Smutne informacje ze słowackich Tatr. Polski turysta spadł w przepaść z wysokości 50 metrów podczas zejścia z Korony Wysokiej. Mimo interwencji ratowników poniósł śmierć na miejscu. Świadkiem tragedii był znajomy ofiary.
Grzegorz wyszedł w Tatry. Niestety podczas wędrówki po górach zaginął. Po raz ostatni kontaktował się z rodziną w sobotę 23 września 2023 roku. Potem jego telefon był nieosiągalny. Poszukiwania mężczyzny wciąż trwają. Teraz żona 50-latka opublikowała w internecie dramatyczny apel z prośbą o pomoc. Jej słowa rozdzierają serce.
50-letni polski turysta zaginął podczas samotnego zejścia z Lodowego Szczytu po słowackiej stronie Tatr. Mężczyzna miał problem z zakończeniem wędrówki z powodu kontuzji nogi. Poszukiwania rannego Polaka trwają od soboty. Akcja musiała zostać przerwana z powodu niekorzystnych warunków pogodowych.
Do groźnego zdarzenia doszło w środę (20 września) w okolicach położonego po słowackiej stronie Tatr Wielkiego Hińczowego Stawu. Turyści natrafili tam na niedźwiedzicę, która w agresywny sposób zareagowała na obecność człowieka. Ostatecznie skończyło się na strachu.
Tragiczna niedziela na tatrzańskich szlakach - turysta spadł z dużej wysokości w rejonie Orlej Perci. Do wypadku doszło dzisiaj (17 września) rano. Niestety, mężczyzna nie przeżył upadku. Choć w Tatrach panują dobre warunki, TPN apeluje o ostrożność.
Chociaż koniec wakacji już za nami, turyści nadal szturmują górskie szlaki. W pierwszy dzień weekendu pogoda zachęca do dalekich wędrówek, a frekwencja na Podhalu jest imponująca. Niestety oznacza to, że trzeba się liczyć z pewnymi niedogodnościami. Parkingi szybko się zapełniają, zaczęły też powstawać długie kolejki do wejścia na górskie szlaki.
Z roku na rok w mediach społecznościowych pojawiają się coraz ciekawsze nagrania z polskich gór. Przedstawiają one zazwyczaj turystów, którzy w nieodpowiednim obuwiu próbują zdobyć szczyt. Tym razem pewien mężczyzna w białych skarpetkach i crocsach na stopach wspinał się przy pomocy łańcucha na Rysy. W komentarzach zawrzało.
Wniósł na Rysy 50 kilogramowy kamień, by pobić rekord, a filmikiem pochwalił się w sieci. Teraz wątpliwym "challengem" Wojciecha Sobierajskiego zainteresował się Tatrzański Park Narodowy i grozi sportsmenowi i celebrycie wysokim mandatem. Wyczyn ze względu na bezpieczeństwo innych turystów surowo oceniają też taternicy.
Wozy ciągnące turystów do Morskiego Oka są za ciężkie dla zwierząt o tonę - przekonują aktywiści z fundacji Viva! i zapowiadają publikację raportu obnażającego prawdę o fasiągowym biznesie. Dodają też, że wyeksploatowane na trasach konie wbrew zapewnieniom górali trafiają na rzeź. "To hańba Podhala" - dodają.
Miłośnicy gór chętnie zamieszczają w mediach społecznościowych pamiątkowe zdjęcia. Coraz częściej pojawiają się na nich kartki z zapisaną nazwą szczytu i datą. Problem polega na tym, że po wykonaniu zdjęcia turyści schodzą w dół, a kartki — w wielu przypadkach — zostają na szczycie. — Jest ich ogrom i stanowią problem — alarmuje przewodniczka Maja Sindalska.
Korki na drogach, tłumy na szlakach — tak upłynęły ostatnie dni w Zakopanem. Zwłaszcza idący na Rysy turyści musieli uzbroić się w cierpliwość. Zanim osiągnęli cel podróży, oczekiwali w gigantycznej kolejce.
W Tatrach można usłyszeć głośne ryki, które wiele osób utożsamia z rykiem rozsieczonych niedźwiedzi. TPN uspokaja i zapewnia, że to coś zupełnie innego. "Turyści często obawiają się, że ryczą wściekłe niedźwiedzie. Uspokajamy, niedźwiedzie nie ryczą" – mówi Tomasz Zając z Tatrzańskiego Parku Narodowego.
W drugiej połowie września zamknięty zostanie główny szlak prowadzący do Morskiego Oka. Utrudnienia są związane z układaniem nowej warstwy asfaltu na drodze obleganej na co dzień przez turystów. Prace na szlaku prowadzącym do słynnego tatrzańskiego stawu mogą potrwać około tygodnia.
To najprawdopodobniej ostatni tak ciepły weekend w 2023 roku. Świadomi tego są Polacy, którzy postanowili spędzić początek września w górach. W Tatrach trzeba było się liczyć z ogromnymi kolejkami.
Choć wielu spodziewało się raptownego spadku liczby turystów, to dzięki pięknej pogodzie Tatry wciąż przeżywają oblężenie. Szczególnie widać to w Kuźnicach, gdzie kolejka oczekujących na wjazd na Kasprowy Wierch jest gigantyczna.
Schronisko górskie PTTK na Hali Kondratowej zostało już oficjalnie zamknięte dla turystów. Wiekowy budynek został ogrodzony i już wkrótce rozpocznie się gruntowny remont, który potrwa dwa lata. Najmniejszy tego typu obiekt w polskich Tatrach ma zostać otwarty wiosną 2025 roku. Jak się okazuje, w międzyczasie PTTK może zmienić zarządców obiektu.
Zakopane od lat przeżywa oblężenie turystów zza granicy. W ostatnim okresie w stolicy polskich Tatr pojawia się jednak coraz więcej Arabów. Lokalni przedsiębiorcy nie zamierzają narzekać z tego powodu. Przybysze z Bliskiego Wschodu wydają u nas sporo gotówki. Na co konkretnie?
W poniedziałek (4 września) schronisko na Hali Kondratowej zostanie zamknięte na dwa lata – na czas przebudowy. Sprawa budzi niemałe kontrowersje, a turyści powtarzają, że w Tatrach kończy się pewna epoka. Rodzina Skupniów prowadziła schronisko od 75 lat, od początku istnienia. Nie jest wykluczone, że będzie musiała się pożegnać ze schroniskiem na dobre.