Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

"Rzeczywistość ich przerosła". Kto walczy w Burkinie Faso?

W położonym w zachodniej Afryce kraju Burkina Faso doszło w piątek do zamachu stanu. Władzę objęła wojskowa junta, która obaliła... poprzednią wojskową juntę rządzącą od stycznia. Teraz państwo może wpaść w rosyjską orbitę wpływów w Afryce. Tego obawiają się eksperci.

"Rzeczywistość ich przerosła". Kto walczy w Burkinie Faso?
W Burkinie Faso doszło do wojskowego zamachu stanu (PAP, PAP/EPA/ASSANE OUEDRAOGO)

O zamachu w Burkinie Faso wciąż wiadomo niewiele. Przewrotu dokonali wojskowi pod dowództwem kapitana armii Ibrahima Traore. 34-letni kapitan i jego zwolennicy obalili prezydenta Paula-Henriego Sandaogo Damibę, który władzę przejął nie dalej jak w styczniu.

Ten niewielki, mniejszy od Polski kraj nie należy do stabilnych. Od wielu lat, jak wynika z wyjaśnień afrykanistów, wstrząsany jest kolejnymi rewoltami. Jak tłumaczy o2.pl dr Lucjan Buchalik, afrykanista i dyrektor Muzeum Miejskiego w Żorach, w 1987 r. władzę objął w wyniku zamachu stanu Blaise Campaore. Od tego czasu przewrotów było kilka. Sam Campaore też został obalony przez wojsko w 2014 r., kiedy chciał kolejnego przedłużenia kadencji i zmian w konstytucji.

Kolejni krótkotrwali przywódcy nie rządzili krajem dłużej niż rok. Przynajmniej do grudnia 2015, gdy władzę objął Roch Kabore. Kabore został obalony w styczniu, wskutek rozwoju grup terrorystycznych i pogorszenia sytuacji bezpieczeństwa. Wojsko zaczęło oskarżać władze cywilne o nieudolność w zarządzaniu konfliktem, a w styczniu stery kraju ponownie objął wojskowy, Paul-Henri Sandaogo Damiba. Zrzucony z fotela w październiku.

To coś nowego, że wojsko działa w tak szybkim tempie – poprzedni zamach miał miejsce w styczniu. Podłoże obecnego zamachu stanu było zatem dwojakie: pogarszająca się sytuacja bezpieczeństwa i zła sytuacja ekonomiczna. Być może zatem zamach ten, to po prostu rewolta kolejnej grupy wojskowych, którzy mają nadzieję na uporządkowanie sytuacji w Burkinie. Ale poprzednicy mówili to samo i rzeczywistość ich przerosła - mówi o2 dr Buchalik.

Dodaje, że wojsko było źle wyposażone i nisko opłacane. Podaje na to konkretny przykład: za akcję przeciwko ugrupowaniom terrorystycznym żołnierze otrzymywali 1500 franków CFA. W przeliczeniu na naszą walutę to ok. 10 zł, a żołnierze szydzili, że nawet jeśli dostają karabin, to mają do niego 5 sztuk amunicji.

W złej kondycji jest także krajowa gospodarka. W tej chwili największym zagrożeniem dla Burkiny jest trapiący ludność głód, dający podstawę do rozwoju radykalizmów. Mieszkańcy, szczególnie ci biedniejsi, żyją z dnia na dzień. W pierwszej połowie bieżącego roku panowała susza, pojawiały się walki o wodę. Na drugim miejscu wśród zagrożeń jest terroryzm.

Trwają też, jak wyjaśnia Buchalik, walki plemienne. Oś sporu przebiega między pasterzami z plemienia Fulbe, a rolniczym ludem Mossi, stanowiącym główną grupę etniczną w Burkinie Faso. Z zeznań uwolnionego w czerwcu polskiego turysty wynika, że obecnie dużą część grup HANI (Hommes Armes Non Identifies - Niezidentyfikowane Uzbrojone Osoby) stanowią przedstawiciele ludu Mossi.

Teoretycznie krajem rządzą wojskowi, ale nie panują nad większą częścią kraju. Poza stolicę kraju, Wagadugu, jak opowiada dr Buchalik, można wyjeżdżać na niewielkie odległości: 100 km na wschód i ok. 350 km na zachód. Zresztą sama stolica państwa też nie jest bezpieczna. Zdarzają się porwania i inne przestępstwa.

Na przełomie września i października rozbity został konwój z pomocą humanitarną i żywnościową, zmierzający na północ kraju. Ze 150 ciężarówek zniszczono 100, a resztę uszkodzono. Zginęło ponad 80 osób.

Złoto pod kontrolą

Do tego wszystkiego dochodzą dodatkowo kwestie rosnących nastrojów antyfrancuskich. Francuzi są w zasadzie jedyną siłą zdolną do utrzymania porządku. A jeśli nie oni, to w ich miejsce szybko mogą wejść Rosjanie. Dlatego właśnie, w kraju pojawiają się nowe, mało znane miejscowym partie prorosyjskie czy wręcz najemnicy z Grupy Wagnera, jednak ich wpływy są w Burkinie stosunkowo niewielkie. Przynajmniej na razie. I choć w Burkinie, jak tłumaczy ekspert, od Rosjan mocniejsi są Chińczycy, to właśnie Rosjanie trzymają rękę na burkińskich kopalniach złota.

Warto przypomnieć, że wraz ze wzrostem rosyjskich wpływów na kontynencie, coraz częściej pojawiają się w kolejnych krajach także właśnie wagnerowcy. W czerwcu portal BBC opisywał, jak rosyjscy najemnicy rozpanoszyli się w Sudanie, gdzie kontrolują wydobycie złota.

W Mali, na lotnisku w Timbuktu, przybywających do kraju "witają" na lotnisku nie Francuzi, ale właśnie Rosjanie. Oba państwa (Burkina Faso i Mali) są zresztą bardzo biedne. Przekazanie im pomocy w postaci zboża, paliwa czy jakichkolwiek kredytów sprawi, że wahadło polityczne przechyli się w stronę darczyńcy.

Między Rosją a Francją

Rosja, a w zasadzie grupa Wagnera i rosyjscy najemnicy, byli obecni w Burkinie Faso już dużo wcześniej. Działali, jak mówi dr Aleksander Olech, analityk portalu Defence24, jeszcze pod koniec 2021 roku. Symultanicznie realizując działania we wspomnianym już Mali zresztą. Wpływy rosyjskie były na tyle silne, że Francja wycofała się z Mali. Dlatego też Burkina zwróciła się z prośbą o pomoc do innego kraju. Gwarantem bezpieczeństwa mogłaby zostać Turcja, która miałaby zaangażować się wojskowo.

Turcy prowadzili już działania w Afryce, w tym m.in. w Kongo, Libii, Somalii i Sudanie. Trzeba też pamiętać, że reżim burkiński może się zwrócić do Arabii Saudyjskiej, gdyż jest to nowy gracz na kontynencie, który również od razu zaangażuje się z inwestycyjnie. Dla Saudów Afryka to świetny rynek, zwłaszcza w kontekście energii - mówi dr Olech.

Wskazuje też na jeszcze jeden aspekt rywalizacji w Burkinie Faso: pokoleniowy charakter obecnego puczu. Tłumaczy, że obalona została "stara gwardia" na czele z ppłk. Damibą, liderem poprzedniej junty, a kpt. Traore reprezentuje młode pokolenie wojskowych. To jest, zdaniem eksperta, aspekt, na który należy zwracać uwagę, gdyż takie zmiany władzy i rywalizacje będą coraz częściej rozgrywać się na kontynencie afrykańskim. Teraz do władzy doszedł Traore, a Damiba uciekł do Togo i za "gwarancje bezpieczeństwa" odpuścił walkę o prezydenturę.

Francuzi, pomimo swojej przeszłości kolonialnej, zapewniali stabilizację oraz utrzymywali ponadnarodową współpracę w regionie Sahelu. Teraz, czy to rebelianci, czy to terroryści, mają dużo większą swobodę działań, a do tego trzeba sobie jeszcze radzić z rosyjskimi najemnikami - kończy Aleksander Olech.

W całej sprawie ostatniego zamachu stanu, ważną kwestią jest również religia. Damiba to chrześcijanin, a Traore - muzułmanin. W związku z tym współpraca z innym państwem może mieć również podłoże religijne. Należy pamiętać, że muzułmańska jest również Turcja. W myśl konkluzji analityka Defence24, Burkina Faso podzieli los Mali, a sytuacja będzie się pogarszać.

Zobacz także: Atak terrorystów na hotel w Wagadugu. Są zabici i ranni
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić