aktualizacja 

Katastrofa statku Wilhelm Gustloff. 6 razy więcej ofiar niż na Titanicu

221

Statek wycieczkowy Wilhelm Gustloff, duma Trzeciej Rzeszy, miał wyróżniać się tym, że na swoich rejsach, wszystkim Niemcom zapewniał taki sam poziom luksusu. Jednak stał się sławny z innego powodu. Wskutek jego zatonięcia zginęło ponad 9 000 osób, to najwięcej w morskiej w historii. Jak do tego doszło?

Katastrofa statku Wilhelm Gustloff. 6 razy więcej ofiar niż na Titanicu
(Materiały prasowe)

POCZĄTEK. W środę 5 maja 1937 roku odbyło się pierwsze oficjalne wodowanie statku Wilhelm Gustloff w hamburskim porcie. Duma nazistowskiej propagandy miała zapewnić wycieczki klasie robotniczej i odpowiedzialne za to było nazistowskie biuro turystyczne o nazwie Kraft durch Freude (Siła przez Radość) – KdF. Sam Adolf Hitler uczestniczył w ceremonii chrztu statku, który pierwotnie miał przyjąć jego imię. Ostatecznie nazwano go imieniem Wilhelma Gustloffa (1895–1936), założyciela szwajcarskiego oddziału NSDAP, którego zabił żydowski student medycyny David Frankfurter.

URLOP DLA KAŻDEGO. Kiedy w 1933 roku naziści doszli do władzy, to wszystkie niezależne związki zawodowe zostały zlikwidowane. Prawa pracowników miały być od tej pory chronione przez organizację Niemiecki Front Pracy (Deutsche Arbeitsfront – DAF), ale w rzeczywistości ta jedynie ich kontrolowała. Najlepszym osiągnięciem DAF było stworzenie Kraft durch Freude, które zapewniało pracownikom urlopy, wycieczki, imprezy kulturalne i pobyty w sanatorium. Jej motto zakładało, że wypoczęty pracownik to dobry pracownik.

LUKSUS NA WYCIĄGNIĘCIE RĘKI. Fenomen statku polegał na tym, że kajuty były bezklasowe. Każda była tej samej wielkości, z widokiem na morze. W każdej było łóżko oraz ciepła i zimna woda. W skrócie statek miał zapewnić luksusowe wakacje wszystkim Niemcom, niezależnie czy był to robotnik, czy pracownik na wysokim stanowisku. Statek dysponował 8 przestrzennymi pokładami, każdy o wielkości prawie 5000 m2. W górnych były leżaki do dyspozycji wszystkich pasażerów. Oczywiście znajdowały się tam również wielkie sale z parkietem do tańca, restauracja i kryty basen.

KONIEC ZABAWY. Na pierwszy rejs wraz z pasażerami Wilhelm Gustloff wypłynął 24 marca 1938 roku. Mieściło się tam 1400 osób. W trakcie 17 miesięcy odbyło się 50 rejsów (przeważnie do Norwegii i Szwecji)
, w których wzięło udział 65 000 starannie wyselekcjonowanych wycieczkowiczów. Przy referendum odnośnie do aneksji Austrii statek służył jednocześnie jako stanowisko wyborcze dla Austriaków żyjących w Anglii. Rejsy wycieczkowe zakończyły się jednak wraz z II wojną światową. 22 września 1939 roku Wilhelm Gustloff był włączony do Kriegsmarine (marynarka wojenna III rzeszy) jako statek szpitalny.

Zobacz także: Zobacz także: Niemiecki pastor, który walczył z nazizmem. Historia Dietricha Bonhoffera

NA SŁUŻBIE. W tej roli zasady były jasno określone. Statek musiał być przemalowany na biało, z widocznym czerwonym krzyżem na boku, a na pokładzie nie mogła znajdować się broń. Od września 1939 do listopada 1940, na statku Wilhelm Gustloff leczono 3151 rannych i chorych żołnierzy. W ciągu kolejnych 4 lat służył jako statek koszarowy dla załogi niemieckich łodzi podwodnych. Zmienił barwy na moro i został zakotwiczony w gdańskim porcie. Na końcu walki został powołany do kolejnego zadania.

OSTATNI REJS. W styczniu 1945 roku miała miejsce największa ewakuacja w historii. Niemcy próbowali ratować z Prus Wschodnich nie tylko swoich żołnierzy (rannych, zdrowych i chorych), ale także uchodźców uciekających przed Armią Czerwoną. Do akcji włączyli wszystkie swoje statki będące na Bałtyku, z Wilhelmem Gustloffem włącznie. Ten wypłynął 30 stycznia z Gdyni przy bardzo złych okolicznościach pogodowych. Wiał silny wiatr, padał śnieg a temperatura spadała do -10 °C. Statek płynął sam, jedynie pod eskortą torpedowca Löwe. Pozostałe nie mogły płynąć ze względu na zły stan techniczny.

SKUTKI ZŁEJ DECYZJI. Według oficjalnych danych na pokładzie Wilhelma Gustloffa było 6050 osób. Według historyka Heinza Schöna, który przeżył tę tragedię, w rzeczywistości było ich 10 582 – w tym 918 oficerów i marynarzy, 373 kobiety z pomocniczego korpusu Kriegsmarine, 173 członków załogi, 162 ciężko rannych żołnierzy i 8956 uchodźców. Przeciążony statek miał też na pokładzie czterech kapitanów, którzy nie mogli się porozumieć co do prędkości ani trasy. Płynęli więc zbyt wolno, żeby ewentualnie uciec od łodzi podwodnych, które mogły się tam pojawić. Innym istotnym błędem kapitanów było włączenie bocznych świateł, przez co statek był dobrze widoczny dla wroga.

PROBLEMATYCZNY DOWÓDCA. Załoga statku Wilhelm Gustloff nie miała pojęcia, co ich czeka. Nie wiedzieli, że zostali namierzeni przez sowiecką łódź podwodną S-13, która w tym czasie patrolowała Zatokę Gdańską. Jej dowódca Alexander Marinesko (1913–1963) był tam w ramach kary. Udana misja była jego jedyną szansą na uniknięcie rozstrzelania za samowolne opuszczenie okrętu. Marinesko, pomimo surowego zakazu, w Sylwestra opił się w mieście portowym Hanko, zamieszkałym przez fińskich Szwedów i przegapił moment odpłynięcia swojej łodzi podwodnej.

NIESPODZIEWANA SZANSA. 30 stycznia 1945 roku łódź podwodna S-13 poruszała się na głębokości peryskopowej, aby obniżyć ryzyko jej odkrycia, kiedy to jeden z członków załogi zobaczył w dali światło. Rozpoznał wielki statek. Ponieważ płynął on bardzo wolno, dowódca Marinesko zdecydował ścigać go na powierzchni wody. Łódź poruszała się z otwartymi włazami i kadłubem tuż pod powierzchnią. Jeden błąd i wystarczyłoby to do zatopienia. Krótko przed 21. godziną, łódź zbliżyła się na 500 metrów od statku i zaatakowała. Trzy torpedy trafiły w cel.

NAJWIĘKSZA TRAGEDIA MORSKA. Trafiony został dziób, maszynownia i przestrzeń basenu pływackiego statku Wilhelm Gustloff. Wiele osób na miejscu zabił wybuch torpedy, pozostali utopili się po zamknięciu grodzi wodoszczelnych. Statek przechylił się na prawą burtę, potem na lewą i z powrotem na prawą. Wybuchła panika. Po 50 minutach statek zatopił się, a w nim 9343 mężczyzn, kobiet i dzieci. Pozostałe statki, które wyruszyły na ratunek, ocaliły jedynie 1239 pasażerów włącznie z czterema kapitanami.

NIEDOCENIONY BOHATER. Łódź podwodna Marineska wróciła na dno morza, gdzie przeczekała ataki kilku bomb głębinowych. Jeszcze w lutym udało jej się zatopić kolejny niemiecki statek, General von Stauben. Marinesko oczekiwał, że otrzyma tytuł bohatera Związku Radzieckiego, ale z powodu złej sławy kobieciarza i pijaka, nigdy się tego nie doczekał. Wręcz przeciwnie – został zdegradowany za swoją przeszłość i odszedł z marynarki. Trzy lata spędził nawet w gułagu. Tytuł kapitana i odznaczenie otrzymał dopiero pośmiertnie w 1990 roku.

NIEJASNE ZASADY ATAKU. Napaść na statek Wilhelm Gustloff jest postrzegana różnie. Atak był uzasadniony czy nie? Jest to jedna z największych katastrof ludności cywilnej, w której zginęło aż 3000 dzieci. Z drugiej strony statek miał status okrętu wojennego. Była tam załoga łodzi podwodnych transportowana do walki w innym miejscu. Statek był nawet wyposażony w działa przeciwlotnicze, rzekomo niedziałające. Z powodu istniejących wątpliwości, czy atak na statek Wilhelm Gustloff był uzasadniony, długo nie można było o tym mówić. Ze względu na liczbę ofiar, 6 razy większą niż podczas katastrofy Titanica, zatopienie tego niemieckiego statku, stało się największą tragedią w morskiej historii.

Źródło Świat na dłoni.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić