Afrykańskie plakaty filmowe kontra oryginały
Ręcznie malowane a zamówione u grafika
Popularne szczególnie w Ghanie i Nigerii, powstawały na zlecenie właścicieli obwoźnych wideo-klubów. Narodziły się wraz z szeroką dystrybucją magnetowidów i kaset VHS. Polacy urodzeni w okolicach roku 1980 pamiętają zapewne osiedlowe klubiki wideo, do których zabierali ich rodzice. Siadało się z innymi maluchami przed telewizorem, a ktoś włączał odtwarzanie kasety z nowym filmem Disneya, czy kreskówkami Hanna Barbery. W Afryce widownia była nieco starsza i patrząc na plakaty, wykazywała zapewne dużą potrzebę oglądania scen seksu i przemocy.
Obwoźne kino z dieslowskim generatorem prądu, telewizorem i magnetowidem krążyło od wsi do wsi, pokazując największe hity lat 80. i 90. Z czasem Afrykańczycy zarabiali coraz więcej i taki sprzęt stawał się stałym elementem wyposażenia domu. Widać to po coraz mniejszej liczbie plakatów do filmów wydanych po roku 2000. Ale wcześniejsza dekada to była prawdziwa bonanza.
Plakaty z tamtych czasów można znaleźć nie tylko na okazjonalnych ekspozycjach w muzeach. Historyk sztuki Ernie Wolfe III, będący również właścicielem galerii w Los Angeles, zaczął kolekcjonować i opisywać te małe dzieła sztuki. W jego zbiorach jest przynajmniej 400 ręcznie malowanych plakatów. Opisał je m.in. w specjalnym albumie. Drugim wartym uwagi wydawnictwem archiwizującym ten drobny wycinek afrykańskiej sztuki współczesnej jest ksiązka "Ghanavision: Hand-Painted Fim Posters from Ghana".
Nam wydało się ciekawe zestawienie afrykańskich plakatów hollywoodzkich produkcji z ich powszechnie rozpoznawlanymi oryginałami. Zobaczcie 21 z nich