Paragony grozy i łagodności to ostatnimi czasu prawdziwy hit internetu. Niektóre z nich pokazują absurdy polskich sklepów czy restauracji, inne są miłą odmianą od panującej drożyzny. Jeden z internautów postanowił pochwalić się tym, ile wydał w wagonie restauracyjnym w pociągu z Wrocławia do Warszawy.
Sezon wakacyjny dla wielu dobiegł już końca. Nieliczni szczęśliwcy wciąż korzystają jednak z uroków lata, wypoczywając na plażach bądź przy hotelowych basenach. Niestety, niektórzy w tym roku musieli kompletnie odpuścić wyjazdy, ze względu na szalejącą inflację i wszechobecną drożyznę. Ceny w najbardziej popularnych kurortach potrafią zwalić z nóg. Magda Suzynowicz, która na TikToku prowadzi konto "SuzyLifeBlog", podzieliła się z internautami "paragonem grozy" z Hiszpanii. Zobaczcie sami, ile influencerka musiała zapłacić za gałkę lodów.
Podwyżki cen obejmują nie tylko żywność, lecz także bilety autobusowe. Boleśnie przekonała się o tym pani Agata. Aby dotrzeć do szkoły, jest zmuszona jeździć autobusem PKS. Mimo że korzysta z ulgi, musi płacić za możliwość podróży jak za przysłowiowe zboże.
Wakacje powoli dobiegają końca, ale wielu Polaków wciąż korzysta jeszcze z sezonu urlopowego. Nasi rodacy chętnie wypoczywają na plażach w cieplejszych od Polski krajach. Spora część wybiera Turcję czy Chorwację, a zwolennicy aktywniejszego spędzania wolnego czasu często udają się do Włoch. Rzym, Mediolan, Wenecja... Jest co zwiedzać! Niestety, wydatki w euro skutecznie uszczuplają portfel. Mina może zrzednąć. Szczególnie, jeśli nie mamy świadomości, że przy każdej wizycie w restauracji obsługa doliczy nam tzw. coperto.
Dziennikarz Wirtualnej Polskiej opublikował na Twitterze paragon grozy z osiedlowego warzywniaka. Uwagę internautów zwróciła spora cena arbuza: 15 złotych za kilogram. Ceny giełdowe za kilogram to od 2 do 4 złotych.
Tegoroczne lato upływa pod znakiem "paragonów grozy". Tym razem pan Jakub pokazał nam rachunek z restauracji w Krynicy Morskiej. Za obiad dla czterech osób nasz czytelnik zapłacił niemałą sumę. Przeciętny Kowalski mógłby mieć problem z zapłaceniem takiej kwoty.
Wysokie ceny w restauracjach w nadmorskich miejscowościach powoli przestają już dziwić, jednak ten paragon to prawdziwi hit. Trudno uwierzyć, ile kosztuje kawa mrożona w jednym z lokali w Gdyni. Czytelnik o2 wprost przecierał oczy ze zdumienia.
Wysoka inflacja sprawia, że wakacje 2022 stoją pod znakiem wszechobecnej drożyzny. Coraz więcej musimy zapłacić nie tylko za nocleg nad polskim Bałtykiem, ale również posiłki w nadmorskich restauracjach. Z badań Eurostatu wynika, że w Polsce jest drożej niż w Portugalii, Bułgarii czy na Węgrzech.
Sezon wakacyjny w pełni, na naszą skrzynkę spływają kolejne "paragony grozy". Polskich turystów w teorii niewiele może zaskoczyć, ale ceny nad Bałtykiem wciąż wywołują duże emocje. Czytelnik pokazał nam, ile zapłacił za rybę w restauracji w Ustce.
Zagraniczne wakacje w środku sezonu nigdy tanie nie są. Okazuje się jednak, że nawet w tak niesprzyjających portfelowi okolicznościach można najeść się za niewygórowaną opłatą, trzeba tylko wiedzieć, gdzie. Pokazał to przykład naszej czytelniczki, która w Bośni i Hercegowinie za talerz mięs z frytkami, pitą i kawą zapłaciła jak za przekąskę w Polsce.
Magda Grzebyk to jedna z najsłynniejszych polskich blogerek kulinarnych w Polsce. Prowadzi bloga "Krytyka kulinarna". Znawczyni kuchni właśnie pokazała "paragon grozy". Jest oburzona. "Nie wiem, jak ludzie z najniższą krajową mają przetrwać" - pisze.
Ceny w Chorwacji potrafią zaskoczyć. Polak, który pojechał tam na wakacje, przysłał redakcji o2.pl paragon, na którym widać, ile zapłacił za dwie pizze i piwo. Kwota, którą trzeba było uiścić za taki zestaw, jest naprawdę wysoka.
Czytelniczka o2.pl przesłała nam zdjęcie paragonu z jednej z restauracji w Jastarni (woj. pomorskie). Jest to rachunek za małą butelkę wody niegazowanej. Kiedy wysyłała córkę po wodę, nie mogła przewidzieć, że zapłaci za nią aż tyle.
Czytelnik portalu o2.pl udał się z narzeczoną na poranny spacer po Starym Mieście w Gdańsku. Przy okazji chciał zaprosić drugą połówkę na romantyczne śniadanie. Liczył się z tym, że może wydać krocie. Gdy zobaczył paragon, był zaskoczony. Tuż przy słynnej Fontannie Neptuna za posiłek dla dwóch osób z kawą i herbatą zapłacił tylko 15 zł. Jak to możliwe? Zobaczcie paragon.
Polacy wyruszyli na wakacyjne wyjazdy, a wraz z nimi odkrywają, jak inflacja doprowadziła do podwyżki cen w turystycznych kurortach. Okazuje się jednak, że drożyzna towarzyszy nam nie tylko podczas urlopu nad Bałtykiem. Drogo może być też w zupełnie nieoczywistych lokalizacjach.
"Paragony grozy" to nieodłączny element wakacji nad polskim morzem. Od dawna ceny w wielu morskich miejscowościach przyprawiają o zawrót głowy, a obecnie sytuację napędza dodatkowo galopująca inflacja. Wystarczy prześledzić ceny gofrów, aby przekonać się, że tanio nie jest.
Jeden z czytelników portalu o2.pl wysłał nam zdjęcie paragonu z Chorwacji. Wypoczywający w tym pięknym kraju Polak wybrał się na zakupy do popularnej sieci marketów. Skusił się na lokalne piwo, którego cena wprawiła go w osłupienie. Turystyczna mekka Polaków jednak nie jest taka tania, jak ją malują?
W dobie szalejącej inflacji i wszechobecnej drożyzny liczy się każdy grosz w portfelu. Dlatego postanowiliśmy sprawdzić, jak w tym roku prezentują się ceny nad Bałtykiem. Porównaliśmy je do paragonu naszej czytelniczki z ubiegłorocznej majówki, który wzbudził olbrzymie kontrowersje. Ile za taki sam posiłek musielibyśmy zapłacić dziś?