Według krążących w sieci pogłosek w nowym filmie Alejandro Gonzáleza Iñárritu pojawiła się bardzo dziwna scena...
Sylvester Stallone, tytułowy Rambo, tak naprawdę miał duże wątpliwości co do pierwszej części filmu. Podczas montażu stwierdził, że nie podoba mu się i chciał odkupić prawa do tego obrazu. Gdy to nie doszło do skutku, poprosił o usunięcie większości scen z nim. To życzenie też nie zostało spełnione. Ostatecznie jednak film był na tyle dobry, że prawa do niego sprzedano w 5 minut po prezentacji dystrybutorom.
Plotki okazały się prawdą. Telewizja Fox wyemituje serial o Johnie Rambo. "Rambo. New Blood" będzie ostatecznym pożegnaniem Sylvestra Stallone z rolą amerykańskiego komandosa.
Teoria o losie ulubionego włochacza kosmicznej serii raczej nie przypadnie wam do gustu. Na trailerze pokazano scenę, w której główna bohaterka Rey klęczy zapłakana nad czyimś ciałem. Co gorsza, to ciało zdaje się być nieprzeciętnie owłosione. Fani twierdzą, że podczas potyczki z siłami zła Chewie miał osłonić własnym ciałem kamratów przed wybuchem bomby.
27 listopada 2014 r. pożegnaliśmy aktora Stanisława Mikulskiego. Choć zagrał w kilkudziesięciu filmach telewizyjnych i sztukach teatralnych, najbardziej znany był z roli Hansa Klossa w serialu „Stawka większa niż życie”.
Były pirat internetowy nagrał film, na którym opowiada swoją historię. Przestrzega innych przed wstępowaniem na ścieżkę bezprawia. Może uniknąć więzienia, ale musi spełnić niecodzienny warunek.
Dwa lata temu nadano ostatni odcinek "Breaking Bad", ale Brian Cranston na wspomnienie niektórych scen ma łzy w oczach. O jednej z najtrudniejszych, jakie musiał zagrać w tym serialu, opowiedział w telewizyjnym show "Inside the Actors Studio".
Kiedyś twórcy z Hollywood myśleli, że znany aktor w roli głównej będzie gwarancją sukcesu. Znane twarze na plakatach miały sprawiać, że widzowie będą wypełniać sale kinowe. Ale stworzenie filmowego hitu wcale nie jest aż takie proste. Największe finansowe porażki amerykańskiej branży filmowej były sygnowane znanymi nazwiskami.
Ortodoksyjni fani nie chcą, by ktoś podsuwał im jakiekolwiek skrawki fabuły. O wszystkim wolą dowiedzieć się najwcześniej w dniu premiery. Dlatego też wielbiciele "Gwiezdnych wojen" mogą zaopatrzyć się w ciekawą wtyczkę do przeglądarki internetowej.