Wakacje w pełni, więc internauci przerzucają się informacjami o "paragonach grozy". Horrendalnie drogie jedzenie, wysokie ceny biletów i pamiątek, podwyżki, inflacja oraz wakacyjne szaleństwo w pełni. A przecież jest bardzo prosty sposób, by uniknąć takich wątpliwych atrakcji. Jedź w miejsce, gdzie nie ma tłumów. Oto naszych pięć nieoczywistych miejsc do wypoczynku.
Kilka dni temu policjanci w Warszawie otrzymali informację z Centrum Powiadamiania Ratunkowego o osobie, która weszła do rzeki i została porwana przez jej silny nurt. Policjanci uratowali wyziębioną 40-latkę, podejmując ją z wody na pokład łodzi służbowej. Sytuacja była bardzo niebezpieczna.
Na stacji metra Nowy Świat-Uniwersytet doszło do próby samobójczej ze skutkiem śmiertelnym. Pięć stacji zostało zamkniętych, a metro zmaga się z potężnymi utrudnieniami.
12 lipca na warszawskim Wilanowie doszło do tragicznego zdarzenia. Przy ul. Oś Królewskiej na dach trzypiętrowego budynku wszedł kompletnie nagi mężczyzna. Zaczął rzucać cegłami w mieszkańców. Kiedy na miejsce przyjechała policja, mężczyzna skoczył.
Minister Michał Dworczyk gnał przez Warszawę służbowym samochodem, bo spieszył się na obchody 159. miesięcznicy smoleńskiej. Polityk odniósł się już do sprawy i zapowiedział, że nie będzie korzystał z tego samochodu. Pojawił się apel, by sam zapłacił mandat, który dostał jego kierowca.
Do nietypowej kradzieży posunął się 31-letni warszawiak. Mężczyzna tak bardzo pragnął mieć żółwia, że postanowił wykraść go z jednego ze sklepów zoologicznych na warszawskiej Woli. Krótko po dokonanej kradzieży wrócił jakby nigdy nic ze zwierzakiem w kieszeni spodni, by kupić dla niego karmę.
38-latek, który napadł na obywatela Białorusi, straszył go "zakażoną" strzykawką i okradł, wpadł w ręce policji. Mężczyzna usłyszał trzy zarzuty. Sąd na wniosek prokuratora prowadzącego śledztwo aresztował go na 3 miesiące. Grozi mu od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.
W jednej z drogerii na terenie warszawskiego Targówka obsługa sklepu przyłapała na kradzieży dwoje 11-latków. Łupem dzieci padł naszyjnik i bransoletka o wartości ponad 70 złotych. Jak się okazało, to nie pierwsza wizyta w sklepie, podczas której dziewczynka wyniosła ze sklepu biżuterię.
"Przecież tylko ze dwa razy poszedłem tam z żoną" - tłumaczył policji 35-letni mężczyzna. Chodzi o kradzież biżuterii i pieniędzy sąsiadki, która na czas swojej nieobecności powierzyła mieszkanie pod opiekę żonie podejrzanego.
Parafia św. Barbary, która mieści się w pobliżu hotelu Marriott, otrzymała pozwolenie na budowę nowego domu parafialnego.
Bezbronna kobieta została zaatakowana przez nożownika w samym centrum Warszawy. Agresor miał grozić ostrym narzędziem także dziecku ofiary - nieoficjalnie donosi "Super Express". Na miejscu interweniowała policja. To cud, że nie doszło do tragedii.
Stolica słynie z drogich restauracji i nietypowych propozycji kulinarnych. Wśród nich znalazła się Warszawska Bagieta, czyli lokal z zapiekankami. Otworzył go zwycięzca czwartej edycji "MasterChefa", Damian Kordas. A my odwiedziliśmy to miejsce i spróbowaliśmy najdroższej pozycji w menu. Była to zapiekanka za, bagatela, 40 zł. Warto było?
Konduktorka Kolei Mazowieckich zatrzymała pociąg, gdy jedna z pasażerek nie mogła znaleźć swojego dowodu, by potwierdzić zgodność z biletem imiennym. Oznajmiła, że pasażerka osobiście zapłaci za postój pociągu. - To, co tam się wydarzyło, jest niedopuszczalne - relacjonuje pani Katarzyna w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Na Ursynowie w pobliżu cmentarza powstaje budynek zakładu medycyny sądowej, w którym będzie się mieścić piec kremacyjny. - Wszyscy na naszej ulicy są przeciwni. Środek miasta to nie miejsce na spalanie zwłok - mówią "Gazecie Wyborczej" wstrząśnięci mieszkańcy.
Polacy od kilku lat przywykli do "paragonów grozy", które straszą zwłaszcza w okresie wakacyjnym za sprawą wysokich cen w miejscowościach turystycznych. Bez wątpienia do tanich miast nie należy też Warszawa. Są jednak pojedyncze przypadki, które warto nagłaśniać.
Do dzików na terenie Warszawy mieszkańcy powoli zaczynają się przyzwyczajać. Tym razem wezwanie, które otrzymali strażnicy miejscy z warszawskiej Białołęki nie było typowe. Zgłoszono im, że po ulicach dzielnicy pełza wąż. Na miejscu okazało się, że to ogromny pyton królewski. O jego pojawieniu się mundurowych zaalarmował jeden z mieszkańców.
Do dramatycznych scen doszło w lesie na terenie warszawskiej dzielnicy Wawer. Przestraszone i bezradne dzieci prosiły ojca, żeby się uspokoił. On nie tylko nie zamierzał tego zrobić. Kiedy do akcji wkroczyli strażnicy miejscy - rzucił się na nich.