Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Tajna broń Ukrainy. Budzą strach. "Trudno cokolwiek udowodnić"

To, co robią, owiane jest ścisłą tajemnicą. Sieją postrach nie tylko w Ukrainie, ale i w Rosji. – Trudno cokolwiek jednoznacznie udowodnić. I to również jest ich siła – mówi dla o2.pl o ukraińskich wojskach specjalnych dr Wojciech Staniuk, były żołnierz jednostki GROM i oficer Agencji Wywiadu.

Tajna broń Ukrainy. Budzą strach. "Trudno cokolwiek udowodnić"
Operatorzy ukraińskich sił specjalnych (Telegram)

Pod koniec grudnia na terenie obwodu briańskiego w Rosji zginęło czterech żołnierzy Ukrainy. Mieli przy sobie zachodnią broń, środki łączności i dużą ilość materiałów wybuchowych. Nie wiadomo, co było ich celem. Prawdopodobnie wpadli w rosyjską zasadzkę. Najmłodszy z nich Bohdan Ljahow miał 19 lat.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Działania, których dokonywali, to właśnie domena sił specjalnych. Dywersja, sabotaż, rozpoznanie, likwidacja wrogów poza granicami własnego kraju - Ukraińcy wykazali się już na tym polu dużymi umiejętnościami i niebawem żołnierze Sił Specjalnych Operacji (SSO) Ukrainy mogą być zaliczani do światowej elity, obok amerykańskich sił Delta, Navy SEAL's czy brytyjskiego SAS.

SSO jako oddzielny rodzaj wojsk powstały niedawno, w 2016 r. Dowódcą SSO od czerwca 2022 r. jest generał brygady Wiktor Chorenko. Duży udział w ich szkoleniu, przekazywaniu zachodnich wzorów działań i taktyki miały także polskie Wojska Specjalne.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Sprytna akcja Ukraińców. Tej broni obawiali się Rosjanie

Do celów i zadań tego rodzaju wojsk zalicza się wsparcie wojskowe, rozpoznanie specjalne i działanie bezpośrednie. Ale również wzniecanie niepokoju w społeczeństwie. To zadanie nie mniej istotne niż operacje bojowe.

Jeśli Ukraińcy uderzają w miękkie cele, to oddziałują psychologicznie na społeczeństwo - gdyż armia jest tak silna, jak silne jest społeczeństwo. Trudno jednak cokolwiek jednoznacznie udowodnić. I to również jest siła wojsk specjalnych - przekonuje dr Wojciech Staniuk w rozmowie z o2.pl.

Takim działem psychologicznym był m.in. komunikat, jaki popłynął z rozgłośni radiowych do mieszkańców Krymu. W przeddzień rocznicy wojny Ukraińcy prawdopodobnie przełamali zabezpieczenia i mieszkańcy półwyspu usłyszeli głos szefa HUR, gen. Kyryło Budanowa, który zapowiadał, że Krym, Donbas i całe okupowane południe wrócą do Ukrainy. To właśnie jest operacja psychologiczna - wpływ na nastroje ludności.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Podział zadań

Zazwyczaj żołnierze wojsk specjalnych operują w niedużych, kilkuosobowych grupach. Piotr, były żołnierz jednej z polskich jednostek specjalnych, autor w serwisie Bezpieczeństwo i Strategia, mówi o2.pl, że takie grupki mogą też uczestniczyć w organizacji złożonych działań w głębi terytorium przeciwnika, np. szkoleniach partyzantów.

Jedna grupka może otrzymać np. zadanie przygotowania materiałów wybuchowych. Druga ich przetransportowania na teren Rosji. Tam mogą one zostać z kolei odebrane przez kuriera pracującego dla służb specjalnych i dostarczone do skrytki, skąd odbierze je inny współpracownik ukraińskich służb, którego celem będzie już jedynie podłożenie ładunku pod dany obiekt – mówi żołnierz.

I tłumaczy, że w ten sposób siły specjalne działają jako tzw. "force multiplier". To znaczy, że jedna strona może zadać drugiej straty większe, niż wskazywałyby na to jej siły i środki. Dodatkowo w przypadku "wpadki" Ukraińcy mogą zaprzeczyć udziałowi w danej operacji, gdyż nie była ona realizowana przez osoby oficjalnie należące do armii.

Piotr dodaje, że istnieje tendencja do wiązania każdego podejrzanego wydarzenia na terenie Rosji z działaniami ukraińskim. Dr Wojciech Staniuk wskazuje, że w przypadku zdarzeń, które miały miejsce w Rosji - zagadkowych pożarów i wybuchów - nie można jednoznacznie wskazać ani zrzucić odpowiedzialności na Ukraińców. Podkreśla też jednak, że w jego przekonaniu Ukraińcy byliby w stanie to zrobić: przeniknąć za linię frontu, wtopić się w otoczenie, wykonać zadanie, a następnie wrócić do kraju.

"Ukraińskie siły specjalne są obecne na całym froncie"

Znawca tematu, dr Dariusz Materniak, mówi, że ukraińskie wojska specjalne wykonują generalnie dwa typy działań.

Po pierwsze, z zakresu rozpoznania specjalnego, realizowanego często głęboko na zapleczu wroga. To zarówno zdobywanie informacji na temat wrogich sił, jak i wskazywanie celów dla uderzeń artylerii i dronów oraz lotnictwa. Przede wszystkim jednak artylerii, a szczególnie zestawów HIMARS, co wskazuje na jakiej głębokości takie działania są realizowane najczęściej - do ok. 85 km, bo taki jest zasięg HIMARS-ów.

Po drugie, są to działania o charakterze akcji bezpośrednich. Pod tym wojskowym terminem kryją się uderzenia na kluczowe cele przeciwnika: sztaby, zgrupowania wojsk, logistykę, bazy materiałowe (amunicja, paliwa, itp.), likwidacja kluczowego personelu - zwłaszcza dowódców wysokiego szczebla.

Ale nie tylko. Wojska specjalne wspierały także działania sił regularnych w kluczowych punktach i momentach wojny. Najlepszy przykład tutaj to walki o Hostomel czy też starcia w Irpieniu i Buczy w marcu 2022.

Należy założyć, że ukraińskie siły specjalne są obecne na całym froncie, choć na tych kluczowych kierunkach, takich jak Bachmut czy Wuhłedar, ich obecność jest szczególnie liczna. I dotyczy to zarówno bezpośredniego sąsiedztwa linii frontu (tu także warto zwrócić uwagę na rolę zespołów snajperskich, jakie wykonują liczne zadania w tym obszarze), jak i zaplecza. W tym drugim przypadku mowa o działaniu i współdziałaniu z służbami specjalnymi, zwłaszcza SBU i HUR – tłumaczy dr Materniak.

To nie wojna z terroryzmem

Na ważną rzecz w kontekście funkcjonowania SSO zwraca uwagę dr Michał Piekarski z Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego. O ile, jak mówi, jeszcze kilkanaście lat temu dominowało nastawienie, że wojska specjalne to przede wszystkim zdolności antyterrorystyczne, kontrterrorystyczne i działania ekspedycyjne, o tyle dziś Ukraina używa tego rodzaju wojsk do typowych działań konwencjonalnych.

Istotna różnica polega na tym, że jeśli w Iraku czy - szczególnie - Afganistanie takie jednostki specjalne mogły operować dość swobodnie, bo wróg nie miał np. wsparcia lotniczego, to w Ukrainie mamy do czynienia z konfliktem nie-asymetrycznym. Oznacza to, że przeciwnik jest w stanie skutecznie przeciwdziałać - mówi o2.pl dr Piekarski.

Rosjanie oferują swoim wojskom nie tylko silne wsparcie rozpoznawcze i powietrzne, ale także dysponują własnymi jednostkami kontrterrorystycznymi. Mimo to ukraińskie pociski dalekiego zasięgu trafiają w cel, na okupowanych terenach giną kolaboranci, w samej Rosji płoną ważne obiekty infrastruktury, a pociągi wypadają z torów.

Policja też walczy

Trudno, jak dodaje Piekarski, mówić o strukturach czy wielkości ukraińskich sił specjalnych. Jest to obszar objęty niejawnością i strzeżony nawet w czasie pokoju. Na to nakłada się dynamika sytuacji konfliktu: potrzeby uzupełniania, a być może wręcz odtwarzania jednostek. Przed wojną były to prawdopodobnie siły liczące ok. 3 tys. ludzi: dwa pułki i jeden batalion.

Ale Ukraińcy sięgają też w działaniach bojowych po jednostki podległe policji. Jedną z nich jest np. Jednostka Szybkiego Reagowania Operacyjnego, czyli KORD. Choć to jednostka kontrterrorystyczna, podobna – w założeniu – do polskiego policyjnego CPKP BOA. Mimo to KORD walczył i wykonywał działania bojowe jak regularne jednostki wojskowe.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

SSO w akcji

Pewne jest, że SSO walczyły pod Bachmutem, w Donbasie, a także w Hostomelu, gdzie starły się z elitarnym wojskami desantowymi Rosji. W lipcu 2022 r. żołnierze ukraińscy dokonali także akcji ratunkowej w obwodzie chersońskim. Z rąk Rosjan uwolnili własnego żołnierza, byłego policjanta i trzech cywilów.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

To operatorzy (jak nazywa się żołnierzy takich jednostek) wojsk specjalnych mogli też pomóc w uderzeniu na bazę lotniczą Saki na okupowanym Krymie. Kiedy na przełomie lata i jesieni 2022 r. ruszyła ukraińska kontrofensywa w obwodzie charkowskim, SSO działały w awangardzie, organizując zasadzki na wycofujące się wojska rosyjskie. Niemal na pewno pojawiły się też podczas operacji na Mierzei Kinburnskiej (Krym) późną jesienią.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Więcej zadań niż w NATO

Według założeń armii NATO-wskich nie zalicza się do operacji specjalnych choćby działań nawigatorów naprowadzania lotnictwa (JTAC - joint terminal attack controller) czy wysuniętych obserwatorów (Forward Observer), kierujących ogniem artylerii. Ale w przypadku Ukrainy operatorzy wojsk specjalnych takie zadania wykonują.

W domenie wojsk specjalnych leży za to, jak mówi o2.pl kmdr Wiesław Goździewicz, ekspert w zakresie planowania operacyjnego i strategicznego NATO, dostarczanie danych wywiadowczych, przerzucanie broni, amunicji i materiałów wybuchowych, przesłuchiwanie jeńców i przerzut na własne terytorium oraz rozpoznanie specjalne. Co to takiego?

Skryte podejście, często na głębokim zapleczu, czasem całe dni skradania się. Unikanie wykrycia, rozpoznanie obiektów o znaczeniu strategicznym/operacyjnym w celu np. naprowadzenia lotnictwa. Znacznie dalej na zapleczu przeciwnika niż tzw. daleki zwiad. I często jest to dosłownie "podejście", bo w przeciwieństwie do regularnych oddziałów i pododdziałów rozpoznawczych oni poruszają się bez środków transportu – tłumaczy Goździewicz.

Jak widać, zakres działań operatorów ukraińskich wojsk specjalnych jest bardzo szeroki. Dlatego można powiedzieć, że to oczy, uszy i skalpel w rękach armii.

Łukasz Maziewski, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić