aktualizacja 

Wytatuowany osiłek rzucił się na księdza. Smutne sceny we Wrocławiu

157

W niedzielę rano we Wrocławiu został pobity ksiądz. Czekając na zielone światło, przy przejściu dla pieszych, został najpierw uderzony w tył głowy, a następnie w twarz. Duchowny po kilku dniach dokładnie opowiedział o tym zdarzeniu. Do całej sprawy odniósł się także Rafał Kowalski, rzecznik Archidiecezji Wrocławskiej.

Wytatuowany osiłek rzucił się na księdza. Smutne sceny we Wrocławiu
Ksiądz wracał z mszy. Później został pobity (Pixabay)

Do ataku na duchownego doszło w niedzielę rano we Wrocławiu, gdy ksiądz Adrian wracał na plebanię z klasztoru Sióstr Albertynek. Jest on zlokalizowany jest niedaleko kościoła parafialnego pw. św. Maurycego w centrum tego miasta.

Duchowny przystanął przed przejściem dla pieszych. Nagle poczuł silny ból z tyłu głowy. Ksiądz odwrócił się i ujrzał ok. 30-letniego mężczyznę, który od razu wyprowadził kolejny cios, rzucając przy tym przekleństwami i wyzwiskami.

Jak opowiada ks. Adrian magazynowi "Gość Niedzielny", od agresora usłyszał także wiele niecenzuralnych wyzwisk. Według relacji duchownego agresor nie dawał za wygraną, szarpał księdza, a nawet wyrwał mu koloratkę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Kryzys w Niemczech. Gospodarka pogrąża się w recesji
Byłem w sutannie. Przystanąłem na światłach i wtedy poczułem mocne uderzenie w tył głowy. Zobaczyłem wytatuowanego mężczyznę, mniej więcej w moim wieku. Zaczął mnie wyzywać i grozić mi, że mnie znów uderzy - tłumaczy ksiądz.

Ofierze pomogli pasażerowie tramwaju, którzy zareagowali na przemoc. Mężczyzna został obezwładniony. Wezwano policję oraz pogotowie ratunkowe.

Hejt na księży? Rzecznik zabrał głos

Rafał Kowalski, rzecznik Archidiecezji Wrocławskiej wytłumaczył, że w przypadku księdza Adriana skończyło się na guzie i połamanych okularach. Jego zdaniem do tego wszystkiego przyczynił się hejt w internecie.

Kiedy ks. Irka zaatakowano nożem, mówiłem, że po raz kolejny boleśnie przekonujemy się, że przyzwalanie na hejt i język nienawiści może przynieść tragiczne skutki. Od słów jest bardzo blisko do czynów. Czy tym razem wyciągniemy w końcu wnioski? To pytanie jest wciąż aktualne - zastanawia się rzecznik dla "Gazety Wyborczej".
Autor: JAR
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić