym jak próbują uniknąć poboru do wrogiej armii, reporterom The Kyiv Independent opowiedziało kilku mieszkańców tzw. Donieckiej Republiki Ludowej. - Zastrzelę wszystkich i zostanę jeńcem - grozi jeden z rozmówców portalu.
Komentarze pod artykułami i w mediach społecznościowych pokazują złość zwykłych Rosjan, którzy czują się oszukiwani przez władze i państwowe media na temat mobilizacji i wojny w Ukrainie. Iskrą zapalną w Biełgorodzie była śmierć poborowego, który miał być szkolony, a tymczasem zginął po 10 dniach od trafienia na front.
Rosyjscy dygnitarze oraz urzędnicy wyższego szczebla chwytają się każdego możliwego sposobu, aby wyjechać z kraju. Wszystko przez ogłoszoną przez Władimira Putina "częściową" mobilizację. – Mają szerszy dostęp do informacji niż zwykli Rosjanie. Doskonale rozumieją, co się dzieje – opisuje Lola Tagajewa, redaktorka naczelna zakazanej w Rosji opozycyjnej gazety "Werstka".
W Rosji pochowano 29-letniego Ilię Korolowa. Mężczyzna został zmobilizowany zaledwie miesiąc temu. Do punktu komisji poborowej poszedł po tym, jak żona powiedziała mu, aby "nie był tchórzem". Finał? Nie taki, jak kobieta by oczekiwała. 29-letni Rosjanin zginął na froncie. Osierocił dwoje dzieci.
Pracownicy różnych przedsiębiorstw państwowych muszą stawić do punktów komisji poborowych, aby "zaktualizować swoje dane osobowe". Miejscowi alarmują, że często kryje się za tym wysłanie na ćwiczenia wojskowe. Od tygodni mówi się o cichej mobilizacji, ogłoszonej przez Łukaszenkę.
26-letni ojciec trójki dzieci Iwan Poljański otrzymał wezwanie do wojska w regionie Orenburg w zachodniej Rosji. Dwa tygodnie później mężczyzna zginął podczas ćwiczeń z powodu odniesionych obrażeń. Jego żona twierdzi, że do jego śmierci doprowadziło to, że w trakcie używano starej amunicji.
Nie żyje kolejny zmobilizowany rosyjski żołnierz. Ciało mężczyzny znaleziono w obozie szkoleniowym w okolicach Nowosybirska. Wstępnie mówi się, że przyczyną śmierci był wypadek "spowodowany spożyciem napojów alkoholowych". Oficjalnie w Rosji zginęło już ponad 40 zmobilizowanych, którzy nie zdążyli dotrzeć na wojnę.
Co najmniej 41 zmobilizowanych żołnierzy zmarło w ciągu miesiąca - ustaliły niezależne media. Niektóre z tych strat nie mają charakteru bojowego - ludzie ginęli w ośrodkach szkoleniowych, na poligonach i w jednostkach wojskowych przed wysłaniem na front.
Przedstawiciel władz obwodu czelabińskiego zwrócił się do matki jednego ze zmarłych zmobilizowanych żołnierzy z wymogiem zwrotu 62 tys. rubli (4,8 tys. zł), które wydano na pogrzeb. Zapewniają, że to część świadczenia po zmarłym żołnierzu i właśnie z tych pieniędzy ma zostać pochowany żołnierz.
Rosjanie otumanieni kremlowską propagandą masowo wspierali wojenne zapędy dyktatora, ale kiedy konflikt dotknął ich bezpośrednio, w popłochu zaczęli uciekać ze swojego kraju. Coraz poważniejszy problem z migrantami z Rosji ma Gruzja. Sprawdziliśmy, czego szukają w sieci przybysze z państwa Putina i co sądzą o swoim "nowym domu". Będziecie zaskoczeni.
Żołnierze z Baszkirii, którzy zostali zmobilizowani, otrzymali 1,8 tys. rubli pensji (142 zł) zamiast obiecanych 195 tys. (ok. 15 tys. zł). Oburzeni bliscy zmobilizowanych zaczęli masowo skarżyć się w sieci. - To, jak mamy przeżyć za te grosze, nikogo nie obchodzi - piszą.
Powoływanie cywili do wojska wzbudza przerażenie oraz niechęć u wielu obywateli Federacji Rosyjskiej. Według badań, częściowa mobilizacja ogłoszona przez rosyjskiego prezydenta Władimira Putina powoduje podziały społeczne.
W poniedziałek mer Moskwy Siergiej Sobianin ogłosił "zakończenie częściowej mobilizacji w stolicy". Niezależni rosyjscy komentatorzy wątpią jednak, czy to prawda, a gen. Mieczysław Gocuł w rozmowie z o2.pl zwraca uwagę na spadające morale w rosyjskim społeczeństwie. - Bierze górę strach przed powrotem w worku - mówi.
Rodzinom zmobilizowanych żołnierzy w Jakucji władze oferują... koszyk warzyw, mimo że wcześniej mówiono o świadczeniu pieniężnym. - To poważny argument za tym, żeby wysłać syna lub męża na śmierć w Ukrainie - ironizuje brytyjski dziennikarz Francis Scarr.
Wojna w Ukrainie i mobilizacja zaczynają odsłaniać stary rosyjski problem, który może rozsadzić armię od środka. Do głosu zdają się dochodzić nacjonalizmy, których efektem była strzelanina w ośrodku szkoleniowym w Biełgorodzie, gdzie zginęło kilkunastu wojskowych. Powodem strzelaniny miały być różnice religijne wśród żołnierzy.
Media społecznościowe obiegło kontrowersyjne nagranie autorstwa zwolennika wojny w Ukrainie. Rosjanin, zapewne będąc świadom pogarszającej się sytuacji rosyjskich wojsk na froncie przedstawił swój pomysł. Jego zdaniem, na frot należałoby wysłać kobiety.
Rosyjscy blogerzy opublikowali na Telegramie relację niedawno zmobilizowanego do wojska młodego Rosjanina. Mężczyzna po krótkim pobycie na froncie trafił do szpitala. Z jego opowieści wynika, że miał ogromne szczęście, że przeżył.
Policja Partizanska w Kraju Nadmorskim Rosji bada okoliczności śmierci komisarza wojskowego Romana Małyka. Według wstępnych wersji mężczyzna popełnił samobójstwo, ale miejscowi w to nie wierzą.