Jedno z największych i najbardziej ruchliwych lotnisk świata musi odwołać wszystkie swoje loty na dzień 12 sierpnia. Powodem jest narastający protest w Hongkongu przeciwko rządowi. Obecnie terminale okupuje ponad 5 tysięcy aktywistów, którzy utrudniają pracę obsłudze lotniska. W planach jest napływ kolejnych 5 tysięcy protestujących.
Oprócz protestujących ulice dojazdowe do lotniska są zastawione i zakorkowane. Jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie w Hongkongu zostaną odwołane także kolejne loty.
- Przywrócenie porządku oraz powstrzymanie przemocy i przestępstw jest najbardziej palącą kwestią dla Hongkongu - powiedział Yang Guang, rzecznik biura ds. Hongkongu i Makau w Pekinie, na konferencji prasowej poświęconej protestom.
Narastające protesty i zamieszki to jeden z największych kryzysów od dziesięcioleci. Wszystko zaczęło się od nowelizacji prawa ekstradycyjnego, które zakłada, że podejrzanych o przestępstwo można przewozić do Chin kontynentalnych. Dla mieszkańców Hongkongu jest to zamach na ich wolności. Od lat mieszkańcy tego regionu mieli więcej swobód i wolności niż ich rodacy z kontynentu. Do 2047 roku mają także status regionu autonomicznego. Mieszkańcy Hongkongu uważają, że obecne działania rządu zaszkodzą praworządności.
Chińskie władze utrzymują jednak, że jest to koniecznie, aby ścigać przestępców, którzy mogą się tam ukrywać. Władze uważają także protesty za znamiona terroryzmu, mimo iż protestujący ogłosili, że mają pokojowe zamiary i nie chcą nikomu wyrządzać krzywdy.
W weekend w Hongkongu doszło do starć z policją, która według protestujących, ich zaatakowała. Użyto specjalnych granatów z gazem łzawiącym. Protestujący domagają się całkowitego zniesienia nowego prawa oraz niezależnego śledztwa w sprawie przejawów przemocy, do których dopuściła się policja.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.