Sobota na mistrzostwach świata w Planicy była dla Piotra Żyły jak podróż rollercoasterem. Reprezentant Polski bronił tytułu na normalnej skoczni i już w serii próbnej rozbudził medalowe apetyty, bo jako jedyny pofrunął poza setny metr.
Możesz przeczytać także: Gdy Piotr Żyła zdobywał złoty medal, to stało się w niemieckiej telewizji
W pierwszej serii nie było już tak dobrze. Trafił na trudniejsze warunki i na półmetku był 13. Tyle tylko, że jego strata do prowadzącego Stefana Krafta wynosiła 5,9 punktu, a więc niespełna trzy metry.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W finale Żyła wspiął się na wyżyny swoich umiejętności. Pofrunął aż 105 metrów, ustanowił nowy rekord skoczni, a ten skok-petarda sprawił, że zdobył drugi z rzędu złoty medal na obiekcie normalnym.
Noc jest długa. Dwa lata temu, gdy po złocie zeszła ze mnie energia, powiedziałem, że już tego błędu nie popełnię, ale chyba popełnię go znowu - pytany po konkursie o to, jak będzie świętował.
Możesz przeczytać również: Mama Żyły zabrała głos. Zdradziła tajemnicę
W niedzielę zdradził z kolei, że zasnął dopiero po trzeciej, a i tak obudził się jak zwykle - o siódmej. Dominik Formela, dziennikarz portalu skijumping.pl, wyjawił, że Żyła właśnie wtedy napisał do niego wiadomość z prośbą o przesłanie zdjęć z konkursu. Niedługo później opublikował wpis na swoim Instagramie.
Niedziela nie była jednak dla Żyły dniem wolnym. Skoczek był liderem reprezentacji Polski w konkursie mieszanym. Biało-Czerwoni zajęli w nim ósme miejsce. Poniedziałek jest dniem wolny od skoków, a od wtorku rywalizacja przenosi się na duży obiekt w Planicy. Tam Polacy będą walczyć o medale indywidualnie oraz w drużynie.
Możesz przeczytać także: Miss mundialu znów błyszczała. Tym razem nie na meczu piłkarskim
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.